W niedzielę wieczorem prezydent Joe Biden ogłosił, że nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach. Po długich tygodniach spekulacji zdecydował, że nie przyjmie nominacji Partii Demokratycznej, nie zostanie jej kandydatem, a Donald Trump będzie musiał zmierzyć się z innym przeciwnikiem. Przedstawiamy demokratów, którzy mają największą szansę zastąpić Bidena.
Nowy kandydat demokratów na prezydenta zostanie oficjalnie wybrany na specjalnej czterodniowej konwencji Partii Demokratycznej, która rozpocznie się 19 sierpnia. Wybiorą go partyjni delegaci, którzy normalnie mają obowiązek zagłosować zgodnie z wynikiem tzw. prawyborów w poszczególnych stanach. Problem w tym, że zwyciężył w nich Biden, który wczoraj ogłosił, że nie przyjmie nominacji. Delegaci będą więc musieli poprzeć kogoś innego.
Każdy potencjalny kandydat potrzebuje podpisów co najmniej 300 delegatów, aby znaleźć się na karcie do głosowania podczas wyborów na konwencji demokratów. Aby otrzymać nominację, potrzebna jest większość głosów wszystkich delegatów (zwykłych delegatów jest 3 933). Jeżeli żaden kandydat nie zwycięży w pierwszej turze głosowania, organizowane są następne, ale z udziałem dodatkowych 739 tzw. superdelegatów, czyli partyjnych liderów i polityków Partii Demokratycznej. Oznacza to, że przez najbliższe dni potencjalni kandydaci będą ubiegać się o poparcie delegatów Partii Demokratycznej. O wyniku głosowania w dużej mierze zdecyduje to, wokół którego kandydata zjednoczy się poparcie najistotniejszych polityków partii.
Kto ma największą szansę zastąpić Bidena?
Urzędująca wiceprezydentka jest najbardziej oczywistą alternatywą dla Partii Demokratycznej. Chwile po ogłoszeniu rezygnacji Biden udzielił jej swojego osobistego poparcia. Parę godzin później Harris oficjalnie ogłosiła swoją kandydaturę. Jest najbardziej rozpoznawalną twarzą demokratów (rzecz jasna oprócz urzędującego prezydenta). Perspektywa pierwszej w historii kobiety w Białym Domu z pewnością przysłuży się mobilizacji elektoratu demokratów. Harris ma też największe doświadczenie w ogólnokrajowej polityce ze wszystkich możliwych kandydatów. Wiceprezydentka nie cieszy się jednak olbrzymim poparciem, do czego przyczyniły się gafy, które popełniła przez ostatnie 3 lata, w trakcie piastowania urzędu. Kandydatura Harris prawdopodobnie nie byłaby najmocniejszą z możliwych. Pomimo to jej wybór jest obecnie najbardziej rozpatrywaną opcją. Urzędujący wiceprezydent jest zazwyczaj przygotowywany do roli lidera partii. Do wyborów zostały cztery miesiące, więc demokraci będą musieli szybko zjednoczyć się wokół nowego kandydata. W związku z tym Harris jest oczywistym i najłatwiejszym rozwiązaniem.
Przez ostatnie tygodnie spekulowano, kto oprócz Harris mógłby zastąpić Bidena w przypadku jego rezygnacji. Oto pięciu kandydatów, którzy najczęściej pojawiali się w tej dyskusji:
– gubernatorka Michigan Gretchen Whitmer,
– gubernator Kalifornii Gavin Newsom,
– federalny sekretarz transportu Pete Buttigieg,
– gubernator Pensylwanii Josh Shapiro,
– gubernator Illinois J. B. Pritzker.
Wszyscy udzielili już swojego poparcia Kamali Harris. Wszystko wskazuje więc na to, że żaden poważny kandydat nie zagrozi nominacji Harris. Partia Demokratyczna bardzo szybko jednoczy się wokół swojej wiceprezydentki, a kolejni politycy udzielają jej swojego poparcia. W ciągu 24 godz. od decyzji Bidena ponad 500 delegatów zadeklarowało poparcie dla Harris. Oficjalnie poparło ją już ponad 150 demokratów należących do Izby Reprezentantów, 32 senatorów oraz ponad połowa gubernatorów należących do Partii Demokratycznej. Wygląda na to, że jeśli w 2025 roku prezydent Stanów Zjednoczonych nie będzie miał na nazwisko Trump, to będzie nim Kamala Harris.
Już teraz mówi się, że dużo ciekawszym tematem jest to, kogo Harris wybierze na swojego kandydata na wiceprezydenta. Najbardziej prawdopodobnymi kandydatami ponownie są tu Gretchen Whitmer, Gavin Newsom, Pete Buttigieg, Josh Shapiro i J. B. Pritzker. Wśród innych polityków, którzy pojawili się w medialnych dyskusjach o potencjalnym dołączeniu do kampanii Kamali Harris, wymienia się: Marka Kelly'ego (senator ze stanu Arizona), Wesa Moore'a (gubernator Maryland), Andy Beshear'a (gubernator Kentucky) i Roya Cooper'a (gubernator Karoliny Północnej). Nazwiska wszystkich powyższych polityków warto śledzić nie tylko w perspektywie potencjalnego wyboru kandydata na wiceprezydenta Kamali Harris. Mogą również okazać się kluczowe dla wyniku następnych wyborów prezydenckich za cztery lata (szczególnie jeśli Trump ponownie zostanie prezydentem, a Partia Demokratyczna nie będzie miała oczywistego kandydata w postaci prezydenta kończącego swoją pierwszą kadencję).