Kampanijna maszyna PiSu. Jak czołowi politycy pracowali na Nawrockiego (i siebie) w terenie?

Zwycięstwo Nawrockiego było efektem pracy zbiorowej Prawa i Sprawiedliwości. Czołową rolę, oprócz samego kandydata, odegrał szef sztabu Paweł Szefernaker, ale ta kampania miała też twarz Przemysława Czarnka i Mateusza Morawieckiego, którzy wykonali w niej więcej pracy niż niejeden kandydat na prezydenta. Nawrockiego wsparła też była premier Beata Szydło.

Gdy 24 listopada 2024 r. Prawo i Sprawiedliwość namaściło Karola Nawrockiego na swojego kandydata, niewiele osób dawało mu realną szansę na zwycięstwo. Wątpiący mieli ku temu wiele powodów. Za „kandydatem obywatelskim” stała jednak rzesza zdeterminowanych i doświadczonych w kampaniach polityków PiS, którzy gotowi byli objechać pół Polski. Na szali była nie tylko prezydentura, ale także przyszłość partii – porażka Nawrockiego zatrzęsłaby miejscem PiS na prawej stronie sceny politycznej.

Zwycięstwo Nawrockiego było efektem pracy zbiorowej Prawa i Sprawiedliwości. Czołową rolę odegrał szef sztabu Paweł Szefernaker, architekt strategii „pięciu etapów kampanii”. Wśród nich było m.in. zbudowanie rozpoznawalności, której Nawrockiemu brakowało. Wymagało to objazdu po regionach – od końca listopada do I tury wyborów Nawrocki odwiedził ponad 260 powiatów. Zdaniem Szefernakera był to także „niezwykle ważny element budowania zespołu”. Kampania w terenie nie ograniczyła się jednak tylko do samego kandydata. W Polskę ruszyli także czołowi politycy PiS, którzy pracowali tak, jakby sami kandydowali w tych wyborach.

Najwyżsi rangą politycy nie czekali z mobilizacją do ostatniej prostej kampanii. Przemysław Czarnek objazd po Polsce rozpoczął już w grudniu zeszłego roku. Podsumowując swoją pracę, stwierdził, że sam zorganizował w kampanii prawie 100 spotkań. Jak wyliczył, w 7 miesięcy zrobił wraz z zespołem prawie 100 tys. kilometrów.

Poza pracą w terenie Czarnek koordynował także „Ruch Ochrony Wyborów”, którego celem było „zaangażowanie obywateli w monitorowanie procesu wyborczego, aby zapewnić jego uczciwość i transparentność” – jak widnieje na stronie inicjatywy. Prawdziwym celem ROW było jednak zbudowanie wśród wyborców PiS poczucia zagrożenia uczciwości wyborów. Emocji, która jest w stanie zmobilizować elektorat, i która w scenariuszu przegranej miała stanowić grunt pod ewentualne zakwestionowanie wyniku.

Jednym z najbardziej aktywnych polityków PiS w terenie był Mateusz Morawiecki. Odwiedził (jak sam zadeklarował) 107 miejscowości w 12 województwach – więcej, niż Szymon Hołownia, Adrian Zandberg czy Magdalena Biejat. Jego pozycja w PiSie nie jest oczywista. Jak donosi „Polityka, Morawiecki szykował się w kampanii na przejęcie schedy po Kaczyńskim. Objazd po Polsce miał więc prawdopodobnie służyć raczej wzmocnieniu własnych wpływów w partii i wśród wyborców niż realnemu wsparciu Nawrockiego. Morawiecki nadal ma za sobą grono popleczników, jednak pozostałe obozy w partii nie przepadają za jego technokratycznymi poglądami – sentymenty w PiSie są bardziej przychylne wizji, którą przed prawicą kreśli Czarnek.

W teren pojechała także była premier, obecnie europosłanka Beata Szydło, której ostatnio więcej jest w Brukseli niż w Polsce. Skupiła się przede wszystkim na Małopolsce i woj. świętokrzyskim, czyli swoim okręgu nr 10 w wyborach do Parlamentu Europejskiego – kampania prezydencka, jak każda inna, jest dobrym pretekstem do przypomnienia się wyborcom. Była szczególnie aktywna na tydzień przed pierwszą turą i między głosowaniami, kiedy to zdarzyło jej się wyjechać poza granice okręgu 10.

Zobacz najnowsze

W kampanii sztab Nawrockiego wrócił m.in. do tematu Centralnego Portu Komunikacyjnego, który budzi duże emocje nie tylko w elektoracie prawicy. Tę kwestię wziął na siebie Marcin Horała, który ruszył w Polskę z hasłem „Nawrocki Za Rozwojem”. Celem jego podróży miały być przede wszystkim miasta, które zdaniem PiSu stracą na budowie CPK w okrojonej wersji proponowanej przez obecny rząd.

W terenie kilkukrotnie pojawił się Andrzej Śliwka – polityk PiS młodszego pokolenia. Jako członek sztabu był jednak aktywny przede wszystkim w mediach, także społecznościowych.

Owoce ciężkiej pracy

Szefernaker zostanie szefem gabinetu Nawrockiego, Czarnek prawdopodobnie stanie u jego boku jako szef Kancelarii Prezydenta. Dla wielu zaangażowanych w kampanię posada w prezydenckim „rządzie cieni” nie była jednak celem samym w sobie. Ostatnie miesiące dały możliwość wykazania się politykom drugiego szeregu. Dla tych czołowych były przede wszystkim pretekstem do wzmocnienia własnej pozycji w partii czy szerzej – na prawicy. PiS wyszedł z wyborów zwycięsko, ale scenariusz przegranej Nawrockiego był równie, jeśli nie bardziej, prawdopodobny. Te wybory były więc nie tylko wyścigiem o najwyższy urząd w kraju, ale też starciem o pozycję w partii w ramach nowej dynamiki po prawej stronie sceny politycznej. Niezależnie od tego, czy Nawrocki przegrałby, czy wygrał wybory.

A wszystko to przed kongresem Prawa i Sprawiedliwości (28.06), który dawał przestrzeń do zmian personalnych na najwyższych stanowiskach. Do rewolucji w Przysusze jednak nie doszło: w gronie wiceprezesów utrzymali się Morawiecki i Szydło, do których zgodnie z oczekiwaniami dołączył Czarnek. Andrzej Śliwka z kolei awansował na członka Komitetu Politycznego.