Szkoła według samorządowców

35 prezydentów miast na prawach powiatu odpowiada, na co przeznaczyliby dodatkowe środki finansowe w oświacie i jak wyobrażają sobie przyszłość szkoły.

Choć nauczyciele grożą strajkiem, domagając się podwyżek płac, zatrudniający ich prezydenci miast kluczowe wyzwania dla edukacji widzą zupełnie gdzie indziej. Zapowiadają remonty budynków, budowę dodatkowych boisk sportowych i placów zabaw lub inwestycje w nowe technologie. Wyższe pensje nauczycieli uznają za domenę państwa, nie samorządu. Takie poglądy jednoczą samorządowców bez względu na wielkość miejscowości. Dotyczą dużych ośrodków, takich jak Łódź, Lublin lub Białystok, jak i mniejszych miejscowości jak Siemanowice, Łomża lub Ostrołęka.  

Skąd to wiemy? Razem z „Gazetą Wyborczą” zapytaliśmy prezydentów 66 miast na prawach powiatu, na co przeznaczyliby dodatkowe środki finansowe, jakie są najważniejsze priorytety polityki oświatowej w ich miejscowościach oraz jak zamierzają odpowiedzieć na wyzwania związane z ostatnią reformą oświaty. Na nasze pytania odpowiedziało 35 prezydentów.

Spośród nich tylko 8 za strategiczny cel dobrego systemu edukacji uznało rozwój zawodowy nauczycieli. Tymczasem jak wynika m.in. z sondażu przeprowadzonego przez „Dziennik Gazetę Prawną” w wielu miastach już z początkiem roku szkolnego brakowało nauczycieli określonych specjalności, szczególnie matematyków, fizyków, informatyków i nauczycieli języków obcych. Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy są niskie lub bardzo niskie wynagrodzenia nauczycieli.

Podwyżki tak, ale nie z budżetu miasta

Pensja nauczyciela zależy od wykształcenia i stopnia awansu zawodowego. Podstawowe wynagrodzenie początkującego nauczyciela z przygotowaniem pedagogicznym i tytułem magistra (stażysty) to 2417 zł brutto. Na najwyższe zarobki mogą liczyć nauczyciele dyplomowani - to co najmniej 3317 zł brutto. Są to kwoty zgodne z obowiązującym rozporządzeniem ministerstwa, obecnie trwają konsultacje projektu przewidującego podwyżki. Do pensji podstawowej dochodzi dodatek stażowy, za nadprogramowe godziny i za zajęcia wychowawcze.

Choć wynagrodzenia nauczycieli z zasady są płacone z subwencji edukacyjnej Ministerstwa Edukacji, to samorządy mogą korzystać też z własnych środków i przyznawać specjalne dodatki motywacyjne. Tak dzieje się np. w Warszawie, gdzie koszty utrzymania są wysokie, a budżet miasta największy w kraju. Wielu samorządów nie stać jednak na dodatkowe podwyżki, szczególnie że środki z budżetu państwa często nie wystarczają na pokrycie podstawowej wysokości wynagrodzenia. Co więcej, nawet gdyby włodarze miast mieli do dyspozycji więcej pieniędzy, przeznaczyliby je na inne cele.

Ewentualną nadwyżkę środków budżetowych na wyższe pensje wydaliby tylko samorządowcy z dużych miast: Bielska-Białej, Bydgoszczy, Poznania, Gdańska, Gdyni i Bytomia. Znacznie mniej niż na inwestycje w budynki i sprzęt. Żaden prezydent nie wydałby dodatkowych środków na zatrudnienie nauczycieli wspomagających.

 Zobacz nasz drugi tekst "Podwójny rocznik w podwójnych szkołach"

Dobra pensja, czyli jaka?

Ile powinni zarabiać nauczyciele z 5-letnim stażem? – zapytaliśmy władze miast. Średnia pensja nauczyciela z takim stażem pracy to – zgodnie z Kartą Nauczyciela – ok. 3200 zł brutto (pensja nauczyciela kontraktowego z tytułem magistra). Prawie wszyscy prezydenci deklarują, że ta powinna być wyższa i wynosić 4000 zł brutto. Tylko prezydenci Gdyni, Siemianowic i wiceprezydent Gdańska uważają, że po pięciu latach pracy nauczyciel powinien zarabiać ponad 6000 zł brutto. Tymczasem dla prezydentów Olsztyna, Rybnika i Przemyśla obecne 3200 zł to wystarczające pensja. „Należałoby rozważyć zwiększenie pensum nauczycieli (...) ale również znieść ograniczenie 1,5 etatu dla nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów zawodowych i ścisłych (największy problem!)” – komentuje Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa Wielkopolskiego.

Ile zdaniem prezydentów miast powinien zarabiać nauczyciel z pięcioletnim stażem?

 

3200 zł bruttoOlsztyn, Rybnik, Przemyśl
ok. 4 000 zł bruttoBiałystok, Lublin, Częstochowa, Rzeszów, Świnoujście, Łomża, Opole, Piekary Śląskie, Świętochłowice, Gorzów Wielkopolski, Poznań, Jastrzębie Zdrój, Legnica
ok. 5 000 zł bruttoPłock, Zielona Góra, Bielsko-Biała, Konin, Łódź, Bydgoszcz, Ostrołęka, Warszawa
ok. 6 000 zł brutto lub więcejGdynia, Siemianowice, Gdańsk

Prezydenci miast w większości przypadków zgadzają się, że pensje nauczycieli są zbyt niskie. Nie uważają jednak, by to oni jako przedstawiciele samorządu mieli ponosić odpowiedzialność finansową za zmianę tego stanu rzeczy. „Celem strategicznym miasta powinno być ograniczenie kosztów dofinansowania ze środków własnych budżetu miasta zadań oświatowych” – mówi Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy. – „Dominującą rolę w kosztach funkcjonowania szkół odgrywają płace nauczycieli. Tymczasem samorządy nie tylko nie mają wpływu na ich wysokość, ale ze względu na kształt Karty Nauczyciela nie mogą też oddziaływać na politykę zatrudnienia”.

Zobacz najnowsze

Piotr Kowalczyk, wiceprezydent Gdańska, dodaje zaś: „Samorządy nie mogą już przyjmować na siebie większej liczby zadań państwa. W każdej złotówce aż 44 grosze pochodzą od mieszkanek i mieszkańców miast i gmin. Oświata powinna być w 100 proc. finansowana przez państwo. To ono stawia wymagania i powinno za nie płacić”.

Szkoła ma przygotować do pracy, a nie wychowywać

Szkoła zdaniem samorządowców ma przygotować uczniów do radzenia sobie na dalszych szczeblach edukacji i na rynku pracy. Podstawowym narzędziem, umożliwiającym prezydentom wpływanie na treści szkolne, są zajęcia dodatkowe, uzupełniające przygotowywaną na szczeblu centralnym podstawę programową. Jednak tylko prezydenci Dąbrowy Górniczej, Świętochłowic i Legnicy byliby gotowi wydać hipotetyczne, dodatkowe pieniądze na więcej zajęć ponadprogramowych.

A jeśli już mieliby to zrobić, to aż 25 spośród 35 prezydentów miast, którzy odpowiedzieli na nasze pytania, chciałoby wykorzystać zajęcia dodatkowe jako narzędzie zwiększania szans uczniów na rynku pracy. Temu miałyby służyć np. specjalne zajęcia językowe lub nauka programowania. Zdaniem 10 samorządowców miejskie strategie edukacyjne powinny zaś pomagać w uzyskiwaniu lepszych wyników egzaminów i służyć dobremu przygotowaniu do dalszej nauki, na wyższych szczeblach edukacji. Pomocne mają być w tym zajęcia rozwijające kompetencje miękkie, takie jak komunikacja czy praca w zespole. Dużo rzadziej prezydenci jako priorytet wskazują wychowanie młodzieży, choć np. Janusz Żmurkiewicz ze Świnoujścia chciałby „wzmocnić działania wychowawcze na szczeblu rodzice – uczniowie – szkoła”.  

W niemal połowie zbadanych miast celem strategicznym jest rozwój szkolnictwa zawodowego. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, uważa, że należy dążyć do „ściślejszego powiązania kształcenia zawodowego z potrzebami lokalnego i ogólnopolskiego rynku pracy”. Podobny pogląd jest popularny wśród innych prezydentów. Niektórzy – jak wspomniany już Ferenc, ale też prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki – już podejmują odpowiednie działania w tym kierunku, korzystając ze środków unijnych.  

Samorządy pilnują swojego podwórka

Prezydenci miast w większości wypadków są gotowi brać na siebie odpowiedzialność za zintegrowanie programów nauczania z potrzebami lokalnego rynku pracy. Sami inwestują już w odpowiednie placówki i sprzęt potrzebny do realizacji zadań edukacyjnych. Nie chcą jednak przyjmować na siebie dodatkowych zadań bez zwiększania poziomu dotacji na edukację. Bez dodatkowych środków nie mają możliwości przejmowania odpowiedzialności za same programy nauczania lub znaczącego zwiększania pensji nauczycielskich.

Źródła:

Adam Wosik, Są oferty pracy dla nauczycieli. Czeka prawie 180 etatów, “Radio Szczecin”, 7 września 2018, online.  

Artur Radwan, Jest praca dla nauczycieli, “Dziennik Gazeta Prawna”, 21 września 2017, online.

Kwestionariusz MamPrawoWiedziec.pl nt. strategii edukacyjnej samorządów 2019, online.