Jeszcze w 1992 r. kobiety w Polsce mogły przerywać ciąże nie tylko w szpitalach, ale również w gabinetach prywatnych, z trzech powodów. Obok przesłanek medycznych oraz ciąży w wyniku przestępstwa, dopuszczalna była aborcja ze względu na „trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej”. Takie przepisy obowiązywały przez 36 lat na mocy ustawy z 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W 1993 r. posłowie ograniczyli dopuszczalność przerywania ciąży, a następnie 23 razy próbowali tę regulację zmieniać.
Zaraz po zmianie ustrojowej w Sejmie nie było chęci do szybkiej nowelizacji przepisów. Projekty ograniczające prawo do przerywania ciąży pojawiały się już w X kadencji Sejmu (czyli w latach 1989-1991), ale Sejm je odrzucił. Uznawał co prawda, że „do klęsk społecznych należy zjawisko przerywania ciąży, które w Polsce ma zasięg masowy”, ale „liczne wzajemnie sprzeczne wnioski mniejszości stwarzają ryzyko uchwalenia ustawy wewnętrznie sprzecznej, która nie zadowoli nikogo”. Po 1989 r. kwestią dopuszczalności przerywania ciąży Sejm zajmował się co najmniej 23 razy. Inicjatywy ograniczające lub upowszechniające prawo do aborcji zgłaszali i posłowie, i obywatele. Siedem razy do Sejmu wpływały projekty obywatelskie (sześć razy – pro-life, jeden – pro-choice inicjatywy Ratujmy Kobiety, którą reprezentowała posłanka Barbara Nowacka).
W 1992 r. tzw. Komitety Bujaka, które w Sejmie reprezentowali min. posłowie Barbara Labuda (UD), Zbigniew Bujak (UP) i Włodzimierz Cimoszewicz (SLD), chciały poddać sprawę aborcji pod referendum. Projekt argumentowali tak:
130 sygnatariuszy projektu uchwały w sprawie przeprowadzenia referendum na temat dopuszczalności przerywania ciąży w Polsce absolutnie i żadną miarą nie chciało, aby sprawa aborcji ponownie stała na porządku obrad Sejmu. Uważamy bowiem, że istnieją inne, o wiele pilniejsze problemy, którymi winien zająć się Sejm. Skoro jednak po raz kolejny musimy o tej kwestii debatować, postanowiliśmy wystąpić z propozycją przeprowadzenia referendum, które odpowie na pytanie: czy w Polsce ma obowiązywać zakaz przeprowadzania aborcji, czy aborcja ma być dozwolona? A jeśli dozwolona, to w jakich przypadkach?.
Obydwa wnioski referendalne, które przedstawiała posłanka Barbara Labuda, dzisiaj członkini Rady Konsultacyjnej powołanej przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, upadły.
W 1992 r. Sejm zaczął prace nad zakazem aborcji projektu Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Zaostrzająca przepisy aborcyjne ustawa stała się podstawą obowiązującego dzisiaj tzw. kompromisu aborcyjnego. Przedstawicielką projektodawców była posłanka Halina Nowina Konopka, a sprawozdawała go posłanka Anna Knysok. Nad projektem w komisji nadzwyczajnej pracowało 25 posłów. Komisja zaproponowała nazwę ustawy „O ochronie dziecka poczętego”. Na wniosek mniejszości posłowie zgodzili się na „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”.
Posłowie dwa razy uchwalili przepisy liberalizujące. Ustawa uchwalona przez Sejm 11 czerwca 1994 r. zakładała, że:
nie popełnia przestępstwa, a zatem nie podlega karze lekarz, który dokona zabiegu przerwania ciąży przed końcem 12 tygodnia jej trwania, w przypadku, gdy kobieta znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej.
Ustawę zawetował prezydent Lech Wałęsa, a kiedy wróciła do parlamentu – zabrakło większości do przełamania veta.
Niektóre z projektów ustaw były składane kilka razy. Rekordzistami w tej kwestii byli posłowie i posłanki SLD i Twojego Ruchu, którzy ten sam lub niewiele zmieniony projekt zakładający m.in. legalną aborcję bez ograniczeń do 12 tyg. ciąży, a powyżej 12 tyg. w przypadku trzech przesłanek (zagrożenie dla matki, wady letalne lub przestępstwo) składali cztery razy: w latach 2004, 2011, 2012 i 2013. Za każdym razem bez powodzenia, mimo, że w latach 2001-2005 r. SLD miało większość sejmową.
Zmianę Konstytucji w kierunku większej ochrony „życia poczętego” posłowie proponowali w Sejmie tylko raz. W 2006 r. projekt złożyła Liga Polskich Rodzin, ale został odrzucony w Sejmie w trzecim czytaniu. A całkowitym zakazem aborcji (nawet w przypadku zagrożenia zdrowia i życia matki oraz przestępstwa) Sejm zajmował się dwa razy, w 2010 r. i w 2016 r. Jego inicjatorami byli Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro Prawo do Życia oraz Joanna Banasiuk z Ordo Iuris (Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji”). Obydwa projekty zostały odrzucone po drugim czytaniu w Sejmie.
Istota sporu, jaki się toczy dzisiaj na tej sali: polega on na tym, czy odbudowując Rzeczypospolitą będziemy budowali kraj życia, czy też będziemy budowali kraj śmierci i kontynuowali tradycje cywilizacji śmierci – mówił w Sejmie w 1992 r. Antoni Macierewicz.
Jego obecne środowisko polityczne, Prawo i Sprawiedliwość, tylko raz próbowało złożyć projekt zaostrzający przepisy. W 2012 r. pod projektem usunięcia przesłanki embriopatologicznej podpisały się dwie posłanki i 18 posłów PiS-u: Bartosz Kownacki, Jacek Bogucki, Andrzej Dąbrowski, Andrzej Dera, Ludwik Dorn, Mieczysław Golba, Patryk Jaki, Mariusz Orion Jędrysek, Beata Kempa, Arkadiusz Mularczyk, Jerzy Rębek, Józef Rojek, Andrzej Romanek, Edward Siarka, Piotr Szeliga, Tadeusz Woźniak, Marzena Dorota Wróbel, Jan Ziobro, Kazimierz Ziobro, Jarosław Żaczek.
Ostatecznie to nie na drodze dyskusji legislacyjnej cel inicjatorów został osiągnięty. Prawo do aborcji ze względu na wady płodu, jako niezgodne z Konstytucją orzekł Trybunał Konstytucyjny. Wyrok TK nie został jednak opublikowany (premier miał na to czas do 2 listopada). Publikacja wyroku będzie jednoznaczna z zakazem aborcji przypadku przesłanki embriopatologicznej w Polsce. Teraz o jego ogłoszenie walczą przedstawiciele inicjatywy STOP Aborcji.