Od lat budżet na kulturę systematycznie wzrastał; w nadchodzącym roku po raz pierwszy od dawna będzie nieco niższy. Niższe będą ogólne przychody budżetu, co oczywiście ma wpływ nie tylko na kulturę. Wyjaśnić można to bardzo prosto – kończy się dotychczasowy okres programowania funduszy UE, więc wpływów z tego tytułu będzie mniej niż dotąd. Zobowiązania gminy wcale przy tym nie maleją. Pamiętać też trzeba, że większość inwestycji współfinansowanych ze środków UE wymagała od nas wkładu własnego. Aby wykorzystać unijną szansę, samorząd zmuszony był do zadłużania się, dług zaś wymaga spłacania. Ograniczenia w kulturze nie są jednak znaczne – przyszłoroczny budżet będzie porównywalny do tego z roku 2010. Żadne zadania nie są zagrożone, nie musimy też rezygnować z żadnych priorytetów. Wierzę, że ten niewielki zastój, związany z sytuacją w całej Polsce, a właściwie całej Unii, nie będzie trwał długo. Niczego nie życzyłbym sobie bardziej niż możliwości zwiększenia budżetu na tego rodzaju zadania – choćby i o 100 procent.
Źródło: publica.pl