Zgodnie z raportem komisji Millera, mimo skontrolowania lotniska w Smoleńsku, nie stwierdzono zastrzeżeń co do jego użyteczności. Według Stanisława Żelichowskiego, to dowód na problemy z polską mentalnością. - Dowództwo sił lotniczych przeprowadziło liczne kontrole, które niczego nie wykazały. Trzeba było tragedii, żeby pokazać te błędy. To jest dla mnie najistotniejsza sprawa. Przypomina mi to polską mentalność. Skoro możemy jechać samochodem przy 0,2 promila alkoholu , to wielu uważa, że można też 0,4. Jak jest nakaz jazdy 50 km/h, to nic się nie stanie, jak będziemy jechać 80 km/h. – ubolewał szef klubu PSL.
Stanisław Żelichowski przyznał także, że katastrofa prezydenckiego samolotu to wynik „bałaganu rosyjskiego, który nałożył się na bylejakość polską". - Słuchając ekspertów miałem wrażenie, jakbym żył w Polsce szlacheckiej i chciałbym powiedzieć „Kończ waść wstydu oszczędź”. To było rzeczywiście bulwersujące, że tak to mogło wyglądać, tym bardziej, iż podchodzę do tej sprawy osobiście. Wielokrotnie tym samolotem latałem, byłem przez sześć lat ministrem. Resztki siwych włosów stają dęba, gdy myślę, jak można było przewozić tym wrakiem głowę państwa – przyznał poseł PSL.
Źródło:
www.wprost.pl