W dniach 21-22 lutego 2024 r. odbyło się 6. posiedzenie Sejmu X kadencji. Izba wysłuchała m.in. sprawozdania z działalności Krajowej Rady Sądownictwa i była świadkiem próby odwołania ministra sprawiedliwości. Zobaczcie te wydarzenia na zdjęciach Piotra Wójcika/PictureDoc.
W środę, 21 lutego przez większość posiedzenia Sejmu na sali plenarnej znajdowało się jedynie kilkunastu z 460 posłów i posłanek. Wyraźnie więcej osób przebywało na galerii – to goście, którzy oglądali debatę nad sprawozdaniem z działalności Krajowej Rady Sądownictwa.
Przed izbą przemawiała Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa (na zdjęciu oczekująca na udzielenie głosu) – instytucji w znacznej mierze wpływającej na powoływanie nowych sędziów. Przedstawiła szereg informacji statystycznych dotyczących działalności Rady w 2022 r.
KRS zgłosiła gotowość przedstawienia sprawozdania już maju zeszłego roku, kiedy marszałkinią Sejmu była Elżbieta Witek (PiS), jednak Sejm wysłuchał go już w obecnej kadencji.
Paweł Śliz (Polska 2050-TD), przedstawiciel sejmowej Komisji Sprawiedliwości przedstawił działalność Rady w jednoznacznie złym świetle. „Całokształt prac Krajowej Rady Sądownictwa charakteryzował się wysokim stopniem upolitycznienia i zależności od ówczesnej większości parlamentarnej, co w sposób oczywisty podważa wszystkie decyzje i działania podejmowane w tamtym okresie przez Krajową Radę Sądownictwa” – mówił. Odnosił się tym samym do zmian w KRS wprowadzonych przez PiS w 2018 r. PiS skrócił wtedy konstytucyjną kadencję ówczesnej rady, a także zmienił sposób wyboru jej sędziowskich członków, co przez większość komentatorów uznawane było za sprzeczne z Konstytucją.
„Państwo dzisiaj macie problem – zwrócił się do posłów opozycji Marek Ast (PiS), na zdjęciu trzeci od lewej strony – przez całe minione nie tylko 4 lata, (...) kwestionujecie status Krajowej Rady Sądownictwa. (...) jednocześnie decydujecie się brać udział w pracach tego organu. (...) jesteście tak samo nielegalni. Dziwię się wam”.
„Pani Pawełczyk-Woicka wyjaśniła, czym zajmuje się Krajowa Rada Sądownictwa, ale zapomniała dodać, że ona w tej radzie stanowisko przewodniczącej okupuje nielegalnie” – powiedziała Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), członkini KRS od 2023 r. Na koniec wypowiedzi stwierdziła: „To jest ostatnie takie sprawozdanie. Żegnam panią przewodniczącą neo-KRS-u, więcej się już na tej sali nie spotkamy”. Jeden z posłów PiS odpowiedział jej okrzykiem: „Kasa, kasa, kasa!”.
„Jak przewodnicząca jest nielegalna, to kto te przelewy podpisuje (...) które do pani docierają? Trzeba się zdecydować. Jest powiedzenie, że nie da się być trochę w ciąży. Nie da się być trochę w legalnym, a trochę w nielegalnym organie” – przekonywał Paweł Jabłoński (PiS), nawiązując do wypowiedzi Gasiuk-Pihowicz.
W czwartek 23 lutego w ramach tzw. wotum nieufności posłowie PiS domagali się usunięcia Adama Bodnara (KO) z urzędu ministra sprawiedliwości, m.in. z powodu odwołania Dariusza Barskiego z funkcji prokuratora krajowego. „Jeszcze innym poważnym zarzutem wobec ministra Bodnara jest jego służalczość. Nie wobec polskiego narodu, tylko wobec instytucji międzynarodowych. Rozściela czerwony dywan przed urzędnikami, którzy przez lata atakowali polską suwerenność, de facto fundując im ją na tacy” – mówił Sebastian Kaleta (PiS). Opisywał w ten sposób przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej.
„Naprawa wymiaru sprawiedliwości była jednym z głównych postulatów koalicji demokratycznej 15 października. Istotą tych wszystkich działań, i po to to robimy, jest odzyskanie zaufania obywatela do państwa, zwłaszcza zaufania do sądów i prokuratury“ – mówił o swoich motywacjach Adam Bodnar (KO) – minister, którego dotyczyło wotum nieufności. „(...) my nie zawrócimy z obranej drogi, bo wiemy, jak ważne to jest dla Polaków i dla odzyskania wiarygodności Polski” – dodał Bodnar.
„Minister Bodnar nie wymaga obrony” – stwierdził na wstępie premier Donald Tusk (KO), a dorobek swojego podwładnego nazwał „oczywistym”. Zasugerował, że działaniom ministra Polska ma zawdzięczać rychłe wypłacenie unijnych środków z KPO oraz wyjaśnienie nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa. Chwalił też zaangażowanie Bodnara na rzecz uniezależnienia od polityków wymiaru sprawiedliwości. „Chcę wam powiedzieć, (...) że ta praca [Bodnara - przyp M.S.] będzie trwała przez najbliższe tygodnie, miesiące i lata i że wszyscy w Polsce, może z wyjątkiem tej wąskiej grupy, która zapłaci za to, co złego zrobiła w Polsce, będziemy dumni z tego, że mamy takiego ministra sprawiedliwości” – podsumował Tusk. Na zdjęciu Tusk (po lewej) i Bodnar ściskają sobie ręce jeszcze przed wypowiedzią premiera w obronie ministra.
Wniosek o odwołanie Adama Bodnara z funkcji ministra sprawiedliwości nie uzyskał wymaganej większości. Udział w głosowaniu wzięło 425 posłów i posłanek: 191 z PiS i Konfederacji głosowało za nim, 234 parlamentarzystów kolacji rządowej i partii Razem przeciw. Nikt nie wstrzymał się od głosu.