Studenci protestują, rektor dzwoni, policja pacyfikuje, a politycy? Propalestyński protest na UW, a autonomia uczelni

12 czerwca 2024 r. policjanci weszli na teren Uniwersytetu Warszawskiego, żeby usunąć protestujących studentów. Pierwszy od kilkudziesięciu lat przypadek interwencji funkcjonariuszy na warszawskiej uczelni skłania do refleksji nad tym, czym jest autonomia uniwersytetu i jak jej rolę widzą politycy.

fot. Piotr Wójcik

Po publikacji artykułu otrzymaliśmy maila od rzeczniczki Uniwersytetu Warszawskiego w sprawie przyczyn wezwania policji na kampus Uniwersytetu. Publikujemy go w całości na koniec artykułu. 

***

Studenci UW solidarni z Palestyną

Od połowy maja ze społeczności akademickiej Uniwersytetu Warszawskiego wychodzą inicjatywy odnoszące się do sytuacji w tzw. Strefie Gazy. 17 maja studenci wręczyli rektorowi uczelni prof. Alojzemu Nowakowi list otwarty. Zawarli w nim żądania m.in.: potępienia ataku Izraela na Strefę Gazy oraz okupacji Palestyny, zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi, ośrodkami badawczymi i firmami. 24 maja studenci z tymi samymi żądaniami rozpoczęli strajk okupacyjny parku na terenie Uniwersytetu, a 11 czerwca przenieśli go na kampus główny uczelni.

Gdy studenci zablokowali bramy wjazdowe na kampus, interweniowała policja. Funkcjonariusze przywrócili swobodę przejazdu, wynosząc protestujących, którzy odmówili opuszczenia blokady dobrowolnie. Media obiegła informacja, że to pierwsza interwencja służb na kampusie uniwersyteckim od 1989 r. Możliwe jednak, że ostatni raz zdarzenie o podobnym charakterze miało miejsce prawie 30 lat wcześniej.

„W PRL-u, o ile mnie pamięć nie myli, [...] była tylko jedna sytuacja, w roku 1968, w marcu, kiedy wkroczyła milicja na Uniwersytet i pobiła uczestników wiecu 8 marca” – powiedział w rozmowie z MamPrawoWiedziec.pl historyk, prof. Andrzej Friszke.

fot. Piotr Wójcik

Klęska żywiołowa albo rektor Nowak

Jak mówi art. 50. ustawy regulującej działanie uczelni wyższych, służby mogą wkroczyć na ich teren w dwóch przypadkach:

„1) na wezwanie rektora;

2) bez wezwania rektora – w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia ludzkiego lub klęski żywiołowej”.

W przypadku ostatnich wydarzeń na Uniwersytecie spełniony został pierwszy wymóg. „[...] zmuszony byłem podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w trakcie mojej pracy zawodowej na Uniwersytecie Warszawskim” – napisał w komunikacie prasowym prof. Alojzy Nowak, rektor UW. Argumentował ją potrzebą „zapewnienie studentom warunków do spokojnej nauki, a pracownikom do bezpiecznej pracy”.

fot. Piotr Wójcik

Czemu policja nie może wejść na uniwersytet?

Decyzja rektora, choć umocowana w prawie, wzbudziła sprzeciw części studentów. „ś.p. autonomia uczelni” – można było przeczytać na transparencie uczestnika jednej z manifestacji. Wypisany flamastrem na kartonie nekrolog odnosi się do idei samorządności uczelni, której początki można znaleźć jeszcze w średniowieczu. Ówczesne uniwersytety stopniowo wyzwalały się spod jurysdykcji władz miejskich. Od tego czasu instytucja szkoły wyższej, jak całe życie społeczne, przeszła gruntowne zmiany.

Obecnie idea autonomii uniwersyteckiej silnie związana jest z wolnością prowadzenia badań naukowych oraz samorządnym charakterem wyboru kierownictwa uczelni. Podstawowymi dokumentami, wyrażającym te zasady, jest Magna Charta Universitatum (podpisana przez władze UW jeszcze w 1988 r.) oraz Ustawa prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Zawarto w niej m.in. ograniczenie wstępu służb porządkowych na teren uczelni. „[...] różne przejawy życia społecznego, politycznego, łącznie z demonstracjami są częścią tej autonomii. Państwo, w tym przypadku [...] policja nie mogą ingerować wprost w życie studentów i formy działania, postulaty, żądania” – tłumaczy prof. Friszke.

fot. Piotr Wójcik

Protest – rzecz polityczna

Oprócz policjantów, na kampusie pojawili się też posłowie Partii Razem – Maciej Konieczny, Marcelina Zawisza i Adrian Zandberg. Ten pierwszy w rozmowie z kanałem Orientuj.się powiedział: „[...]. My poszliśmy tam z założeniem takim, że interwencja policji na Uniwersytecie to jest porażka rektora, porażka władz i potrzebujemy punktu dojścia do powrotu do stołu [...] i po długiej rozmowie udało się wypracować taką propozycję [...]. My tylko jesteśmy w roli pośrednika, więc przekazaliśmy studentom tę informację”.

Politycy działali w ramach tzw. interwencji poselskiej, czyli mechanizmu pozwalającego im na monitorowanie działalności instytucji publicznych, ale też prywatnych podmiotów gospodarczych i organizacji społecznych. Według przepisów kierownicy tych jednostek „są obowiązani niezwłocznie przyjąć posła lub senatora [...] oraz udzielić informacji i wyjaśnień dotyczących sprawy”. Nie zawsze się tak dzieje. Wieczorem, podczas kolejnej interwencji policji, na teren uczelni miały nie być wpuszczone posłanki Partii Razem. „Z posłanką Joanną Wichą próbowałyśmy wejść główną bramą, ale usłyszałyśmy, że na podstawie legitymacji poselskiej nie możemy tego zrobić” – mówiła Polskiemu Radiu Dorota Olko.

Niedawne wydarzenia na Uniwersytecie mogą mieć negatywne konsekwencje w przyszłości. „Historycznie to jest doniosłe wydarzenie, bo to jest złamanie pewnych reguł i stworzenie nowej sytuacji, która może mieć swoje precedensy, bo przyszły rektor w innej sytuacji, innego protestu, […] może się powołać na taki casus i w rezultacie autonomia uniwersytecka może być zmniejszana” – przestrzega prof. Friszke.

Zobacz najnowsze

Innego zdania zdaje się być szereg wysokich rangą pracowników Uniwersytetu. Na stronie uczelni ukazało się stanowisko 39 dziekanów i dyrektorów jego jednostek. Podpisani „wyrażają pełne poparcie dla działań Rektora Uniwersytetu Warszawskiego, mających na celu zapewnienie bezpiecznych warunków pracy i studiowania”.

O komentarz odnośnie sytuacji na Uniwersytecie poprosiliśmy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Poniżej publikujemy jego całość.

„Ze względu na autonomię uczeni Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie zajmuje stanowiska ws. protestu na Uniwersytecie Warszawskim. To rektorzy odpowiadają za porządek i bezpieczeństwo na uczelniach. To rektorzy mają pełną wiedze w tym zakresie i biorą odpowiedzialność za swoje decyzje.

Minister Nauki monitoruje sytuacje na Uniwersytecie Warszawskim i jest w kontakcie z władzami uczelni. Dodatkowo informujemy, że uniwersytety powinny być przestrzenią rozmowy i dialogu, jednocześnie powinny zapewniać bezpieczeństwo dla studentów i pracowników”. 

fot. Piotr Wójcik

Przede wszystkim bezpieczeństwo

Protest wpłynął na Uniwersytet, choć wprowadzone zmiany nie mają nic wspólnego z żądaniami studentów. Ławki, wcześniej stojące w różnych miejscach kampusu, zostały złożone między budynkami wydziałów archeologii i historii. Nie każdy może też wejść na kampus – przed furtką trzeba okazać legitymację studencką pracownikowi Straży Uniwersyteckiej. Wysłaliśmy do biura prasowego uczelni zapytanie o podstawę prawną takich działań, jednak do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Pacyfikacja strajkujących przez policję nie spowodowała zakończenia protestów. Kolejne manifestacje odbyły się na ul. Krakowskie Przedmieście, pod Bramą Główną – jednym z symboli Uniwersytetu Warszawskiego. Ta, od usunięcia protestujących z kampusu, pozostaje zamknięta.

***

Poniżej publikujemy maila od rzeczniczki Uniwersytetu Warszawskiego, którego otrzymaliśmy po publikacji artykułu:

„Państwa artykuł całkowicie pomija fakt łamania prawa i agresji ze strony osób protestujących, a to zachowanie było kluczowe do podjęcia decyzji o wezwaniu Policji.

Kierując się troską o bezpieczne funkcjonowanie Uniwersytetu, a także dążeniem do zapewnienia możliwości swobodnego korzystania przez studentów i pracowników z należnych im praw i wolności, tym samym przywrócenie naruszonego ładu i porządku, władze uczelni poprosiły o pomoc policję.

12 czerwca doszło do eskalacji agresji ze strony protestujących:
 

  • pięciu strażników uniwersyteckich zostało poturbowanych przez protestujących, względem dalszych kilkunastu osób nastąpiło naruszenie nietykalności cielesnej (szarpanie, popychanie, siłowe zatrzymywanie, uniemożliwienie przejścia),
  • jeden strażnik uniwersytecki w wyniku zadanych przez protestujących ran ciętych ręki został przewieziony karetką do szpitala,
  • zniszczono mienie w postaci uszkodzenia struktury budynku Pałacu Kazimierzowskiego (urwane rynny, zbite szyby),
  • spowodowano realne niebezpieczeństwo dla wszystkich obecnych przez wchodzenie na rusztowanie otaczające Pałac Kazimierzowski oraz na gzyms budynku, odpalanie rac dymnych, siłowe wpychanie do środka osób próbujących opuścić budynek.

Swoim zachowaniem, ogłoszonym przez protestujących oblężeniem budynku, polegającym na próbach ustawicznego siłowego wdarcia się do budynku, uderzaniu przez zamaskowane osoby w szyby budynku oraz otaczające ogrodzenie, wchodzeniu na rusztowania, odpalaniu rac dymnych w bezpośrednim sąsiedztwie osób pracujących w budynku, odcięciu drogi wyjścia z budynku, protestujący wywołali ataki paniki u wielu pracowników administracyjnych przebywających w Pałacu Kazimierzowskim, co stanowiło istotne i realne zagrożenie dla ich zdrowia. Dodatkowo pracownicy rektoratu byli wielokrotnie znieważani oraz atakowani werbalnie.

Bardzo prosimy o uzupełnienie tej informacji w Państwa artykule.

Komunikaty o przebiegu protestu i decyzjach władz uczelni są dostępne na stronie uczelni w zakładce: https://www.uw.edu.pl/komunikaty-ws-protestow-wobec-wojny-palestynsko-izraelskiej/”.