Serwis MamPrawoWiedziec.pl sprawdził jak kształtuje się obecność posłów na głosowaniach sejmowych.
Z przeprowadzonej analizy wyłania się dość pozytywny obraz – posłowie są obecni na głosowaniach. Frekwencja na głosowaniach w poszczególnych klubach waha się w granicach 89-98%. Najgorzej wygląda sytuacja podczas kilku pierwszych głosowań na posiedzeniu, kiedy deputowani jeszcze docierają na salę. Liczba obecnych zmniejsza się też pod koniec dnia obrad. Sporadyczne są sytuacje, kiedy cały klub jest nieobecny. W tej kadencji zdarzyło się to 5 razy. 4 razy w ten sposób swój sprzeciw wyraził Ruch Palikota i 1 raz Prawo i Sprawiedliwość. Takie zachowanie jest traktowane raczej jako forma protestu i podkreślenia swojego sprzeciwu w mocniejszy sposób niż zwykłe wstrzymanie się od głosu. Szczególnie jeśli towarzyszy mu demonstracyjne opuszczenie sali obrad przez znaczną grupę deputowanych.
Obecność na głosowaniach
Posłowie co dwa tygodnie spotykają się na posiedzeniach plenarnych Sejmu: dyskutują podczas kolejnych czytań projektów ustaw wraz z opiniami komisji, wysłuchują sprawozdań ministerstw i innych organów państwowych podlegających kontroli Parlamentu, a przede wszystkim podejmują decyzje, zazwyczaj w formie głosowania. Równolegle do debaty na sali plenarnej, toczą się prace w komisjach, odbywają spotkania klubów lub konferencje prasowe. Jeśli nie ma głosowania, sala zwykle świeci pustkami. Zupełnie inaczej wygląda frekwencja podczas głosowań, w których w obecnej kadencji udział brało średnio 95% posłów (440 osób). Najwyższą frekwencją cieszyło się głosowanie nad wyborem Marka Kuchcińskiego na wicemarszałka – opuściło je tylko 3 deputowanych.
Poszczególne kluby parlamentarne różnią się między sobą jeśli chodzi o obecność na głosowaniach. Najwyższą frekwencją może pochwalić się partia rządząca – w głosowaniach brało udział średnio 98% klubu. Stosunkowo najrzadziej, bo w 89% głosowań uczestniczyli przedstawiciele SLD. Pozostałe kluby uczestniczą w głosowaniach w bardzo podobnym stopniu – głosuje 93-95% uprawnionych.
Spóźnienia i wcześniejsze wyjście z głosowań
Sprawdziliśmy jak kształtuje się obecność na głosowaniach ze względu na ich kolejność w harmonogramie obrad. Okazuje się, że posłowie spóźniają się na głosowania, ale też wychodzą przed ich zakończeniem. Średnio podczas jednego dnia posiedzenia ma miejsce 47 głosowań. Na pierwszym głosowaniu na posiedzeniu brakuje zwykle około 10% posłów, później frekwencja stopniowo rośnie, aż osiągnie 95% i utrzymuje się na tym poziomie przez większość głosowań. Od 5 głosowania od końca posłowie zaczynają opuszczać salę. Przeciętny obraz frekwencji na głosowaniach na jednym posiedzeniu przedstawia poniższy wykres.
Nie ma znaczących różnic pomiędzy poszczególnymi klubami pod względem spóźniania się i wcześniejszego opuszczania posiedzeń. Można za to wskazać 5 posłów, którzy najczęściej opuszczają pierwsze pięć głosowań, w porównaniu z ich ogólną frekwencją.
Poseł
|
Klub
|
średnia obecność na pierwszych 5 głosowaniach
|
średnia frekwencja ogółem
|
Piątak Andrzej
|
RP
|
66%
|
86%
|
Tomczak Jacek
|
PO
|
77%
|
95%
|
Dorn Ludwik
|
SP
|
70%
|
88%
|
Rybakowicz Adam
|
RP
|
76%
|
94%
|
Gosiewska Małgorzata
|
PiS
|
72%
|
89%
|
Analogicznie, stworzyliśmy ranking 5 posłów, którzy najczęściej opuszczają końcowe głosowania na posiedzeniu.
Poseł
|
Klub
|
średnia frekwencja ogółem
|
średnia obecność na ostatnich 5 głosowaniach
|
Golba Mieczysław
|
SP
|
83%
|
63%
|
Tusk Donald
|
PO
|
72%
|
58%
|
Piątak Andrzej
|
RP
|
86%
|
74%
|
Żyżyński Jerzy
|
PiS
|
94%
|
82%
|
Łybacka Krystyna
|
SLD
|
96%
|
84%
|
Co ciekawe są też osoby, które mają wyższą frekwencję na początku i na końcu dnia głosowania, niż w środku. Uczestniczą w początkowych i końcowych głosowaniach, a pomijają część tych w środku dnia. Takich posłów jest w Sejmie 23, między innymi Ryszard Kalisz (SLD), Danuta Pietraszewska (PO), Eugeniusz Kłopotek (PSL) czy Wojciech Szarama (PiS).
Nieobecności całych klubów.
Nie tylko spóźnienia czy chęć wcześniejszego powrotu do domu są przyczyną nieobecności na głosowaniach. Zdarzyło się kilka sytuacji, gdy z sali obrad znikał cały klub. Taką strategię w tej kadencji zastosował cztery razy Ruch Palikota, jeden raz Prawo i Sprawiedliwość.
„Wbrew wszelkim zapewnieniom nie udało się. Nie udało się zachować powagi, nie udało się zachować szacunku dla ludzi, którzy zginęli w katastrofie. Już po tych pierwszych słowach wiemy, do czego ta debata ma doprowadzić. Ruch Palikota w czymś takim nie chce brać udziału. Nie chcemy mieć nic wspólnego z tym, co odbędzie się na tej sali. Nie wolno uprawiać, na grobach ludzi, polityki.”
Klub nie wziął także udziału w głosowaniach 13 stycznia 2012 r., dotyczących
zmiany ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz o składkach na ubezpieczenie zdrowotne rolników za 2012 r –
nad skierowaniem projektu do komisji oraz
nad przyjęciem projektu. Sławomir Kopyciński i Andrzej Romanek uzasadniali stanowisko klubu pilnym trybem uchwalania zmiany. Sławomir Kopyciński przed głosowaniem o emeryturach i rentach mówił: „W imieniu Klubu Poselskiego Ruch Palikota chcę wyrazić nasz sprzeciw wobec trybu pracy nad ustawą o emeryturach i rentach. Uważamy, że wprowadzenie tego projektu w trybie pilnym, procedowanie z dnia na dzień, z godziny na godzinę trzeba nazwać skandalem.”
W podobnym tonie wypowiadał się Andrzej Romanek przed głosowaniami o składach zdrowotnych rolników: „Szanowni państwo, będziemy za chwilę głosować nad całością. Nieprawdą jest, że rolnicy wyjdą z systemu ubezpieczeniowego i że utracą prawo do nieodpłatnych świadczeń. A więc ten pośpiech, to procedowanie na łapu-capu, na zapalenie płuc (Dzwonek) jest niepotrzebne i to jest wina tylko i wyłącznie rządu, bo rząd leniuchuje. Takie są fakty.”
Analizie zostały poddane wszystkie głosowania sejmowe (w sumie 1579), jakie miały miejsce od 1 do 34 posiedzenia (8 listopada 2011 – 22 lutego 2013). Dane pochodzą z Sejmu RP.