Sejm: Cztery wnioski o odwołanie i stojące owacje dla ministra Czarnka

W Sejmie było gorąco. Za posłankami i posłami burzliwe debaty m.in. o odwołaniu ministrów, wypowiedziach ministra edukacji Przemysława Czarnka czy o Danielu Obajtku.

Sejm zaczął się od dużych emocji. Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica), wnioskując o przerwę i włączenie do obrad wyjaśnień ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka w sprawie słów o osobach LGBT, mówiła: 

“Dlaczego po raz kolejny w dniu dzisiejszym minister edukacji dopuścił się szczucia i obrażania obywateli legalnie realizujących swoje konstytucyjne prawo do zgromadzeń, dlaczego nazwał osoby uczestniczące w sobotniej paradzie równości osobami nienormalnymi, dlaczego minister edukacji szczuje także na uczniów, także na uczniów LGBT+, którzy również uczestniczyli w tej paradzie?”. 

Minister Czarnek odpowiedział: „jeśli pani nie rozumie języka polskiego, to jest pani problem, ale nie mój, i ja pani nie będę wyjaśniał słów w języku polskim”. Zarzucał także opozycji „narrację, pełną chamstwa, pełną kłamstwa, fałszowania rzeczywistości”. Posłanka przytoczyła wtedy jego dokładne słowa i powiedziała, że „jedyny język, jak pan zna, to język nienawiści, język szczucia i język, który prowadzi do tego, że uczniowie, na straży których powinien pan stać, popełniają samobójstwa, dokonują samookaleczeń i krzywdzą samych siebie”. W trakcie tych słów posłowie PiS bili brawo ministrowi Czarnkowi.  

W dalszej części 33 posiedzenia posłowie zagłosowali nad włączeniem do obrad wniosku o informację ministra Ziobro ws. Daniela Obajtka. Opozycja wygrała to głosowanie, po czym marszałek Witek powiedziała, że głosowanie odbyło się za szybko („Proszę państwa, okazuje się, że za szybko czytam”) i 100 posłów nie zdążyło oddać głosu. Marszałek zwołała Konwent Seniorów, ale finalnie uznała to głosowanie za ważne.  

Informację przedstawił pierwszy zastępca prokuratora generalnego, Bogdan Święczkowski. Powiedział, że umorzenie śledztwa w sprawie Obajtka w 2017 r. zostało ponownie zbadanie – „było słuszne i nie pojawiły się w sprawie nowe okoliczności, które pozwalałyby w jakikolwiek sposób wzruszyć to postanowienie”. Poinformował także, że nie ma możliwości wznowienia tego postępowania, gdyż upłynął już ponad rok od umorzenia.  

Śledztwo dotyczyło kontaktów Daniela Obajtka ze zorganizowaną grupą przestępczą – Obajtek miał m.in. przyjąć jako wójt Pcimia łapówkę od grupy oraz wyłudzić pieniądze z firmy Elektroplast, a potem podzielić się nimi z grupą przestępczą. Jak poinformował jednak prokurator Święczkowski, nie postawiono mu zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Posłowie opozycji krytykowali wystąpienie oraz PiS, który ich zdaniem broni Obajtka. Przypominali m.in. o ustawie autorstwa PiS z 2016 r., która spowodowała, że sąd musi wycofać akt oskarżenia na wniosek prokuratury. To rozwiązanie zastosowano po raz pierwszy właśnie do sprawy Daniela Obajtka. Poseł PiS, Krzysztof Lipiec, prezentując stanowisko swojego klubu wobec informacji, mówił: „nigdy nie byłoby tej debaty w Sejmie, gdyby nie paszkwil „Gazety Wyborczej”, która po raz kolejny szkodzi Polsce, i politycy w to wszystko weszli”. 

Posłowie i posłanki rozpatrzyli aż trzy wnioski o odwołanie ministrów (Jacka Sasina, Michała Dworczyka, Mariusza Kamińskiego) oraz wniosek o odwołanie wicemarszałka Ryszarda Terleckiego. Wniosek dotyczący wicemarszałka Terleckiego uzasadniał poseł Tomasz Zimoch (Polska 2050). – Marszałek Sejmu szacunek powinien okazywać każdemu posłowi, a Ryszard Terlecki dał się w ostatnich latach poznać jako symbol złych standardów zarządzania parlamentem i lekceważenia praw opozycji – mówił poseł przywołując m.in. słowa „puknij się w czoło” wypowiedziane do posła Pawła Zalewskiego czy określenie „pajac” wobec posła Sławomira Nitrasa. Bezpośrednią przyczyną wniosku było zachowanie wicemarszałka wobec białoruskiej opozycjonistki, Swietłany Cichanouskiej. Terlecki napisał na Twitterze, aby „szukała pomocy w Moskwie”, jeśli chce „reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce” (nawiązywał w ten sposób do wystąpienia Cichanouskiej na wydarzeniu organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego).  

Zarzuty wobec ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Kamińskiego, dotyczyły toczącej się afery mailowej, ale także wyborów kopertowych oraz policji, która zdaniem opozycji zachowuje się pod nadzorem ministra w sposób brutalny. Poseł Marcin Kierwiński (KO), uzasadniając wniosek, podał przykłady m.in. pryskania gazem w twarz posłankom Biejat, Nowackiej i Wielichowskiej podczas strajku kobiet czy używania pałek teleskopowych wobec protestujących. Ministra aktywów państwowych Jacka Sasina opozycja krytykowała za organizację wyborów kopertowych. Cezary Tomczyk (KO), uzasadniając wniosek, przywołał także kwestię „korupcji”, polegającej na obsadzaniu podległych ministrowi spółek osobami związanymi z PiS. 

Zobacz najnowsze

– Ten rząd jest symbolem marnotrawstwa, symbolem partactwa, ale jest też symbolem korupcji. Dlaczego korupcji? Dlatego, że pan Jacek Sasin, minister aktywów państwowych odpowiada za każdego nominata partyjnego, który zasiada w spółkach Skarbu Państwa – po tych słowach poseł Tomczyk zaczął wyliczać członków rodziny polityków PiS, którzy otrzymali stanowiska w spółkach. 

Ostatni wniosek dotyczył szefa KPRM, Michał Dworczyka – za współorganizację wyborów kopertowych oraz za aferę mailową, w której minister był główną ofiarą ataku wycieku maili. W obronie wszystkich trzech ministrów głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Żadnego wniosku nie przyjęto.  

W drugim dniu obrad Sejm uchwalił ustawę o zmianach w reprywatyzacji. Projekt, przygotowany przez sejmową komisję ustawodawczą, wprowadza przepisy do kodeksu postępowania administracyjnego. Zgodnie z ustawą decyzji administracyjnych wydanych 30 lat temu nie można podważyć. Jeśli taka sprawa jest w toku, zostanie umorzona. Ustawa wprowadza też zasadę, że jeśli od wydania decyzji administracyjnej minęło 10 lat lub wywołała nieodwracalne skutki prawne, nie można jej uchylić. Przepisy dotyczą nie tylko reprywatyzacji, ale wszystkich postępowań  administracyjnych, np. w ramach sporów z samorządem. Mają wdrażać wyrok Trybunału Konstytucyjnego sprzed sześciu lat, który uznał przepis pozwalający na stwierdzenie nieważności decyzji nawet po kilkudziesięciu latach za niekonstytucyjny (sygn. akt P 46/13). Ustawa trafiła do Senatu. 

W głosowaniu nad ustawą 120 posłów wstrzymało się od głosu, w tym jedyny poseł z KO, Franciszek Sterczewski. Od głosu wstrzymało się także dwóch posłów Lewicy (Andrzej Rozenek, Andrzej Szejna), dwóch Konfederacji (Dobromir Sośnierz, Janusz Korwin-Mikke) oraz dwóch niezależnych (Ryszard Galla, Paweł Zalewski).  Wszyscy pozostali posłowie i posłanki (309) byli za. Ustawę krytykuje rząd Izraela, według którego przepisy ograniczają drogę do odzyskania mienia ofiar Holokaustu. 

Na koniec z informacją ze swojej działalności w 2020 r. wystąpił rzecznik praw dziecka, Mikołaj Pawlak. Przedstawił informację w koszulce z grafiką wykorzystywaną w kampanii pro-life, co tłumaczył tymi słowami: 

“Specjalnie przyjechałem z obrazkiem, żeby mieć wolne ręce, bo XXI w. to język obrazkowy. Ten obrazek przedstawia po prostu prawo do życia wymienione w art. 2 ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka. (...) Ono wynika z prawa naturalnego, jest jego podstawową częścią. I to się w zeszłym roku wydarzyło. Prawo do życia jest nareszcie chronione w Polsce tak, jak powinno być”. Mikołaj Pawlak pełni funkcję rzecznika od listopada 2018 r. 

Kolejne, 34 posiedzenie Sejmu już 7 i 8 lipca.