Razem, ale nie z Matysiak. Hołownia żegna się z fotelem marszałka, Kosiniak-Kamysz pozostaje prezesem PSL. Prezydent świętuje pierwsze 100 dni i odmawia nominacji sędziów. Prezes PiS rusza w trasę po Polsce. Podsumowujemy najważniejsze wydarzenia tygodnia.
W środę (12.11) Zarząd Krajowy Razem zdecydował o wydaleniu Pauliny Matysiak z partii. Decyzję uzasadniono tym, że posłanka „od dłuższego czasu nie uzgadniała swoich działań i nie współpracowała z partią. Liczne próby włączenia jej w prace Razem i koła poselskiego okazały się nieskuteczne”.
W komunikacie w mediach społecznościowych Razem zaznacza również: „umówiliśmy się na budowę alternatywy dla PO-PiSu. (...) Rok temu grupa polityczek próbowała swoimi indywidualnymi decyzjami zapisać Razem do bloku Tuska. Nie pozwoliliśmy na to. Razem nie zapisze się też do drugiego z tych szkodliwych dla Polski obozów”.
Ciemne chmury nad Matysiak zbierały się od dłuższego czasu. Posłanka podejmowała współpracę z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości, m.in. współtworzyła z Marcinem Horałą (PiS) stowarzyszenie „Tak dla Rozwoju”, działające na rzecz dużych inwestycji takich jak CPK i elektrownie atomowe. Za to przedsięwzięcie została zawieszona w partii na pół roku i ukarana naganą.
Ostatnio kontrowersje wzbudziła też informacja o korzystaniu przez Matysiak z pomocy prawnej mec. Bartosza Lewandowskiego, prawnika związanego z radykalną konserwatywno-katolicką fundacją Ordo Iuris. Lewandowski reprezentował Matysiak w sprawie wytoczonej jej przez firmę Newag – jednego z największych polskich producentów taboru kolejowego. Spółka złożyła przeciwko posłance pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych, ponieważ Matysiak na sejmowych komisjach mówiła o nieprawidłowościach, jakich Newag miał się dopuścić.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim posłanka stwierdziła, że nie była zaskoczona decyzją, a jedynie tym, że stało się to tak szybko. Przyznała, że była wcześniej naciskana przez władze partii do rezygnacji, ale osobiście nie uważa, by miała ku temu powody. „Jestem przekonana, że potrzebujemy lewicy otwartej na różne punkty widzenia i różne środowiska społeczne, a nie takiej, która jest sekciarska” – napisała na platformach społecznościowych.
Paulina Matysiak zapowiedziała, że będzie teraz działała jako posłanka niezrzeszona. Jednocześnie 14.11 złożyła odwołanie od decyzji o skreśleniu z listy członków do Rady Krajowej partii. W jej sprawie odbędzie się głosowanie – aby utrzymać w mocy decyzję Zarządu potrzeba większości 2/3 głosów.
Wykluczenie Pauliny Matysiak z partii było możliwe w wyniku zmiany statutu Razem, której dokonano na kongresie partii 8-9 listopada. Politycy przegłosowali poprawkę, która umożliwia Zarządowi usunięcie członka partii za pozwoleniem Rady Krajowej. Do tej pory odbywało się to w toku postępowania przed partyjnym sądem koleżeńskim. Razem uzasadnia zmianę tym, że od kampanii prezydenckiej do partii dołączyły tysiące osób – partia się rozrasta, więc potrzeba nowych narzędzi zarządzania na wypadek nieprzewidzianych sytuacji.
Poza tym na kongresie Razem wypracowało nową deklarację programową. Zawiera ona m.in. plan inwestycji w przemysł i naukę „Polska z atomu, krzemu i stali”, a także propozycje uproszczenia systemu podatkowego oraz likwidacji Senatu.
W środę (12.11) prezydent Karol Nawrocki ogłosił, że odmawia nominacji 46 sędziów. Decyzja głowy państwa wywołała dyskusję o tym, czy miał do tego prawo.
179 artykuł Konstytucji głosi:
Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.
Akt powołania sędziów jest prerogatywą prezydenta – nie wymaga kontrasygnaty prezesa rady ministrów. Prezydent uznaje, że może samodzielnie decydować o nominacji lub jej braku. W swoim komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało, że decyzja prezydenta wpłynęła bez uzasadnienia.
W trakcie ogłoszenia decyzji prezydent argumentował, że nie będzie dawał awansu:
tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczypospolitej, tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka, który zachęca sędziów do kwestionowania porządku konstytucyjno-prawnego Rzeczypospolitej.
Zdaniem profesora Andrzeja Zolla akt nominacji sędziów jest prerogatywą prezydenta, ale ma charakter formalnej uroczystości, w której prezydent nominuje sędziów wyłonionych przez KRS. Z kolei profesor Marcin Matczak argumentuje, że prezydent może odmówić nominacji, ale nie z każdego powodu. Jego zdaniem prezydent może odmówić nominacji w indywidualnym przypadku – np. jeżeli wie, że dany kandydat współpracował ze służbami obcego państwa. Nie może jednak karać sędziów brakiem nominacji za ich działalność orzeczniczą, np. kwestionowanie statusu innych sędziów. „To – zdaniem profesora – bezprawny wpływ władzy wykonawczej na sądowniczą – ma ona tak stosować prawo, jak chce tego polityk, bo inaczej nie będzie tego robić w ogóle”.
Onet opublikował listę sędziów, których nominacji odmówił prezydent. 38 z nich to sędziowie sądów rejonowych, wnioski o ich nominację wpłynęły do kancelarii prezydenta jeszcze za czasów urzędowania Andrzeja Dudy, niektóre aż 4 lata temu. Co w działalności tych sędziów nie podoba się głowie państwa? Według informacji Onetu 36 z nich podpisało list wzywający rząd Prawa i Sprawiedliwości do respektowania postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – wzywający do zaprzestania działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Izba została powołana za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, a później zlikwidowana – zastąpiła ją Izba Odpowiedzialności Zawodowej – też za czasów rządów PiS.
W czwartek (13.11) Szymon Hołownia złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Rezygnacja wejdzie w życie we wtorek 18.11 o 8:00 rano. Tego samego dnia Sejm ma wybrać następcę Szymona Hołowni. Zgodnie z zapisami umowy koalicyjnej (KO, PSL, Polska 2050, Lewica) nowym marszałkiem ma zostać Włodzimierz Czarzasty (Lewica), obecny wicemarszałek Sejmu. Czarzasty będzie musiał uzyskać bezwzględną większość głosów – poprzeć musi go przynajmniej połowa posłów biorących udział w głosowaniu.
Po wyborze marszałka ma dojść do wyboru wicemarszałka/wicemarszałków. Na to stanowisko prawdopodobnie zostanie wybrany Szymon Hołownia.
Hołownia piastował stanowisko marszałka Sejmu przez połowę kadencji. W czwartek podsumowywał swoje działania:
Jedną z najważniejszych rzeczy, która udało się zrobić, to otworzyć Sejm. Te barierki to jest tylko symbol. Otworzyliśmy się na zwiedzających indywidualnych. W ciągu tych dwóch lat przyjęliśmy 313 tys. gości.
Hołownia przypominał też reformę Regulaminu Sejmu, dzięki której poselskie projekty ustaw (a także – opcjonalnie – projekty prezydenckie i senackie) przechodzą przez konsultacje społeczne:
Te 73 tys. głosów, które do tej pory zostało oddanych, jest częścią pracy nad danym projektem ustawy przez cały czas jej życia, aż trafi na biurko Prezydenta.
13 listopada Parlament Europejski uchylił immunitet Grzegorza Brauna.
Zarzuty dotyczą m.in pozbawienia wolności, naruszenia nietykalności cielesnej, znieważenia i pomówienia lekarki Gizeli Jagielskiej w Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy. W kwietniu w trakcie kampanii prezydenckiej Grzegorz Braun wtargnął do szpitala w Oleśnicy i zaatakował lekarkę, która dokonała legalnej aborcji. Dodatkowo prokuratura oskarża Brauna o zniszczenie wystawy Stowarzyszenia Tęczowe Opole i nawoływanie do nienawiści z powodu różnic wyznaniowych oraz o obrazę uczuć religijnych.
O uchylenie immunitetu zawnioskował ówczesny Prokurator Generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Za uchyleniem immunitetu Braunowi zagłosowało 554 europosłów. 60 było przeciw, a 20 wstrzymało się od głosu.
W czwartek (13.11) Tom Rose nowy ambasador USA w Polsce przywitał Polaków w nagraniu opublikowanym przez ambasadę: „Siłą Ameryki są nasi przyjaciele i sojusznicy na całym świecie. Ale wśród nich wszystkich Polska zajmuje szczególne miejsce, ponieważ Polska jest więcej niż sojusznikiem – Polska to rodzina”.
Wśród opowieści o polskich pradziadkach, miłości Donalda Trumpa do Polski i różnych obszarach współpracy polsko-amerykańskiej pojawił się zgrzyt. Tego samego dnia ambasador zaapelował do polskich władz o zablokowanie unijnego pakietu Omnibus. We wpisie na platformie X ostrzegł, że proponowane regulacje mogą zaszkodzić amerykańskim przedsiębiorstwom, a przez to relacjom gospodarczym między UE-USA.
Prawo, o którym mówi ambasador, upraszcza obowiązki sprawozdawcze związane ze zrównoważonym rozwojem, które zostały wprowadzone w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego. W czwartkowym głosowaniu w PE poparli je reprezentanci wszystkich polskich ugrupowań w europarlamencie poza Lewicą. Ale to właśnie to środowisko ostro zareagowało na słowa ambasadora. Skrytykowali go m.in. Magdalena Biejat i Adrian Zandberg.
Do sprawy odniósł się również premier Donald Tusk, pytany przez dziennikarzy na konferencji prasowej w Retkowie: „najprawdopodobniej pan ambasador pomylił dyrektywę (z tą), która była pierwotnym zapisem. Dzięki polskiej prezydencji doszło do stworzenia tzw. Omnibusa, czyli zestawu przepisów, które deregulują przepisy europejskie”. Podkreślał, że Polska jest liderem deregulacji, a także lojalnym sojusznikiem i oczekuje od USA „pełnego szacunku i respektu”.
14 listopada minęło 100 dni prezydentury Karola Nawrockiego. W tym czasie podpisał 70 ustaw, zawetował 13, złożył 11 własnych projektów (w ciągu pierwszych 100 dni pierwszej kadencji Andrzej Duda podpisał 106, zawetował 4, złożył 1). Aktywnie korzystał przy tym z pozostałych prerogatyw. Na zorganizowanym z tej okazji spotkaniu z mieszkańcami Mińska Mazowieckiego stwierdził, że „tak, tu będzie Polska, i moja prezydentura, i te 100 dni są właśnie po to, aby Polska została Polską”. Nowy prezydent robi, co może, żeby pokazać sprawczość i odczarować wizerunek urzędu jako strażnika żyrandola.
Inicjatywy ustawodawcze płynące z dużego pałacu w większości realizują obiecany w kampanii „Plan 21”. Dwie dotyczyły inwestycji infrastrukturalnych (CPK oraz portów), dwie kolejne polityki społecznej: PIT Zero dla rodzin z przynajmniej dwójką dzieci oraz rewaloryzacja emerytur o minimum 150 zł. Poza tym prezydent złożył trzy projekty wymierzone bezpośrednio lub pośrednio w obywateli Ukrainy: ograniczenie wsparcia dla Ukraińców w Polsce, zmiany w zasadach obywatelstwa oraz przeciwdziałanie ideologii banderyzmu. Także w projekcie o „Ochronie polskiej wsi” obok umowy z Mercosur pojawiła się kwestia zboża z Ukrainy.
W sprawie Paktu Migracyjnego wystosował do Przewodniczącej Komisji Europejskiej von der Leyen pismo. Nad projektami dot. obronności trwają już podobno prace. Jak na razie polityka bezpieczeństwa służy głównie do demonstracji siły – między małym i dużym pałacem trwa spór o nominacje oficerskie oraz dostęp do informacji. Poza tym do Sejmu wpłynęła ustawa powołująca Fundusz Rozwoju Technologii Przełomowych.
Mimo liczby inicjatyw jest kilka obietnic, z których Karol Nawrocki się nie wywiązał. Mowa tu o braku projektu obniżenia podstawowej stawki VAT z 23 do 22 proc., który miał złożyć w dniu objęcia urzędu. Nie zdążył także obniżyć cen energii o 33 proc. w ciągu pierwszych 100 dni rządów, do czego zobowiązał się w kampanii wyborczej. Projekt ustawy dopiero co (12.11) trafił do Sejmu. Zawetował za to rządową „ustawę wiatrakową”, która poza przepisami o inwestycjach w elektrownie wiatrowe zamrażała ceny energii.
Spośród wymienionych w „Planie 21” tematów Nawrocki nie poruszył na razie kwestii zdrowia, szkoły, obrony cywilnej, mieszkalnictwa czy inwestycji w każdej gminie. Odłogiem leży też obietnica uporządkowania sądownictwa. Jak na razie prezydent zdecydował się jedynie na zablokowanie nominacji sędziowskich.
Koalicja Obwatelska uczciła datę, uruchamiając w piątek stronę „wetomat.pl”, na której widnieje lista zawetowanych przez prezydenta ustaw. Nawrocki zdecydowanie odpowiedział na przytyk: „Naród wybiera po to Prezydenta, żeby Prezydent wetował ustawy, które będą niezgodne z interesem Polaków, a wyjdą z polskiego Sejmu”. Za ustawy niezgodne z interesem Polek i Polaków uznał m.in. kwestie pomocy obywatelom Ukrainy (ustawa w nowej wersji została przez niego podpisana), nowelizację „lex Kamilek” (o przestępczości na tle seksualnym i ochronie małoletnich), utworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, kilka ustaw dot. energetyki, uznanie języka wilamowskiego czy ustawę o poprawie jakości i bezpieczeństwa wody pitnej.
Kreowanie prawa nie jest jednak wyłącznym obszarem zainteresowania prezydenta. Karol Nawrocki angażuje się w politykę międzynarodową – odbył 11 zagranicznych wizyt, z czego najbardziej w pamięć zapadła ta u Donalda Trumpa. Często korzysta także z prerogatywy do powoływania (lub też niepowoływania) na niektóre stanowiska. Wręczył już swoje pierwsze nominacje generalskie, sędziowskie i asesorskie. Z kolei poza wspomnianą blokadą 46 nominacji sędziowskich i oficerskich nierozwiązana pozostaje kwestia ambasadorów. Prezydent nie potwierdził także wygaśnięcia kadencji członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po nieprzyjęciu sprawozdania tego organu przez parlament.
Poza demonstrowaniem sprawczości Nawrocki próbuje opowiedzieć siebie jako prezydenta z ludu. Dosyć skutecznie – na marszu 11 listopada szedł w tłumie, swobodnie rozmawiając z uczestnikami. Wyjście na kebaba z uczniami szkoły podstawowej, wizyty na meczach piłkarskich czy relacje z ćwiczeń na siłowni podtrzymują kampanijny wizerunek „chłopaka z sąsiedztwa”. Wizerunkowo pomaga mu także aktywna Pierwsza Dama.
Tak powinna wyglądać każda prezydentura i tak będzie wyglądało kolejne 100, 200, 300 i 400 dni mojej prezydentury”
– zapowiadał na piątkowym spotkaniu.
W sobotę 15.11 odbył się XIV Kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego. Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej, podczas której PSL otrzymał nowy sztandar. „W polskiej polityce rzadko zdarzają się momenty, które naprawdę zmieniają układ sił. XIV Kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego był właśnie takim momentem” – czytamy na stronie internetowej PSL.
Trzeba przyznać, że mówienie o powracaniu „do roli pełnoprawnego gracza” jest co najmniej odważne i optymistyczne w odniesieniu do partii, która w sondażach z ostatnich 30 dni notuje średnie poparcie 1,3%. Ale to właśnie z taką energią przemawiali liderzy ludowców. Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał, że PSL odradza się jak feniks z popiołów „wbrew sondażom, wbrew manipulacjom i wbrew niechęci wszystkich dookoła”.
W wystąpieniach wybrzmiewał również „szacunek do wartości, tradycji i krzyża” oraz gotowość do pracy nad szeregiem ambitnych celów infrastrukturalnych. W tym kontekście pojawiła się propozycja budowy systemu podziemnej kolei w 10 dużych miastach. „Metro będzie nie tylko środkiem transportu, ale miejscem schronienia w czasie kryzysu. Wzorujemy się na doświadczeniach Kijowa” – mówił nowy-stary prezes PSL.
W wyborach na prezesa partii Władysław Kosiniak-Kamysz uzyskał poparcie 98,85 proc. głosujących (był jedynym kandydatem). Na 957 delegatów było 10 głosów przeciw i 1 wstrzymujący się. Natomiast nowym przewodniczącym Rady Naczelnej PSL został wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Zastąpi na tej funkcji byłego premiera Waldemara Pawlaka.
„Obiecuję, że poprowadzimy w taki sposób Stronnictwo, żeby za cztery lata było jeszcze silniejsze, żeby kreowało rzeczywistość, żeby nigdy nie było żadnym kwiatkiem do czyjegoś kożucha, żeby zawsze było samodzielne, samostanowiące o sobie, podmiotowe, patriotyczne i ludowe, takie jacy jesteśmy my, takie jakie są nasze serca” – deklarował prezes PSL bezpośrednio po wyborze.
Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślał rolę PSL w obecnym układzie sił politycznych. Mówił, że to strategia Trzeciej Drogi była fundamentalna dla wygranej w wyborach w 2023 r., a „PO nigdy nie rządziła bez PSL. To powinno dać im coś do myślenia”. Zapowiedział także samodzielny start PSL w kolejnych wyborach, ale zaznaczył, że „samodzielnie nie znaczy samotnie”, więc będą szukać przyjaciół i zapraszać na listy „tych, z którymi są od lat”.
W kwestii treści programowych po raz kolejny padły również deklaracje co do zniesienia dwukadencyjności w samorządach. Projektem ludowców zajmuje się już Sejm. „Jeżeli ta ustawa nie przejdzie, to zaproponujemy zmiany w konstytucji. Jak ograniczać, to dla wszystkich. Posłowie i senatorowie powinni zacząć od siebie” – stwierdził Władysław Kosiniak Kamysz.
W sobotę 15 listopada prezes PiS zainaugurował cykl spotkań z mieszkańcami pod hasłem „Czas Polski. Program Polaków”. „Ruszamy w trasę po to, by przekazać to, co dziś najważniejsze: rzetelną ocenę sytuacji w kraju i konkretne rozwiązania, które mogą zatrzymać kryzys i poprawić sytuację Polaków” – zapowiedział. Jarosław Kaczyński – wraz z trzydziestką znanych działaczy partii – planuje odwiedzić wszystkie powiaty. Praca w terenie nie jest dla formacji nowością – w kampanii prezydenckiej politycy PiS zorganizowali więcej spotkań niż niejeden kandydat. Pierwsze odbyły się w Kwidzynie i Elblągu, a Kaczyński skupił się na krytyce rządu. Zwrócił też uwagę na krytyczną sytuację w ochronie zdrowia – temat, który PiS forsuje od początku listopada. Postulował m.in. wprowadzenie systemu niemieckiego, za czym jeszcze w kampanii opowiadał się Sławomir Mentzen.