Czy Unia ma się czego obawiać na polu gospodarczym?

W obliczu stale rosnących wpływów potęg globalnych, szczególnie Chin, Unia Europejska staje przed nowymi wyzwaniami gospodarczymi. Budowa europejskiej niezależności przemysłowej to ważny temat aktualnej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Sprawdzamy, jak wielkie mocarstwa wpływają na europejskie interesy.

Materiał pochodzi ze strony Bruksela to nie kurort.

***

W 2021 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie nowej strategii UE-Chiny, w której to podkreśla, że pomimo partnerstwa gospodarczego z azjatyckim gigantem jest on także „konkurentem gospodarczym i rywalem systemowym”. W marcu 2023 r. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, ogłosiła plan zmniejszania ryzyka płynącego z zależności od Chin, nazwany deriskingiem. Te działania świadczą o rosnącej determinacji europejskiego kontynentu w budowaniu własnej suwerenności przemysłowej. 

Produkty chińskie stanowią korzystną – bo w perspektywie codziennej tańszą – alternatywę dla konsumentów. W Polsce znamiona tego zjawiska uwidaczniają się w sektorze e-commerce, w którym chińskie platformy siedzą na ogonie polskiego Allegro. Platforma Temu w styczniu 2024 r. przyciągnęła niemal 15 milionów polskich internautów, głównie dzięki swoim wyjątkowo niskim cenom i mocnej kampanii reklamowej. Innym przykładem jest produkcja paneli słonecznych – europejski rynek już dziś zdominowany jest przez chińskich producentów.

Ważne jest, by wskutek dumpingu cenowego nie doszło do ustanowienia chińskiego monopolu w poszczególnych branżach. Uświadomienie społeczeństwom europejskim szkodliwości tego zjawiska wymaga wzmożonej edukacji i strategicznego myślenia o gospodarce. To jest jedno z najważniejszych zadań, jakie stoi przed przyszłymi europosłami i europosłankami, dlatego powinniśmy mądrze wybierać, na kogo zagłosujemy 9 czerwca – mówi Magdalena Tchórznicka, prezeska Fundacji Szkoła Liderów, organizator kampanii #BrukselaToNieKurort.

USA prekursorem w powstrzymywaniu chińskich wpływów

Proces wyzbywania się gospodarczych powiązań między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, zapoczątkowany przez administrację Donalda Trumpa w 2018 roku, wydaje się trwać w najlepsze. Dużo bardziej medialny niż zmagania zjednoczonej Europy z chińskimi wpływami obecnie skupia się głównie na dwóch obszarach: produkcji i dystrybucji półprzewodników oraz rozwijaniu sztucznej inteligencji.

Wbrew powszechnej opinii podział systemów technologicznych tych państw nie zaszedł jednak nagle i definitywnie, a zakazane do chińskiego użytku są tylko szczególne amerykańskie układy służące do trenowania sieci neuronowych. Pomimo tych ograniczeń, przemysł ten cechuje się złożonością powiązań, wobec czego wraz z wprowadzeniem sankcji nie doszło do całkowitego rozdzielenia zależności gospodarczych, a zaledwie rozpoczęto proces, który przypomina ten z okresu zimnej wojny. 

W podobny tamtemu czasowi sposób mocarstwa dążą do całkowitego uniezależnienia się, którego przejawem byłoby tworzenie zupełnie odrębnych rozwiązań technologicznych. Nie można jednak jeszcze mówić o funkcjonowaniu dwóch konkurencyjnych systemów, które stałyby na tak samo wysokim poziomie technologicznym. 

Tymczasem Europa w ciągu ostatnich 20 lat z globalnego lidera w produkcji półprzewodników stała się regionem uzależnionym od dostaw z krajów takich jak Stany Zjednoczone, Chiny i Tajwan. W związku z tym państwa Unii Europejskiej, aby przywrócić swoją obecność w światowej rywalizacji, pod koniec 2022 roku zatwierdziły European Chips Act, którego celem jest zwiększenie udziału Europy w globalnym rynku półprzewodników z 10 proc. do co najmniej 20 proc. do 2030 roku. Podobnie do Chin i Stanów Zjednoczonych, UE liczy, że poprzez rozwinięcie tego sektora przemysłu dojdzie do zwiększenia suwerenności technologicznej kontynentu. 

Konfrontacja UE z chińską ekspansją

W Europie najbardziej znaczącą areną sporu UE z Chinami są samochody elektryczne. Zgodnie z raportem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) od 2020 roku zauważalny jest znaczący wzrost liczby sprzedawanych samochodów elektrycznych na całym świecie. Zarówno w produkcji, jak i sprzedaży dominują Chiny. W 2023 roku w Europie wyprodukowano ok. 2 mln elektryków, a w Chinach 6,4 mln, czyli trzykrotnie więcej. Również sprzedaż chińska była trzykrotnie wyższa od sprzedaży Unii Europejskiej.

Zobacz najnowsze

Udział aut chińskich marek w sprzedaży nowych pojazdów elektrycznych w Unii Europejskiej systematycznie rośnie. Jeszcze w 2019 roku wynosił zaledwie 0,5 proc., jednak w kolejnych latach nastąpił znaczący wzrost tego udziału: w 2021 r. do 3,9 proc, a w 2023 r. już 8,2 proc. Obserwując ten trend Komisja Europejska prognozuje, że w 2025 r. udział ten sięgnie aż 15 proc.

Tańsze elektryki, będące w ostatnim czasie kluczowym towarem eksportowym Pekinu, wynikają z dotowania ich produkcji przez Chiny, co popycha Unię Europejską ku wprowadzeniu ceł. Taki krok może jednak spotkać się z odpowiedzią Chin nie tylko w sektorze motoryzacyjnym, ale także energetyki odnawialnej. Gospodarka europejska wydaje się być w impasie, balansując między tanimi chińskimi komponentami przyczyniającymi się do przyspieszenia transformacji energetycznej a zamiarem rozwoju własnych technologii. To wymaga jednak odcięcia się od chińskiej alternatywy oraz dużych inwestycji w rodzimą bazę przemysłową, na co wydaje się, że nie wszystkie państwa członkowskie są gotowe.

– Szczególnie newralgiczna jest także zależność UE od Chin w zakresie dostaw wybranych surowców krytycznych, które są niezwykle istotne w kontekście planów przyspieszenia transformacji energetycznej. Krokiem w dobrym kierunku są postanowienia przyjętego w 2024 roku przez UE Aktu o surowcach krytycznych, który ustanawia do 2030 roku kilka ważnych celów m.in. Zapewnienie by 10 proc. zapotrzebowania na surowce krytyczne pochodziło z własnego wydobycia, by 40 proc. przetwórstwa surowców krytycznych następowało na terenie UE i wreszcie by zależność od importu danego surowca krytycznego od jednego państwa trzeciego nie była wyższa niż 65 proc.. Dziś zależność od Chin w przypadku niektórych surowców krytycznych sięga nawet 100 proc. – mówi dr Szymon Kardaś, ekspert European Council on Foreign Relations.

Wspólna strategia przepisem na sukces?

Podczas dyskusji nad kwestią wpływów chińskich na pierwszy plan wychodzą nie tylko interesy wspólnotowe, ale też jednostkowe poszczególnych państw członkowskich.  

Są one zróżnicowane i odzwierciedlają specyfikę ich gospodarek oraz relacje handlowe z azjatyckim gigantem. Na rynku automotive zarysowuje się konflikt – podczas gdy Francja oraz Włochy skupiają się na produkcji kompaktowych, relatywnie tanich samochodów, dla których chińskie marki są bezpośrednią konkurencją, to niemieckie koncerny czerpią znaczne korzyści z obecności na rynku chińskim, zarówno dzięki sprzedaży, jak i produkcji swoich aut.  

Żadne europejskie państwo nie jest w stanie samodzielnie konkurować z dominującymi graczami światowej gospodarki, co podkreśla konieczność współpracy Unii Europejskiej w opracowywaniu rozwiązań służących interesom Wspólnoty jako gospodarczej całości. 

– W kolejnych latach potrzebujemy zdecydowanie mniej egoizmów, a więcej współdziałania między państwami członkowskimi UE. W kontekście potrzeb związanych z agendą transformacyjną, ważnym krokiem byłoby wykorzystywanie już przyjętych regulacji prawnych, które m.in. umożliwiają działania na rzecz agregacji popytu na potrzebne w UE surowce krytyczne – przyjęty w 2024 roku Akt o surowcach krytycznych daje możliwości tego, by w przyszłości uruchomić wspólne zakupy surowców krytycznych – tłumaczy dr Szymon Kardaś.

***

#BrukselaToNieKurort to kampania Fundacji Szkoła Liderów edukująca na temat świadomego głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jej celem jest informowanie na temat zagrożeń i wyzwań stojących przed Unią Europejską oraz krajami członkowskimi, a także edukacja w zakresie kompetencji niezbędnych u osób reprezentujących Polskę na arenie międzynarodowej.

Fundacja Szkoła Liderów im. Zbigniewa Pełczyńskiego (od 30 lat) pracuje na rzecz rozwoju świadomego, opartego na wartościach przywództwa. Wynajduje i wspiera liderów i liderki różnych obszarów życia publicznego: w organizacjach pozarządowych, instytucjach samorządu terytorialnego, w partiach i organizacjach politycznych, a także biznesie. Jest miejscem spotkania i dialogu. W jej programach uczestniczą osoby z różnych opcji politycznych i społecznych.