Ciągle słyszymy, że wojna w Ukrainie już za chwilę się skończy. Putin niby negocjuje, a Trump dużo obiecuje. Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony przypomniało nam, jak blisko nas toczy się wojna. Sprawdzamy, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów.
W pierwszym tygodniu września Rosja przeprowadziła największy od początku wojny atak powietrzny na Ukrainę. Rakiety spadły na stolicę kraju i po raz pierwszy uderzyły w główny budynek obrad rządu. W Kijowie zginęły co najmniej 3 osoby, w tym matka z dzieckiem.
Tego samego dnia w miejscowości Jarowa na wschodzie kraju 24 osoby zginęły, czekając w kolejce po wypłatę emerytur i świadczeń społecznych. Ale to tylko przykłady eskalacji konfliktu. Według danych ONZ w pierwszej połowie 2025 roku 6754 cywilów zginęło lub zostało rannych. To o 54 proc. więcej niż w pierwszej połowie zeszłego roku. Rosjanie coraz częściej atakują obiekty cywilne. W czerwcu 2025 roku padł rekord zamordowanych i rannych cywili w jednym miesiącu.
Życie w Ukrainie zostało naznaczone przez długotrwały konflikt, a trzy lata pełnoskalowej wojny wyniszczyły infrastrukturę kraju. Według raportu UNICEF co trzecie dziecko mieszka w domu bez stale działającej wody. Nieustające ataki rosyjskiej armii zrujnowały systemy wodociągowe, sanitarne i energetyczne, a także domy, szkoły i placówki medyczne. W całym kraju drastycznie rośnie ubóstwo. 12,7 mln osób – czyli 36 proc. populacji – potrzebuje pomocy humanitarnej.
Rosyjskie wojska zajmują około 20 proc. terytorium Ukrainy, głównie na południowym wschodzie kraju. Obecna linia frontu rozciąga się na długość około 1100 kilometrów. Walki trwają w obwodach chersońskim, zaporoskim i sumskim. Ukraińska armia robi postępy w regionie donieckim, a rosyjska w obwodzie ługańskim.
Codziennie o 9 rano w Ukrainie słychać głuche dzwony. Na każdym rynku wyświetlają się nazwiska nowo poległych żołnierzy, a mieszkańcy zatrzymują się, by uczcić ich pamięć minutą ciszy.