Na 28. posiedzeniu Sejmu posłowie zajmą się budżetem, kredytami frankowymi, pracą skazanych i propozycjami zaostrzenia przepisów kodeksu karnego.
Minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki przedstawi projekt budżetu na 2017 r. Głównym zadaniem, które stoi przed rządem, jest zapewnienie blisko 23 mld zł na wypłaty z programu „Rodzina 500+”. Zwiększenie wydatków z kasy państwa będzie spowodowane również przez prezydencki projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn oraz planowanym podwyższeniem wysokości najniższej emerytury do tysiąca zł. O 1,4 mld zł podniesie się limit wydatków na obronność – z tych pieniędzy zostanie sfinansowany m.in. zakup samolotów na potrzeby państwowych VIP-ów. O 400 mln zł wzrosną środki na na refundację leków dla osób powyżej 75. roku życia. Podwyżki otrzymają pracownicy budżetówki i nauczyciele. W sumie wydatki z budżetu mają wynieść niemal 385 mld zł – o 16 mld zł więcej niż szacunkowy budżet na obecny rok.
Wyższe niż w tym roku są także planowane dochody państwa. Mają wynieść 325,5 mld zł (wzrost o 8 mld zł). Zakładany wzrost ma wynikać głównie z uszczelnienia systemu podatkowego. Rząd złożył w tym celu szereg ustaw: m.in. o Krajowej Administracji Skarbowej, informatyzacji ksiąg podatkowych (tzw. Jednolity Plik Kontrolny) i zapobieganiu oszustwom w płaceniu podatku VAT. Liczy na to, że dochody z podatków wzrosną o 26 mld zł: VAT przyniesie dodatkowe 14 mld zł; akcyza – 3,75 mld zł, CIT – 3,72 mld zł, a PIT – 2,4 mld zł. O prawie 45 proc. (18 mld zł.) spadną natomiast wpływy ze źródeł niepodatkowych takich jak zysk NBP i jednostek budżetowych. Deficyt budżetowy ma wynieść około 59 mld zł.
– Zgodnie z unijnymi normami deficyt nie powinien przekraczać 3 proc. PKB. Według prognoz rządowych oraz naszych ten poziom prawdopodobnie nie zostanie przekroczony. W przeszłości zdarzały się zdecydowanie wyższe deficyty, nawet w okolicach 7 proc. – komentuje dla MamPrawoWiedziec.pl Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
– W okresie ożywienia gospodarczego, jakie teraz mamy, deficyt powinien spadać. Optymalnie by było, gdyby deficyt był niższy. Tak wcześniej zakładało Ministerstwo Finansów i Komisja Europejska – dodaje Kalisz.
Z oszustwami podatkowymi walczy nie tylko Ministerstwo Finansów. Propozycje zaostrzenia za nie kar zaprezentuje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Za wyłudzenia VAT-u (np. fałszowanie faktur) na kwotę większą niż 200 tys. zł. będzie groziło od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Zgodnie z projektem najsurowiej miałyby być karane przestępstwa na kwoty przekraczające 5 mln zł – za kratki można byłoby trafić nawet na 25 lat.
Po spotkaniu z przedsiębiorcami we wrześniu Ziobro zapowiedział jednak, że zasugeruje Sejmowi złagodzenie projektu: najsurowsza kara 25 lat pozbawienia wolności miałaby dotyczyć wyłącznie malwersacji na kwoty powyżej 10 mln zł. – Chodzi o to, by przepis był wycelowany w najgroźniejszych przestępców, którzy operują w obszarze bardzo dużych kwot i wyprowadzają je ze szkodą dla polskiego budżetu – tłumaczył.
Według danych Najwyższej Izby Kontroli organy skarbowe z roku na rok wykrywają więcej oszustw podatkowych. W 2015 r. fikcyjne faktury wystawiono na kwotę co najmniej 81,9 mld zł. To więcej niż jedna czwarta wpływów do budżetu państwa w ubiegłym roku.
Drugi projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, którego pierwsze czytanie odbędzie się na najbliższym posiedzeniu, dotyczy zatrudnienia więźniów. Zdaniem ministerstwa odsetek zatrudnionych wśród osadzonych jest zbyt niski (34,7 proc.) i jest jednym z czynników zwiększających ryzyko recydywy. Ziobro proponuje jednocześnie potrącenie 52 proc. z wynagrodzeń więźniów (obecnie potrąca się 35 proc.). Większość z uzyskanych w ten sposób pieniędzy zostanie przekazana na aktywizację zawodową skazanych i rozbudowę przywięziennych zakładów pracy. Oprócz tego w najbliższych kilku latach ma zostać wybudowanych kilkanaście hal produkcyjnych na terenie zakładów karnych. Ministerstwo przewiduje, że pozwoli to na stworzenie ok. 2 tys. nowych miejsc pracy.
Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z lutego 2010 r. więźniom przysługuje takie samo minimalne wynagrodzenie za pracę jak pozostałym zatrudnionym; wcześniej otrzymywali jedynie połowę najniższej stawki. Od tamtej pory, ze względu na wyższy koszty zatrudnienia, stopa bezrobocia wśród więźniów wzrosła dwukrotnie.
Projekt przewiduje również zniesienie limitu czasu pracy, jaką więźniowie mogą nieodpłatnie wykonywać na cele społeczne (np. samorządu lokalnego, ośrodków wychowawczych, fundacji, stowarzyszeń itp.). Obecnie wynosi on 90 godzin miesięcznie.
W Sejmie odbędzie się debata nad trzema projektami ustaw o kredytach w obcych walutach. Jeden złożył prezydent Andrzej Duda, którego będzie reprezentował Maciej Łopiński, dwa pozostałe kluby Platformy Obywatelskiej i Kukiz’15. W maju w 2015 r. w czasie kampanii prezydenckiej na spotkaniu z przedstawicielami ruchu Stop Bankowemu Bezprawiu Duda zapowiedział przewalutowanie kredytów dewizowych (głównie we frankach szwajcarskich) po rynkowym kursie z dnia podpisania umowy. Jednak według prezydenckiego projektu frankowicze otrzymają jedynie zwrot zawyżonych spreadów i tylko w przypadku kredytów o wartości do 350 tys. zł.
Co to znaczy w praktyce? Dziesięć lat temu Jan Kowalski bierze kredyt na zakup domu. Szuka najlepszej oferty, a kredyty we frankach są niżej oprocentowane niż pożyczki w złotówkach. Do tego szwajcarska waluta ma opinię bardzo stabilnej. W tej sytuacji Kowalski decyduje się na kredyt we frankach i wybiera się do banku. Po podpisaniu umowy, otrzymuje określoną kwotę w złotówkach, a bank następnie przewalutowuje ją na franki. Problem polega na tym, że robi to po wewnętrznym (ustalonym przez siebie) kursie, który jest wyższy od kursu rynkowego, po którym kupił franki. W ten sposób zostaje ustalona – wyrażona we frankach szwajcarskich kwota do spłaty. Od tej pory każdą ratę kredytu Kowalski będzie uiszczał w złotówkach, a bank po wewnętrznym kursie będzie przeliczał ją na franki szwajcarskie. Różnica między kursem rynkowym, po którym bank kupił franki a wewnętrznym kursem, po którym sprzedał je Kowalskiemu to właśnie spread. W myśl prezydenckiego projektu Kowalskiemu będzie przysługiwał zwrot spreadu, którego odchylenie od kursu wyznaczonego przez NBP przekracza 0,5 proc.
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu stwierdziło, że prezydencki projekt nie spełnia jego oczekiwań i powinien zostać odrzucony. Projekt oparty na propozycjach stowarzyszenia złoży klub Kukiz’15. Proponuje w nim proste przewalutowanie wszystkich kredytów dewizowych po kursach z dnia ich zawarcia eliminując ryzyko kursowe i dodatkowe opłaty jakie ponosi kredytobiorca przez zawyżone spready. Koszty zwrotu pieniędzy miałyby pokryć banki. Projekt zawiera również zakaz udzielania kredytów w obcych walutach.
Konkurencyjny projekt klubu Platformy Obywatelskiej postuluje równe rozłożenie kosztów zwrotu spreadów między banki i kredytobiorców. O rekompensaty mogłyby ubiegać się wyłącznie osoby, które w nabytych nieruchomościach mieszkają i nie posiadają innych lokali. Powierzchnia nabytych nieruchomości nie może przekraczać 100 m kw. w przypadku mieszkań i 150 m2 w przypadku domów jednorodzinnych. Dodatkowo, wartość pożyczki musi wynosić co najmniej 80 proc. wartości zabezpieczenia.
Komisja ds. Unii Europejskiej przygotowała uchwałę, w której sprzeciwia się ustanowieniu przez Komisję Europejską stałego mechanizmu alokacji uchodźców do krajów członkowskich. Nie zgadza się również na ponoszenie odpowiedzialności finansowej za niewywiązywanie się z nałożonych przez Unię zobowiązań.
– Wysokość kar oczywiście będzie zależała od tego, ile osób zgodnie z mechanizmem miałoby być Polsce przekazane – najbardziej prawdopodobną liczbą wydaje się 4 tys. To oznaczałoby kary rzędu nawet 4 lub 5 mld zł. – mówi MamPrawoWiedziec.pl politolog i prawnik z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM dr Adam Jaskulski.
Parlamenty państw członkowskich mają prawo do ingerowania w proces ustawodawczy Unii Europejskiej. Jednym z dostępnym mechanizmów jest tzw. procedura żółtej lub pomarańczowej kartki. Jeśli jedna trzecia parlamentów narodowych sprzeciwi się danemu aktowi prawnemu – wydająca go instytucja europejska musi ponownie rozpatrzyć swoje stanowisko (ale nie ma obowiązku go zmienić).
– Procedury żółtej i pomarańczowej kartki na przestrzeni lat okazały się być zupełnie nieefektywne. Zważywszy na to, że wszystkie te argumenty były już wcześniej podnoszone wydaje się mało prawdopodobne, żeby Komisja Europejska pod wpływem tych ewentualnych głosów ze strony parlamentów narodowych zmieniła swoją pierwotną propozycję – mówi Jaskulski.
W oparciu o petycję złożoną przez Instytut Thomasa Jeffersona powstał projekt znoszący obowiązek samooskarżania się przez świadków. Obecnie osoba zeznająca jako świadek ma prawo uchylić się od odpowiedzi, gdyby jej udzielenie mogło narazić ją na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe. Jeśli grozi jej odpowiedzialność za wykroczenie lub wykroczenie skarbowe, nie może odmówić. W praktyce oznacza to, że świadek ma do wyboru, albo zadenuncjować siebie lub osoby najbliższe, albo ryzykować odpowiedzialność karną za składania fałszywych zeznań. Sprawozdawcą projektu jest Jerzy Jachnik z klubu Kukiz’15.
Pierwsze czytanie projektu miało odbyć się już na 26. posiedzeniu Sejmu we wrześniu, ale w ostatniej chwili wypadł on z harmonogramu obrad.
Klub Nowoczesnej zaprezentuje projekt ustawy, która przewiduje kary pozbawienia wolności za stosowanie przemocy, gróźb, zniewag lub nawoływanie do nienawiści wobec osób należących do grup mniejszościowych (m. in. narodowych, wyznaniowych i seksualnych). Karalne będzie również propagowanie faszystowskiego lub totalitarnego ustroju państwa. Te przestępstwa miałyby być ścigane z urzędu. Sprawozdawczynią jest Joanna Scheuring-Wielgus.
Posłowie zajmą się jeszcze między innymi prezydenckim projektem zwiększającym kary za przestępstwa popełnione wobec nieletnich (np. pobicia, okaleczenia, uprowadzenia).