Rozwód bez sądu. O co chodzi i czemu PSL (znowu) blokuje?

Rząd pracuje nad nowelizacją Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, wprowadzającą możliwość rozwodu pozasądowego. Nowe prawo ma umożliwić rozwiązanie związku małżeńskiego przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego. Jednak przeciwko zmianie przepisów wystąpiły ministerstwa kierowane przez polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego.

ilustr.: Kasia Prachnio

30 kwietnia do Wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów wpisany został projekt ustawy wprowadzającej rozwód pozasądowy. Nowe prawo ma umożliwić rozwiązanie związku małżeńskiego przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego, bez angażowania sądu. Początkowo takie samo uprawnienie miał otrzymać konsul, jednak zrezygnowano z tego wobec sprzeciwu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. 

Kto mógłby wziąć rozwód pozasądowy?

  • małżonkowie, między którymi nastąpił „zupełny i trwały rozkład pożycia”, 

  • są małżeństwem dłużej niż rok,

  • nie mają wspólnych niepełnoletnich dzieci.

Pojęcie „zupełnego i trwałego rozkładu pożycia” jest stosowane również w odniesieniu do „zwykłego” rozwodu przed sądem. Chodzi o to, że między małżonkami nie ma już żadnych więzi – emocjonalnych, ale też np. ekonomicznych (i nie jest możliwe ich odbudowanie). Małżonkowie mieliby potwierdzać ten fakt, składając zgodne oświadczenia. 

Nowe rozwiązanie ma więc dotyczyć sytuacji bezspornych, kiedy obie osoby są zgodne co do chęci zakończenia związku, a zarazem niewpływających na osoby trzecie – np. dzieci, które mogłyby ucierpieć w wyniku rozwodu.

Projekt został przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach pakietu ustaw deregulacyjnych. Za jego opracowanie odpowiedzialna była podsekretarzyni stanu w tym ministerstwie – Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. 

Wprowadzenie takiej formy rozwodu ma odciążyć sądy (42 proc. rozwodów z lat 2020-2023 to rozwody małżeństw bez dzieci) i skrócić czas trwania czynności związanych z rozwodem, ale, jak piszą wnioskodawcy, ma także na celu „zwiększenie autonomii stron – wprowadzenie procedur, u podstaw których leży zgodna wola stron, wpisuje się w tendencję do akcentowania prawa samostanowienia”.

Kto przeciw?

Na ten moment nie wiadomo jednak, co dalej wydarzy się z ustawą, ponieważ w trakcie uzgodnień wewnątrz rządu sprzeciw wyraziły ministerstwa kierowane przez polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przypomnijmy, że ministrowie należący do tej partii kierują:

  • Ministerstwem Obrony Narodowej (wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz)

  • Ministerstwem Infrastruktury (Dariusz Klimczak)

  • Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi (Czesław Siekierski)

  • Ministerstwem Rozwoju i Technologii (Krzysztof Paszyk)

A dlaczego sprzeciwiają się wprowadzeniu rozwodu pozasądowego? Przeczytajcie sami:

Ministerstwo Obrony Narodowej:

W ocenie MON, skutkiem proponowanych zmian będzie jeszcze wyższa liczba rozwodów, w szczególności rozwodów małżeństw bez dzieci, jak również nie decydowanie się na wspólne posiadanie potomstwa w pierwszych latach małżeństwa, co w konsekwencji wpłynie negatywnie na demografię kraju. Małżeństwo, poprzez administracyjne czynności, utraci w społecznym postrzeganiu przymiot trwałości, na którym budowana jest rodzina, która to powinna być szczególnie chroniona przez państwo. O ile odformalizowanie niektórych obszarów codziennego życia jest uzasadnione i oczekiwane to w przypadku instytucji małżeństwa przyniesie negatywne społecznie skutki i jednocześnie uczyni z małżeństwa instytucję fasadową.

Ministerstwo Infrastruktury: 

Projektowane regulacje nie odpowiadają zasadniczemu znaczeniu instytucji małżeństwa w Konstytucji RP i zasadzie jego trwałości. Przypisanie kierownikowi Urzędu Stanu Cywilnego (...) roli organu, przed którym będzie można dokonać pozasądowego rozwiązania małżeństwa, w ocenie ministra infrastruktury zrówna w istocie instytucję małżeństwa z instytucją umowy, której rozwiązanie będzie zależne wyłącznie od woli stron.

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi: 

Małżeństwo to instytucja, która w naszej kulturze zapewnia strukturę dla wychowywania dzieci, przekazywania wartości i budowania trwałych relacji międzyludzkich. Ułatwienie rozwiązanie małżeństwa, które następowało będzie w drodze czynności podejmowanych przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego, może prowadzić do dewaluacji instytucji małżeństwa. Świadomość tego wśród społeczeństwa może skutkować decyzjami o tym, że wejście w związek małżeński będzie traktowane jako umowa tymczasowa, a nie trwałe zobowiązanie. Będzie to prowadziło do jeszcze wyższej liczby rozwodów, jak również braku decyzji o wspólnym posiadaniu potomstwa w pierwszych latach życia (pisownia oryginalna). Wszystkie te czynniki negatywnie będą wpływać na stabilność w życiu prywatnym i publicznym oraz pogłębianie się problemów z dzietnością w kraju.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii:

Trzeba mieć na uwadze, że z instytucją małżeństwa wiąże się cały szereg ulg i przywilejów, ale także obowiązków i ograniczeń. Jeżeli zatem dopuścimy do swobodnego rozwiązywania małżeństw, to z dużym prawdopodobieństwem możemy się spodziewać przekształcenia tej instytucji w instrumentalnie traktowaną umowę cywilnoprawną – zawieraną, rozwiązywaną i modyfikowaną zależnie od chwilowych potrzeb i okoliczności, wyłącznie w celu uzyskania jak największych korzyści przez osoby, które zawrą, a następnie rozwiążą związek małżeński z pobudek diametralnie innych niż chęć założenia rodziny i prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego.

Dodatkowym skutkiem proponowanych zmian będzie zatem nie tylko znaczny wzrost liczby rozwodów, ale także dalszy spadek dzietności. Wiele małżeństw będzie bowiem zawieranych „na próbę”, a małżonkowie nie będą dążyli do szybkiego posiadania dzieci, gdyż utrudni im to skorzystanie z wprowadzanego de facto w projekcie „rozwodu na żądanie”. Pogłębi to tylko narastające problemy demograficzne, zamiast je ograniczać. 

Wszystkie cztery ministerstwa zwracały uwagę na to, że „projektowane regulacje nie odpowiadają zasadniczemu znaczeniu instytucji małżeństwa w Konstytucji RP i zasadzie jego trwałości”. Ministerstwo Sprawiedliwości stoi jednak twardo na stanowisku, że projekt nie koliduje z Konstytucją, ponieważ zasada trwałości związku małżeńskiego „ma fundamentalne znaczenie, lecz nie jest jednoznaczna z zasadą nierozwiązywalności małżeństwa”. 

W odpowiedzi Ministerstwo Sprawiedliwości dodaje:

Dodatkowo ochrona wartości małżeńskich i rodzinnych nie może abstrahować od innych zasad i wartości konstytucyjnych, zawsze więc musi respektować np. poszanowanie wolności. Trwałość skonfliktowanego małżeństwa nie służy dobru małżonków, rodziny. Co więcej, skoro jedną z podstawowych funkcji rodziny jest prokreacja, to małżonkom, którzy nie mogą lub nie chcą mieć wspólnego potomstwa, nie powinno się utrudniać rozwiązania małżeństwa, gdy wyrażają taką wolę.

Resorty kierowane przez polityków PSL podkreślały również, że projektowane przepisy nie uwzględniają przesłanki, zgodnie z którą nie orzeka się rozwodu, jeżeli byłoby to sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (np. orzeczenie rozwodu z rażącym pokrzywdzeniem małżonka, który nie przyczynił się do powstania rozkładu pożycia, jest ciężko chory lub z innej przyczyny znajduje się w bardzo trudnej sytuacji życiowej i na rozwód się nie zgadza – w przypadku postępowania przed sądem może nastąpić odmowa rozwodu).

Przekonywały również o braku możliwości skierowania małżonków do mediacji (co może nastąpić w trakcie rozwodu przed sądem) oraz potrzebie szerszych konsultacji społecznych w przypadku tak „radykalnej” zmiany przepisów. 

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi stwierdza także, że nowe przepisy stworzą ryzyko nadużyć zmierzających do obejścia przepisów wynikających z ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Chodzi np. o czasowy zakaz zbywania nieruchomości rolnej, który nie dotyczy osób bliskich (m.in. małżonka, rodziców małżonka).

Dodatkowo Miłosz Motyka (PSL), w imieniu Ministerstwa Klimatu i Środowiska wniósł o dodanie możliwości „unieważnienia rozwodu pozasądowego, jeżeli w chwili składania oświadczeń o rozwiązaniu małżeństwa kobieta była w ciąży, z której urodziło się żywe i wspólne dziecko”. Uwaga nie została uwzględniona, ponieważ – jak argumentują wnioskodawcy – taka zasada nie funkcjonuje w przypadku „zwykłego” rozwodu przed sądem, zatem wprowadzenie jej oznaczałoby nierówne traktowanie kobiet w ciąży w zależności od procedury rozwodowej. 

Uwagi Ministerstw Cyfryzacji, Finansów oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji dotyczyły raczej kwestii technicznych i doprecyzowania niektórych przepisów.

W ramach rządowego procesu legislacyjnego projekt jest na razie na etapie Stałego Komitetu Rady Ministrów. Nie wiadomo, co stanie się z nim dalej. Wnioskodawcy ani pozostali ministrowie nie zabrali jeszcze głosu w tej sprawie. Stanowisko PSL-u skrytykowała natomiast wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat (Lewica), która w mediach społecznościowych uderzyła przede wszystkim w szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego:

Komu to nie pasuje? PSL-owi. Uwagi do projektu zgłosiły Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Obrony Narodowej. Dwa niezwykle powołane do tego ministerstwa, żeby się wypowiadać na temat małżeństw i rodziny. A kto stoi na czele Ministerstwa Obrony i PSL-u? Władysław Kosiniak-Kamysz, ten sam człowiek, który już zdążył rozwieść się raz. (...) radzę ministrowi Kosiniakowi-Kamyszowi, żeby się odczepił od nas, od naszych małżeństw i od naszych rozwodów i zajął się może zarządzaniem armią, bo słyszałam, że nie najlepiej mu idzie.