Zakaz smartfonów w szkołach był jednym ze sztandarowych postulatów Szymona Hołowni w kampanii prezydenckiej. I choć Hołownia prezydentem nie został – pomysł trafił do Sejmu jako projekt poselski autorstwa Polski 2050. Wyjaśniamy, na czym miałby polegać proponowany zakaz i co na ten temat mówią politycy oraz obywatele.
Szymon Hołownia:
Jako rodzice nie zdajemy sobie czasem sprawy z tego, co robimy, dając dziecku do ręki smartfona czy tablet. Nasze dzieci odblokowują smartfona średnio ponad 100 razy dziennie. To nie jest świat, nad którym mamy kontrolę, który może być bezpieczny dla naszych dzieciaków. Jako prezydent zainicjowałbym proces wprowadzenia ustawowego zakazu używania przez dzieci smartfonów w szkołach i dał nauczycielom możliwości weryfikowania tego zakazu. Bo szkoła jest od nauki, od ruchu, od relacji z kolegami, od mnóstwa różnych rzeczy, a nie od tego, żeby pod ławką sobie scrollować i co chwila odblokowywać telefon.
spotkanie otwarte w Nowym Sączu, 7.04.2025
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Polska 2050), jako kandydat na prezydenta, znaczną część swoich kampanijnych wystąpień poświęcił kwestii dostępu dzieci do smartfonów i internetu oraz związanych z tym zagrożeń. Mówił o tym w kontekście (nie)bezpieczeństwa życia codziennego. Przywoływał statystyki dotyczące przemocy w internecie oraz problemów młodych osób ze zdrowiem psychicznym. Wymieniając inne kraje europejskie, które stosują smartfonowe ograniczenia, dziwił się, że w Polsce nikt jeszcze nie podjął takiej inicjatywy. Obok zakazu smartfonów proponował także utworzenie Instytutu Higieny Cyfrowej oraz dodatkowy dzień urlopu dla osób spodziewających się dziecka na kilkugodzinne szkolenie z higieny cyfrowej.
Szymon Hołownia prezydentem nie został, ale ustawa smartfonowa trafiła do Sejmu. Razem z posłankami i posłami ze swojego ugrupowania złożył ją 27 czerwca. Podpisała się pod nim większość klubu parlamentarnego Polska 2050.
Przedstawiony projekt ma wprowadzić zmiany w ustawie Prawo oświatowe. Zajmuje półtorej strony i składa się zaledwie z trzech artykułów. Co się w nich znajduje?
Kluczowy zapis dotyczy oczywiście samego ograniczenia korzystania ze smartfonów, ale także innych „urządzeń elektronicznych umożliwiających porozumiewanie się na odległość”, czyli na przykład tabletów i smartwatchy. Zakaz ma dotyczyć wszystkich uczniów szkół podstawowych. W przypadku szkół ponadpodstawowych może być ustanowiony w statucie szkoły, ale projekt nie przewiduje odgórnej regulacji.
Zgodnie z projektowanymi przepisami szkoły mają wprowadzić zmiany w statucie w ciągu 3 miesięcy od wejścia ustawy w życie. Każda szkoła może w uzasadnionych przypadkach określić wyjątki od zakazu, w tym pozwolić na korzystanie z urządzeń w celach edukacyjnych. Ustanowienie zasad wnoszenia telefonów do szkoły, korzystania z nich i określenia wyjątków wymaga zasięgnięcia opinii rady rodziców i samorządu uczniowskiego. Jednak nawet jeśli byłaby ona negatywna – nie jest wiążąca. Obecnie zmiany w statucie zatwierdza rada szkoły (składająca się z wybranych nauczycieli, rodziców i uczniów w równej liczbie), ale jeśli w danej placówce nie ma takiego organu, to zmiany uchwala rada pedagogiczna. Choć w Ministerstwie Edukacji Narodowej trwają właśnie prace nad zmianą przepisów, na razie powołanie rady szkoły nie jest obowiązkowe. Teoretycznie niektóre szkoły mogłyby więc wprowadzać smartfonowe regulacje bez poparcia uczniów i rodziców.
Poza tym projekt w kilku miejscach precyzuje obecne zapisy ustawy. Poszerza na przykład definicję wychowania, które ma zapewniać system oświaty. Zapis: „wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i społecznej, wzmacniane i uzupełniane przez działania z zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży”, ma zostać rozszerzony o profilaktykę uzależnień, w szczególności od internetu. Z kolei przepis dotyczący zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki w szkołach miałby zostać poszerzony o zwrot „w szczególności w zakresie bezpieczeństwa korzystania z nowych technologii informacyjnokomunikacyjnych”.
Dodatkowo, zgodnie z projektowanymi przepisami, czynniki ryzyka związane z korzystaniem z internetu miałyby być obowiązkowo brane pod uwagę podczas opracowywania programu profilaktyczno-wychowawczego szkoły. Obecnie zapis obejmuje ogólnie „czynniki ryzyka”, a wymienione z nazwy jest tylko używanie substancji psychoaktywnych.
Nowelizacja precyzuje także, że statut szkoły powinien uwzględniać organizację współdziałania szkoły z rodzicami w zakresie profilaktyki uzależnień, w szczególności uzależnień od internetu.
Zanim projekt trafił pod obrady Sejmu – odbyły się konsultacje społeczne. Wzięły w nich udział 543 osoby, a 84 proc. z nich poparło proponowane rozwiązania. Warto pamiętać, że w konsultacjach wzięły udział prawdopodobnie osoby najbardziej zainteresowane tym tematem.
Jednak ogólne poparcie społeczne dla zakazu jest dość duże. Na przykład w kwietniowym sondażu IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” 60 proc. odpowiadających uznało, że używanie przez uczniów telefonów komórkowych w szkołach powinno być zakazane. Przeciwnego zdania było 28 proc. respondentów, a co dziesiąty nie miał zdania.
Zgodnie z wynikami sondy przeprowadzonej przez SOS dla Edukacji tylko jedna trzecia uczniów uważa, że wprowadzenie ograniczeń w korzystaniu z telefonów pomogłoby im się uczyć i osiągać lepsze wyniki oraz poprawiłoby atmosferę w szkole. Natomiast wśród rodziców i nauczycieli w takie pozytywne efekty wierzy ponad 80 proc. badanych.
W tym samym badaniu zapytano uczniów, rodziców i nauczycieli o preferowane rozwiązania w zakresie korzystania ze smartfonów w szkołach. Połowa uczniów (54 proc.) uznała, że telefony powinny być dostępne podczas przerw, a zakaz powinien obowiązywać na lekcjach. Na drugim miejscu znalazła się odpowiedź, że nie należy wprowadzać żadnych ograniczeń (32 proc.). Większość rodziców (63 proc.) i nauczycieli (62 proc.) poparła całkowity zakaz korzystania z telefonów na terenie szkoły, a co piąty z nich uważa, że słuszny byłby zakaz telefonów na lekcjach i swobodny dostęp do nich podczas przerw. Pełny raport SOS dla Edukacji „Telefony komórkowe w szkole. Jak jest? Jak chcemy, by było?” można przeczytać tutaj.
Prawie połowa uczestników sejmowych konsultacji zdecydowała się szerzej skomentować projekt ustawy. Wyrażone tam opinie były bardzo różne – od zdecydowanego poparcia do stanowczego sprzeciwu.
Osoby sprzeciwiające się proponowanym regulacjom wskazywały m.in. na nieuzasadnione odbieranie uczniom możliwości kontaktu z rodzicem, ograniczenie ich wolności i prawa do własności. Niektórzy uznawali wprost, że państwo nie powinno ingerować w tę kwestię, ponieważ jest to decyzja i odpowiedzialność rodziców – jeżeli dają dziecku telefon i pozwalają na zabieranie go do szkoły, to odgórne regulacje podważają ich autorytet. Pojawiło się również wiele głosów o „zacofaniu” szkoły, efekcie zakazanego owocu i niekorzystnego utożsamienia smartfonu tylko i wyłącznie z rozrywką.
Zdaniem wielu uczestników konsultacji szkoła powinna uczyć, jak pożytecznie i odpowiedzialnie używać telefonów w codziennym życiu, także do nauki, a zakaz może spowodować efekt mrożący dla wykorzystywania nowych technologii w edukacji. Choć projekt ustawy przewiduje, że szkoła w statucie będzie mogła zapisać wyjątki od zakazu, to uczestnicy konsultacji zwracali uwagę, że część z nich powinna być regulowana już na poziomie ustawowym. Chodzi m.in. o używanie telefonów przez uczniów z problemami zdrowotnymi czy np. w celach edukacyjnych, w trakcie lekcji. Pojawiły się również głosy, że ustawa w obecnym kształcie uniemożliwia prowadzenie lekcji informatyki, skoro zakazuje korzystania z „urządzeń elektronicznych umożliwiających porozumiewanie się na odległość”.
Zwolennicy wprowadzenia zakazu wyrażali w komentarzach zaniepokojenie stanem zdrowia fizycznego i psychicznego młodzieży oraz wpływem nowych technologii na wyniki w nauce czy relacje społeczne. Wielu z nich argumentowało, że problem jest naprawdę poważny i stale się nasila, więc niezbędne jest podjęcie zdecydowanych działań. Niektórzy proponowali pójście o krok dalej – wprowadzenie całkowitego zakazu wnoszenia telefonów na teren szkoły, a także obowiązkowo rozszerzenie zakazu na szkoły średnie. Często pojawiała się również argumentacja, że tylko odgórny zakaz, taki sam we wszystkich szkołach, umożliwi jakąkolwiek zmianę. Rozwiązanie ustawowe miałoby być bodźcem do zmiany i nadać odpowiednią wagę działaniom nauczycieli i dyrekcji, a także wesprzeć rodziców, których starania w ograniczeniu korzystania ze smartfonów są mało skuteczne, m.in. z powodu presji rówieśniczej.
Uczestnicy konsultacji zwracali uwagę na konieczność przeprowadzenia szerokiej kampanii społecznej na temat zagrożeń płynących z dostępu dzieci do smartfonów i internetu. Zaznaczali, że powinna ona być skierowana również do rodziców, którzy często nie są do końca świadomi powagi sytuacji oraz potrzebują wsparcia w ustalaniu i egzekwowaniu zasad korzystania z nowych technologii. Wśród dodatkowych propozycji pojawiły się także m.in.: zapewnienie alternatywnych sposobów spędzania czasu podczas przerw, określenie miejsc, w których korzystanie z telefonów będzie dozwolone, czy nawet zakłócanie sieci. Niektórzy proponowali też zróżnicowanie rygoru zakazu pomiędzy klasami I-III a klasami IV-VIII.
W konsultacjach pojawiły się również głosy krytyczne wobec proponowanego kształtu ustawy, ale wyrażające ogólne poparcie dla wprowadzenia zakazu smartfonów w szkołach. Większość z nich wyrażała obawy, że w obecnym kształcie przepisy pozostaną „martwe”. Aby skutecznie wdrożyć zakaz do szkół, ustawa powinna bardzo konkretnie określać zasady egzekwowania przepisów oraz prawa nauczycieli w tym zakresie – gdzie uczniowie będą mogli przechowywać telefony? Kto sfinansuje przygotowanie w szkole specjalnych skrytek czy szafek? Jak odpowiednio zabezpieczyć telefony, by zadbać o własność uczniów i nie naruszać ich prywatności? Kto ponosiłby odpowiedzialność w przypadku zniszczenia, zgubienia lub kradzieży telefonu pozostawionego w skrytce? Czy nauczyciel będzie miał prawo do odebrania telefonu uczniowi, który nie stosuje się do zakazu?
Na razie te i wiele innych pytań pozostaje bez odpowiedzi.
Planowanej zmianie sprzeciwia się Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak. Razem z Radą Dzieci i Młodzieży przy RPD podkreśla, że „zakaz sam w sobie nie rozwiąże problemów, które wymagają partnerskiego dialogu, edukacji i wspólnego działania”. Przede wszystkim zwraca uwagę na to, że w projekcie nie przedstawiono żadnych propozycji, jak taki zakaz miałby być egzekwowany. Jednocześnie wskazuje, że rozwiązanie w postaci konfiskaty telefonu jest niezgodne z Konstytucją (narusza prawo do własności). Wskazuje również, że projekt przewiduje możliwość wprowadzenia wyjątków od zakazu, ale nie precyzuje w jakich sytuacjach może to mieć miejsce, co stwarza ryzyko nierównego traktowania uczniów różnych szkół. Nie uwzględnia także sytuacji młodzieży ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi. Rzeczniczka apeluje także o uwzględnienie głosu samych zainteresowanych, a więc dzieci i młodzieży.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu przed wakacyjną przerwą (5 sierpnia) odbyło się pierwsze czytanie omawianego projektu. W dyskusji pojawiło się wiele argumentów zarówno popierających zmiany, jak i wyrażających sprzeciw. Na tym etapie projekt nie był poddany głosowaniu, został skierowany do Komisji Edukacji i Nauki.
W trakcie sejmowej dyskusji głos zabrała wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz. Podkreśliła, że Ministerstwo Edukacji Narodowej „nie kwestionuje potrzeby porządkowania zasad korzystania z urządzeń elektronicznych w szkołach”, jednak „wspiera autonomię szkół w zakresie kształtowania statutów”. Odwołała się również do projektu ustawy, nad którym obecnie trwają prace w ministerstwie. Dotyczy on m.in. uporządkowania regulacji dotyczących praw i obowiązków ucznia oraz utworzenia instytucji Rzecznika Praw Uczniowskich. Zgodnie z projektowanymi przepisami jednym z obowiązków ucznia ma być przestrzeganie określonych w statucie zasad wnoszenia lub zakazu wnoszenia telefonów i innych urządzeń elektronicznych na teren szkoły oraz zasad korzystania z nich. Taki zapis ma być dodatkowym potwierdzeniem, że szkoła może wprowadzić całkowity zakaz przynoszenia telefonów (co dotychczas budziło wątpliwości). Jednocześnie projekt nie wprowadza dodatkowych regulacji i pozostawia szkołom swobodę w ustalaniu zasad używania smartfonów na ich terenie.
wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz (Lewica):
Sam zakaz, nawet najlepszy na papierze, może paradoksalnie uśpić naszą czujność i dać złudne poczucie, że problem został już rozwiązany. A to właśnie wtedy, gdy przestajemy zadawać pytania, prowadzić rozmowę, gdy odpuszczamy codzienną pracę wychowawczą, najbardziej rośnie ryzyko. Pamiętajmy, że szkoła nie potrzebuje wyłącznie przepisów. Potrzebuje mądrego wsparcia, spójnych wytycznych i przestrzeni do działania celowego. Tylko wtedy zbudujemy środowisko, w którym technologia służy uczniom, a nie odwrotnie. Ministerstwo Edukacji Narodowej deklaruje gotowość do dalszej pracy nad kształtem projektu ustawy. Jesteśmy otwarci na konstruktywne propozycje ze wszystkich stron sceny politycznej, środowisk eksperckich, organizacji pozarządowych i społeczności szkolnych. Wierzymy, że dobro dzieci i młodzieży, ich zdrowie, bezpieczeństwo i rozwój muszą zawsze być stawiane ponad jakimikolwiek podziałami i leżą w interesie nas wszystkich.
Nie wiadomo, czy projekt uzyska poparcie większości posłów i posłanek, a przede wszystkim – jaki kształt ostatecznie przybierze. W trakcie pierwszego czytania większość ugrupowań zadeklarowała gotowość do dalszych prac nad projektem w komisji. Obecnie na stronie Sejmu nie ma jeszcze informacji o planowanych posiedzeniach Komisji Edukacji i Nauki.