„Stoimy i nikt mnie ani nas wszystkich nie złamie”. Kto popiera Nawrockiego przed drugą turą?

34 987 głosów zdobył Karol Nawrocki w Bydgoszczy, w której zainicjował kampanię przed drugą turą wyborów prezydenckich. To tu w powyborczy poniedziałek 19 maja zorganizował swój pierwszy wiec. Pomimo tego, że nad Brdą zebrał ponad dwa razy mniej głosów niż Trzaskowski, bydgoski Stary Rynek wypełnił się tłumem, również młodych, wyborców.

Musimy zwyciężyć 

– „Wypad stąd!”

– „You talkin’ to me? Mam prawo do tego, by tu przyjść” – jeszcze przed rozpoczęciem wiecu jego uczestnikom udzielają się emocje. Na stojących na skraju Starego Rynku działaczy KOD-u zwraca uwagę zwolennik Karola Nawrockiego. Transparentów przeciwko kandydatowi popieranemu przez Prawo i Sprawiedliwość będzie jednak tego dnia niewiele, za to zwolennicy szczelnie wypełnią plac. 

„Widzę tu optymistyczne nastroje po wczorajszych wynikach” – wita zgromadzonych Emilia Wierzbicki, charyzmatyczna rzeczniczka Karola Nawrockiego. Wierzbicki jest z zawodu dziennikarką, a w kampanii Nawrockiego prowadzi wiece kandydata. Zwykle przez 20 minut animuje schodzących się wyborców, opowiada, jak będzie wyglądało spotkanie, dziękuje za przyjście i przypomina o głosowaniu. Tu jest tak samo. Nawrocki się spóźnia, a Wierzbicki sprawia wrażenie, jakby na bieżąco nawigowała kandydata. „Jeszcze pięć minut i będzie tu z nami!”.

Scena, na której stoi Wierzbicki, to kwadratowy, niewysoki podest. Uczestnicy wiecu otaczają ją z czterech stron. Z boku rozstawił się sztabowy sklepik – z koszulkami, czapeczkami i innymi gadżetami poparcia Karola Nawrockiego, z hasłem „NowRocky” w biało-czerwono-czarnych barwach. 

Zebrani się nie nudzą. Wierzbicki zadaje im pytania ze sceny. Pyta młodego chłopaka, dlaczego tu przyszedł. „Polska nie może być Niemcami, musimy zwyciężyć!” – zebrani wpadają w euforię, a chwilę potem Karol Nawrocki wysiada z autobusu z półgodzinnym poślizgiem. Nie widzę go – stoję w tłumie, który wita go owacjami.

Nawrocki przebija się przez entuzjastyczne okrzyki: „Mam zaszczyt być z państwem w tym także dla mnie szczególnym momencie. Ale dzisiaj szef Polskiego Stronnictwa Ludowego przy stojącym w tle Wincentym Witosie poparł Rafała Trzaskowskiego". „Hańba, hańba, hańba!” – reaguje tłum. „Tak, to jest hańba!" – odpowiada mu Nawrocki. „Bo Wincenty Witos stał za plecami człowieka, który jest radykalnie lewicowym, liberalnym politykiem wspierającym LGBT i wszystkie ideologie, które niszczą głowy i świadomość naszych dzieci i naszych wnuków!” – werwa prezesa IPN wzmaga szmery i okrzyki publiczności. Odwracam się od sceny i ruszam w tłum, dowiedzieć się, kim są ci, którzy przyszli posłuchać Karola Nawrockiego.

Między Braunem a Zandbergiem

„Wyborcy Grzegorza Brauna segregują cały PO-PiS na dżumę i cholerę. Przyszliśmy tutaj, żeby sprawdzić, czy dżuma ma nam więcej do zaoferowania niż cholera” – mówi 18-letni Maksymilian. Na wiec przyszedł z kolegami. Chcą usłyszeć „co pan Karol ma nam do zaproponowania, czy stanowi jakąś alternatywę dla nas, wyborców Konfederacji, oraz, czy jest sens na niego głosować, czy faktycznie będzie czymś się różnił od poprzednich rządów PiS-u bądź obecnych rządów PO”. Dopytuję Maksa, czy rozważa głosowanie na Trzaskowskiego. „Raczej nie. Uważamy go za zdrajcę, zaprzańca i myślimy bardziej, żeby albo pójść i oddać głos na pana Karola, albo w ogóle nie iść”.

Wśród wyborców Karola Nawrockiego przeważają osoby dojrzałe. Spośród mężczyzn w wieku 18-29 głosowało na niego tylko 8,8 proc. wyborców. Na wiecu jest jednak trochę młodych chłopaków, chcę sprawdzić, dlaczego tu przyszli. Pod sceną stoją dwaj młodzi, wysocy mężczyźni. „Otóż, panie redaktorze, ja tutaj przyszedłem z nudów po prostu. Byłem już na kilku wiecach. Naprawdę jest ciekawie, kiedy ludzie się kłócą i można trochę adrenaliny dostać” – oświadcza zdecydowanie. „Byłem u Trzaskowskiego, kłócili się bardziej, tutaj na razie jest spokojnie. U Mentzena byłem, też się kłócili. Czekam, aż tutaj się zaczną kłócić, bo jest nudno” – tłumaczy 18-letni Oskar. Jego kolega – rówieśnik Karol – ma inną motywację. „We wczorajszych wyborach zagłosowałem na Karola Nawrockiego i jeśli mam porównać kandydatów do drugiej tury, czyli Trzaskowski albo Nawrocki, to zdecydowanie bym wolał Nawrockiego jako zwycięzcę, ponieważ Trzaskowski jest kandydatem bez żadnych idei. Bardzo często zmienia zdanie. Przyszedłem tu ze względu na poparcie dla pana Karola” – wyjaśnia.

W pierwszej turze wyborów prezydenckich Oskar głosował na Sławomira Mentzena. Czy jest szansa, że 1 czerwca poprze Rafała Trzaskowskiego? „Chciałbym poznać chociaż jednego wyborcę Mentzena, który w drugiej turze odda swój głos na Trzaskowskiego. To musi być ciekawy człowiek”. Dodaje, że nie chce monopolu ani Kaczyńskiego, ani Tuska – a tym ostatnim skończyłby się jego zdaniem wybór Trzaskowskiego. 

Nikt nas nie złamie

Wiec trwa, nad uczestnikami powiewają biało-czerwone flagi, przez co dla części zgromadzonych kandydat jest niewidoczny. „Apeluję więc do was wszystkich. Poświęćmy te 12 dni na nasze wspólne zwycięstwo. Przekonujmy tych, którzy nie są zmobilizowani albo nie zdają sobie jeszcze sprawy, jak ważne są to wybory, którzy nie mają do końca świadomości, że Polska, którą znamy, może przestać istnieć. To są najważniejsze wybory po roku 1989!” – zagrzewa na ostatniej prostej.

Nawrocki wie, że ma niskie poparcie wśród najmłodszych wyborców. Musi zabiegać o elektorat Sławomira Mentzena, który w najmłodszej grupie wiekowej uzyskał 34,9 proc. głosów. Dlatego stara się zbudować platformę porozumienia z byłym już kandydatem Konfederacji. „Widzimy strumienie hejtu na mnie i na Sławomira Mentzena, finansowane przez agentów państwa polskiego. Ale nas jest coraz więcej. Stoimy i nikt mnie ani nas wszystkich nie złamie!” – tubalny, mocny głos Nawrockiego wypełnia bydgoski rynek i okoliczne ulice, a fala braw nie ustaje.

Nieopodal sceny stoi trzech młodych mężczyzn. Nie chcą jednak ze mną rozmawiać. Oddalam się, a po chwili dogania mnie jeden z nich. „To jest najważniejsze, żeby wybrać dobrze” – mówi mi Mikołaj. W niedzielę w odróżnieniu od moich poprzednich rozmówców głosował na Adriana Zandberga. Co zrobi za dwa tygodnie? „Raczej na Trzaskowskiego”, choć nie jest jeszcze pewien wyboru. „Zależy mi na bezpiecznej przyszłości Polski”.

UE balansuje jak bydgoski linoskoczek

Nawrocki kontynuuje: „Symbolem tego, co czeka nas w najbliższych wyborach, jest rzeźba balansująca między jednym a drugim brzegiem Brdy. Ta rzeźba, która ma przywoływać wejście Polski do Unii Europejskiej. Ta rzeźba, która balansuje tak samo, jak dziś balansuje na krawędzi cała Unia Europejska” – Nawrocki nawiązuje do rzeźby autorstwa Jerzego Kędziory – „Przechodzącego przez rzekę” – zawieszonej 1 maja 2004 na linie nad przepływającą przez Bydgoszcz Brdą.

Nawrocki zwraca się do eurosceptyków. „Nie będziemy powtarzać błędów Unii Europejskiej w pakcie migracyjnym, pakcie klimatycznym i innych wariactwach, bo tu jest Polska!”. Zgadza się z nim jeden z moich rozmówców. „Dla mnie najważniejsze jest pozostanie przy klasycznych polskich wartościach. Aby Polska miała swoją władzę, nie kierowała się tylko i wyłącznie wpływami z Unii i tym, co ona sugeruje” – wyjaśnia powody przyjścia na rynek. Głosował na Nawrockiego już w pierwszej turze.

Jego kolega, dzierżący w dłoniach polską flagę, nie jest pewien wyboru: „Z czystej ciekawości byłem na wiecu Mentzena, byłem na wiecu Trzaskowskiego. Tu też jestem z czystej ciekawości” – dodaje. Jak twierdzi, nie głosował na żadnego z czołowej trójki kandydatów. „Jeszcze podejmuję decyzję, na kogo zagłosuję w drugiej turze”. Czy jest coś, co przekonałoby go do poparcia Trzaskowskiego lub Nawrockiego? „Czy coś takiego konkretnego istnieje? Szczerze mówiąc, to nie wiem. To będzie raczej taka decyzja podjęta dosłownie nad kartką” – kwituje.

Wystąpienie Nawrockiego trwa już kwadrans. Prezes IPN kończy ostrzegawczo: „Gdy nam się nie uda wygrać, Polska, którą znamy, niestety się skończy i będzie wyglądała inaczej. A wybory w roku 2027, być może, drodzy państwo, jak dziś pisał prof. Andrzej Nowak, się nie odbędą. Bo tak się kończy monowładza. A my jesteśmy tutaj, aby zatrzymać monopol Donalda Tuska, jesteśmy i będziemy razem!”. 

Jeszcze przez blisko godzinę kandydat wspierany przez PiS jest otoczony zwolennikami, chętnie podpisuje książki i pozuje do zdjęć. Karol Nawrocki rzeczywiście jest razem z wyborcami.