Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski jeździli w te same miejsca, m.in. na Mazowsze, Śląsk, Małopolskę, Pomorze i Podlasie; Władysław Kosiniak-Kamysz odwiedził piętnaście, a Szymon Hołownia czternaście województw. Robert Biedroń podróżował głównie na zachód od Wisły. Krzysztof Bosak, Marek Jakubiak i Paweł Tanajno skupili się na miastach wojewódzkich i dużych ośrodkach miejskich. Mirosław Piotrowski bywał wyłącznie w rodzinnych stronach, a Waldemar Witkowski i Stanisław Żółtek kampanii w terenie nie prowadzili. Kandydaci odbyli łącznie ponad 330 wizyt w ponad 220 miejscowościach.
W piątek 26 czerwca kandydaci na urząd prezydenta podsumowują swoje miesięczne starania i, rozsiani po Polsce, starają się przekonać niezdecydowanych. Kampania wyborcza trwała trzy i pół tygodnia. Choć była krótka, dostarczyła emocji i obfitowała w wiele uścisków rąk, selfie z kandydatami, wieców poparcia, konferencji prasowych i przede wszystkim – spotkań z wyborcami.
Z przygotowanej przez nas mapy podróży kandydatów wynika, że najchętniej odwiedzanymi województwami kończącej się kampanii były mazowieckie, małopolskie, śląskie, lubelskie i łódzkie. Natomiast z ponad około 220 miejscowości, gdzie pojawiali się kandydaci, to do Lublina, Białegostoku i Krakowa dojechało ich najwięcej. Władysław Kosiniak-Kamysz, który osobiście pojawił się w ponad 70 miejscowościach, co czyni go zdecydowanym rekordzistą, w swoich podróżach po Polsce pominął województwo kujawsko-pomorskie. Nie było go tam również w pre-kampanii, co widać na mapie podróży od 11 maja do 2 czerwca.Porównując wspomniane mapy sprzed i po starcie kampanii, uważny obserwator zauważy, że Andrzej Duda powtórzył kilka wyjazdów, a Krzysztof Bosak przeniósł uwagę ze wschodu na zachód. Odwrotnie zrobił Rafał Trzaskowski, który jeszcze przed oficjalnym startem kampanii zaczął od Zachodniej Polski i odwiedzin Wielkopolski oraz zachodniopomorskiego, po 3 czerwca już do tych województw nie wrócił.
Wyraźne jest natomiast podobieństwo między trasami poszczególnych kandydatów w kampanii w terenie, zwłaszcza Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego oraz Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. W przypadku dwóch ostatnich kandydatów na uwagę zasługuje nie tylko podobieństwo geograficzne, ale również czasowe. To mogłoby wskazywać, że z początku w podobnym czasie walczyli o głosy z tych samych regionów. Kosiniak-Kamysz był 5 czerwca w Lublinie, a 6 czerwca w Tarnowie. Hołownia pojechał tam między 7 a 8 czerwca. Obaj kandydaci byli w nadmorskich miejscowościach kilka dni później, a potem, z różnicą dwóch dni, w Sierpcu. Porównując natomiast trasy Dudy i Trzaskowskiego, widać, że mimo, iż odwiedzali podobne części Polski, prezydent Warszawy postawił na elektorat miejski, podczas gdy urzędujący prezydent widziany był w mniejszych miejscowościach. Duda nie pojawił się między innymi w lubuskim, a z ważniejszych miast pominął Wrocław, Łódź, Bydgoszcz, Toruń czy Rzeszów. O poparcie w dużych miastach walczyli Krzysztof Bosak, Marek Jakubiak i Paweł Tanajno. Kandydat kojarzony ze Strajkiem Przedsiębiorców uaktywnił się na końcówce kampanii. Na tylko jeden wyjazd – do Kąkolewnicy – w ciągu ostatnich kilku tygodni zdecydował się Mirosław Piotrowski.
Zmagania kandydatów zintensyfikowały się w ostatnich dniach wyścigu o urząd prezydenta. Do macierzy wrócił Robert Biedroń i odwiedził tereny Polski północnej, nie odwiedził jednak rodzinnego Krosna. Kandydat Lewicy swoje starania kończy wizytą w Katowicach (gdzie pojawił się też 21 maja). Tymczasem walka o Końskie trwa, bo to tam, jak twierdził w 2018 roku Grzegorz Schetyna, a po nim Kosiniak-Kamysz, wygrywa się wybory. Jako pierwszy 16 czerwca zawitał tam Robert Biedroń, później Szymon Hołownia 25 czerwca, a ostatniego dnia przed ciszą wyborczą – lider Ludowców. Czy to będzie szczęśliwe miejsce dla jednego z nich dowiemy się po niedzielnych wyborach. Na wsparcie nie Końskich, a Konina liczy Andrzej Duda, który ostatniego dnia pojawi się właśnie tam, gdzie PIS święcił triumfy w 2019 roku. Na Mazowsze wracają Trzaskowski i Bosak, podczas gdy Jakubiak będzie zabiegał o głosy w Częstochowie. Hołownia sadzi w Grodzisku Mazowieckim obiecane drzewa, a do miasta konkurującego o tytuł wyborczej stolicy Polski, Olsztyna, wybiera się Paweł Tanajno.
O tym, czy kandydaci postawili na właściwe miasta i regiony przekonamy się już w najbliższych dniach. Zadecydują głosy z odwiedzonych i pominiętych powiatów, z popularnych, jak i zapomnianych gmin. Te głosy należą do wyborców. Kandydaci zdążyli osobiście wysłuchać słów poparcia, jak również krytyki mieszkańców z ponad tylko i aż 220 miejscowości.