Gdzie ta równość? Przyglądamy się efektom kwot na listach wyborczych

12 lat po zapewnieniu Polkom minimum 35 proc. miejsc na listach wyborczych ich wpływ na stanowienie prawa w Polsce nadal jest niewielki.

W Sejmie 9. kadencji zasiada aktualnie 130 posłanek, co stanowi około 28 proc. składu izby. Najbardziej sfeminizowany jest klub Lewicy (18 kobiet na 44 członków), niewiele ustępuje mu Koalicja Obywatelska (48 kobiet na 126 członków). Procentowo najmniej kobiet w swoich szeregach mają kluby Prawa i Sprawiedliwości (54 kobiety na 228 członków) oraz silnie męski klub Koalicji Polskiej – spośród 24 członków tylko trzy to posłanki. 

Kobiety są podobnie niereprezentowane w parlamentach na całym świecie. To konsekwencja ich wielowiekowego wykluczania z życia społeczno-politycznego. Poszczególne kraje starają się temu zaradzić, wprowadzając mechanizmy zrównujące polityczne szanse kobiet i mężczyzn – parytety czy kwoty wyborcze, co w konsekwencji przekłada się na wzrost liczby kobiet wyłanianych w wyborach.

Według danych Międzynarodowej Unii Parlamentarnej tylko w ciągu trzech ostatnich dekad globalny udział kobiet w parlamentach narodowych wzrósł przeciętnie z 14 do 26 proc. Najbliżej zapewnienia równej reprezentacji płci w parlamencie jest Islandia, gdzie kobiety stanowią 48 proc. składu izby, oraz Norwegia (45 proc. osób zasiadających w parlamencie to kobiety). W niektórych demokracjach kobiety mają jednak zdecydowanie mniejszy udział w uchwalaniu prawa. W rumuńskiej Izbie Deputowanych (izba niższa) kobiety stanowią obecnie mniej niż 18 proc. składu, a w Japonii – niespełna 10 proc. składu Shugiin – niższej izby Zgromadzenia Narodowego

Czym są kwoty i w jaki sposób trafiły do polskiego prawa wyborczego?

Kwoty wyborcze służą zapewnieniu równowagi między reprezentacją kobiet i mężczyzn w polityce. Celem kwot jest zapobieganie skrajnemu zdominowaniu parlamentu, rady czy sejmiku przez jedną z płci. Chodzi w nich zwłaszcza o wzmocnienie reprezentacji politycznej kobiet w silnie męskich parlamentach narodowych w taki sposób, aby ich skład możliwie najdokładniej odzwierciedlał faktyczne proporcje kobiet i mężczyzn w danym społeczeństwie.

W Polsce inicjatywa wyrównania szans kobiet w wyścigu wyborczym pojawiła się w 2010 r. Kongres Kobiet powołał wówczas „Obywatelski Komitet inicjatywy ustawodawczej «Czas na Kobiety»”, który następnie skierował do sejmu projekt ustawy zakładającej wprowadzenie do prawa wyborczego parytetu płci.

Idea parytetu opiera się na zasadzie równego reprezentowania kandydatów obu płci na listach wyborczych. W toku prac legislacyjnych doszło jednak do dużych zmian względem pierwotnej koncepcji ustawy. Posłowie zastąpili parytet tzw. mechanizmem kwotowym, zmniejszając obowiązkową obecność kobiet na listach do 35 proc.

Posłowie przystali na wariant kwotowy, zarzucając jednocześnie nie tylko pomysł parytetu, ale również wiele innych, ciekawych narzędzi przeciwdziałających wykluczeniu politycznemu kobiet. Parlament zrezygnował wtedy na przykład  z pomysłu stosowania tzw. suwaków, czyli naprzemiennego umieszczanie kobiet i mężczyzn na listach wyborczych oraz z przydzielania preferencyjnych miejsc dla kobiet.

Kto był za, a kto przeciw zapewnieniu kobietom miejsc na listach?

Zasada „35 proc. kobiet na liście wyborczej" weszła w życie na początku stycznia 2011 r. W głosowaniu nad ustawą wzięło udział 404 posłów, za było 241, przeciw – 151, a wstrzymało się dziewięciu. Projektu nie poparł żaden z członków klubu Prawo i Sprawiedliwość.

Przeciwko zmianom głosowało łącznie 30 kobiet, wszystkie wchodzące w skład klubów PiS oraz PJN. Przeciw były m.in obecna Marszałek Sejmu – Elżbieta Witek, była premier – Beata Szydło, a także Anna Zalewska, Beata Mazurek, Elżbieta Kruk, Elżbieta Jakubiak, Beata Kempa czy Elżbieta Rafalska. W PO przeciwni ułatwieniom w kandydowaniu kobiet do Sejmu byli sami posłowie-mężczyźni, m.in. ówcześni członkowie klubu Platformy Obywatelskiej, Jarosław Gowin i Jacek Żalek. Środowiskami, które w całości poparły mechanizm kwotowy, były SLD oraz SDPL.

Wyniki głosowania w Sejmie nad zmianami wprowadzającymi mechanizm kwotowy

Klub/KołoGłosowałoZaPrzeciwWstrzymało się
PO184171103
PiS130-1291
SLD3838--
PSL262231
PJN152112
SDPL33--
DKP_SD33--
niez.5212

Źródło: https://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&79&125.

Co i komu dały kwoty na listach?

Wprowadzenie zasady „35 proc. kobiet na liście wyborczej" spowodowało wzrost udziału kobiet na listach wyborczych już w pierwszych wyborach po reformie. O ile w 2007 r. kobiety na listach stanowiły 27 proc. wszystkich kandydujących, to po wprowadzeniu kwot ich obecność w wyborach parlamentarnych w 2011 r. wzrosła do 43 proc., a w kolejnych elekcjach (2015 r. oraz 2019 r.) utrzymała się na podobnym poziomie 42 proc. 

Liczniejsza obecność kobiet na listach wyborczych w ograniczonym zakresie przełożyła się na ich zwiększoną reprezentację polityczną w Sejmie RP. Przed wprowadzeniem kwot, udział kobiet w izbie stanowił 20%. W kolejnych wyborach (w latach 2011, 2015 i 2019) mandatowa reprezentacja kobiet wzrosła, osiągając odpowiednio 24 proc., 27 proc. i w końcu 29 proc.

Udział procentowy kobiet na listach wyborczych oraz udział procentowy kobiet w Sejmie w latach 2007-2018

 Wybory bez mechanizmu kwotowegoWybory, w których obowiązywał mechanizm kwotowy
Rok wyborów2007201120152019
Udział procentowy kobiet na listach wyborczych 27%43%42%42%
Udział procentowy kobiet w Sejmie 20%24%27%29%

Źródło: Mamprawowiedziec.pl na podstawie danych PKW. 

Dzięki kwotom wyborczym liczba kobiet w parlamencie się zwiększyła, jednak siła mechanizmu zdaje się być niewielka. Badania prof. Macieja Góreckiego (Uniwersytet Warszawski) i dr Michała Pierzgalskiego (Uniwersytet Łódzki) dotyczące efektów kwot wyborczych w wybranych państwach europejskich (Polska, Grecja, Belgia) zdają się potwierdzać tę diagnozę. Badacze ci sugerują nawet, że istotny wzrost reprezentacji politycznej kobiet, który miał miejsce np. w Belgii, nie dokonałby się bez jakościowych zmian w świadomości elektoratu, procesu jego sekularyzacji oraz – co najważniejsze – gotowości belgijskiej klasy politycznej do wystawiania kandydatek na wysokich pozycjach w ramach list proporcjonalnych. Spójrzmy zatem, jakie miejsca na listach wyborczych zajmują polskie kandydatki w porównaniu z mężczyznami. Wzięliśmy pod lupę ostatnie wybory parlamentarne i zbadaliśmy przeciętne (mediana) miejsce kobiet i mężczyzn na listach wyborczych w poszczególnych komitetach, które dostały się do Sejmu. 

W tym zestawieniu najlepiej wypadło SLD. Kobiety startujące z list Lewicy otrzymały statystycznie najwyższe miejsca. Co więcej, miejsce „przeciętnej” kobiety było na listach SLD wyższe niż miejsce „przeciętnego” mężczyzny. Najgorzej w tym zestawieniu wypada PiS. Kandydatki tego komitetu znalazły się na listach zdecydowanie niżej niż mężczyźni (mediana miejsca kobiet na liście wynosi 14, i jest o 4 pozycje niższa niż mediana mężczyzn). PiS zaprosił na swoją listę najmniejszą liczbę kobiet (39 proc.). Najkorzystniej pod tym względem znów wypadło SLD (46 proc. listy to kandydatki), co w konsekwencji przełożyło się na największą reprezentację kobiet w Sejmie (43 proc. wielkości klubu w dniu wyborów). Konfederacji nie udało się wprowadzić natomiast żadnej kobiety do izby niższej, mimo że stanowiły one  40 proc.kandydujących.

Zobacz najnowsze

Kobiety i mężczyźni  w wyborach sejmowych 2019: zestawienie statystyk dotyczących pozycji kobiet i mężczyzn na listach wyborczych poszczególnych komitetów

 

Ogólna liczba kobiet zgłoszonych przez komitetOgólna liczba mężczyzn zgłoszonych przez komitetProcent kobiet na listachProcent kobiet w SejmiePrzeciętne miejsce (mediana) kobiety na listach okręgowych komitetu Przeciętne miejsce (mediana) mężczyzn na listach okręgowych komitetuRóżnica mediany
KW SLD42348746431112-1
KKW KOALICJA OBYWATELSKA PO .N IPL ZIELONI392527433813103
KW PSL378537411713103
KW KONFEDERACJA WOLNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ34953140013103
KW PiS358560392414104

Żródło: Mamprawowiedziec.pl na podstawie danych PKW. 

Mamy wzrost, ale co dalej?

Mechanizm kwot wyborczych okazał umiarkowanie skuteczną instytucją – reprezentacja polityczna kobiet w wyborach sejmowych wzrosła, ale jednocześnie kobiety wciąż nie stanowią nawet 1/3 składu polskiej izby niższej. 

Kobiety zajmują przeciętnie niższe pozycje na listach wyborczych, przez co ich szanse na wejście do Sejmu są zdecydowanie mniejsze niż mężczyzn.

Mechanizm kwot spełnił jednak swoją podstawową funkcję. Zwrócił uwagę opinii publicznej na konieczność przeciwdziałania dyskryminacji płci na polu demokratycznej rywalizacji. Gdyby debata o rozszerzeniu systemu kwotowego i wprowadzeniu realnego parytetu płci została wznowiona, pod dyskusję można byłoby poddać możliwość wprowadzenia mechanizmu suwakowego albo stworzenia systemu bodźców finansowych dla partii politycznych, wystawiających większą liczbę kobiet, niż wynika to z ustawowych regulacji. 

Warto jednak pamiętać, że partie polityczne mogą już dziś, w ramach wewnętrznych decyzji, podejmować własne działania na rzecz zwiększania udziału kobiet na listach wyborczych, całkowicie niezależnie od woli parlamentarnej większości. 

Źródła:

https://ejpr.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/1475-6765.12443

https://bip.brpo.gov.pl/sites/default/files/Kobiety_w_zyciu_politycznym.pdf

https://www.ipu.org/resources/publications/reports/2022-03/women-in-parliament-in-2021

https://www.ipu.org/women-in-parliament-2020

https://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&79&125.

https://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/page.xsp/poslowie_wybory

 

Analiza powstała dzięki wsparciu National Endowment for Democracy.