Elon Musk, Kristi Noem, Robert F. Kennedy Jr., Marco Rubio i Vivek Ramaswamy – to barwne postaci, dobrze znane w amerykańskiej polityce, które w styczniu zajmą najważniejsze stanowiska rządowe. Zobaczmy, kogo Donald Trump chce powołać do swojej administracji.
Wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych okazał się być niespodziewanie jednostronny. Donald Trump zwyciężył we wszystkich siedmiu swing states i po raz pierwszy w swojej karierze pokonał swojego przeciwnika w głosowaniu powszechnym. 20 stycznia Trump zostanie zaprzysiężony i oficjalnie rozpocznie swoją drugą kadencję. Chwile później rozpocznie się proces nominowania jego administracji.
Doświadczenie pierwszej kadencji nauczyło Trumpa, jak dużo problemów mogą sprawić konflikty wewnątrz administracji rządowej. Wielu kandydatów nominowanych przez republikańskiego prezydenta porzuciło pracę w jego rządzie. Ponadto około połowa urzędników z czasów jego pierwszej kadencji w tegorocznej kampanii wyborczej udzieliła oficjalnego poparcia Kamali Harris. Podstawową cechą, na którą Trump postawił tym razem, jest więc bezwarunkowa lojalność kandydatów.
Wskazani przez Trumpa kandydaci będą musieli zostać zatwierdzeni przez Senat. Jednak ciężko spodziewać się dużego oporu wobec jego nominacji. Wybory do (1/3 miejsc) Senatu odbyły się równolegle z prezydenckimi, a Partia Republikańska z łatwością zdobyła w nich większość. Od stycznia republikanie najprawdopodobniej będą kontrolować 53 ze 100 miejsc w izbie wyższej Kongresu. Trump może więc liczyć na zatwierdzenie jego kandydata przy stracie nawet trzech senatorów z własnej partii (remisy rozstrzyga wiceprezydent – od stycznia J. D. Vance).
Zdecydowana większość nominacji Trumpa zostanie zaakceptowana. Jednak jest niewielka szansa, że przy głosowaniu nad najbardziej kontrowersyjnymi kandydatami Trump straci głosy mniej przychylnych mu senatorów z Partii Republikańskiej. Głos przeciwko jego kandydatom to stanięcie przeciwko liderowi własnej partii, co może wiązać się z utratą zaufania wśród konserwatywnych wyborców i negatywnymi konsekwencjami podczas kampanii o reelekcję. Polityk, który się na to zdecyduje, musi być więc na nie gotowy lub nie mieć nic do stracenia (np. dlatego, że nie planuje ubiegać się o kolejną kadencję).
Oto siedmiu senatorów Partii Republikańskiej, którzy mogą zawahać się przy głosowaniu nad kandydatami Trumpa:
Większość kandydatów zostanie jednak zatwierdzona. Na podstawie deklaracji prezydenta-elekta oraz doniesień medialnych możemy więc zarysować kształt nowej administracji. Trump powoli wskazuje kolejnych kandydatów na najważniejsze stanowiska. Oto, co wiadomo na ten moment.
„Little Marco” – właśnie tak Donald Trump przezywał senatora Marco Rubio w 2016 roku, kiedy obydwaj walczyli o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich. W 2025 roku Rubio zostanie sekretarzem stanu, czyli szefem departamentu odpowiedzialnego za politykę zagraniczną.
Historia jego relacji z liderem partii to materiał na tanią telenowele. W 2016 roku Rubio zasłynął z wypowiedzi o „małych dłoniach” Donalda Trumpa. Od tego czasu zmienił się jednak w lojalnego zwolennika prezydenta. Nominacja Rubio na jedno z najważniejszych stanowisk przyszłej administracji to zwieńczenie zwrotu w jego relacji z Trumpem.
Rubio to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polityków Partii Republikańskiej. Od 2011 roku jest senatorem z Florydy. Przez ostatnie lata był członkiem Komisji Spraw Zagranicznych Senatu. Po nowym szefie dyplomacji można spodziewać się utrzymywania przyjaznych relacji z Izraelem oraz prowadzenia ostrej polityki wobec Iranu, Chin i Wenezueli. W 2019 roku Rubio przekonał Trumpa do wprowadzenia sankcji przeciwko prezydentowi tej ostatniej.
Trump wytypował również kandydatów na inne kluczowe dla polityki zagranicznej stanowiska. Mike Waltz ma zostać doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, czyli najważniejszym doradcą prezydenta od stosunków międzynarodowych. Waltz to lojalny wobec Trumpa członek Izby Reprezentantów z Florydy. Jest znany z ostrych wypowiedzi o Chinach. W 2021 roku mówił, że USA jest „w stanie zimnej wojny z Komunistyczną Partią Chin”. Przez następne cztery lata trzy najważniejsze stanowiska dla amerykańskiej polityki zagranicznej obsadzone będą przez polityków ze stanu Floryda (prezydent, sekretarz stanu i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego).
Ponadto prezydent-elekt planuje postawić Mike’a Huckabee’a na stanowisku ambasadora Stanów Zjednoczonych w Izraelu, a Elise Stefanik na stanowisku ambasadorki Stanów Zjednoczonych przy ONZ.
Wybór szefa amerykańskiej obronności był kolejnym zaskoczeniem na liście nominacji Trumpa. Sekretarzem obrony w jego gabinecie ma zostać Pete Hegseth, znany prezenter konserwatywnej stacji telewizyjnej Fox News, który zasłynął jako komentator polityczny w programie Fox & Friends, często promując w nim Trumpa.
Hegseth to weteran wojny w Afganistanie. W młodości pracował w konserwatywnych think tankach. Od czasów studenckich aktywnie działał w środowiskach Partii Republikańskiej. W 2012 roku bezskutecznie ubiegał się o jej nominację wyborach do Senatu. Szerszą rozpoznawalność zyskał dopiero po rozpoczęciu kariery medialnej w 2014 roku. Relacje z Donaldem Trumpem rozwijał już podczas pierwszej kadencji prezydenta. W 2019 roku przekonywał go, żeby zastosował prawo łaski względem amerykańskich żołnierzy skazanych za zbrodnie wojenne.
Jako komentator polityczny Hegseth krytycznie wypowiadał się o NATO i amerykańskiej pomocy militarnej dla Ukrainy, choć stanowczo krytykował też Putina i Rosję. Na przestrzeni lat sugerował, że kobiety nie powinny pełnić funkcji bojowych w wojsku. Jest też przeciwny osobom transpłciowym w armii. Jeżeli zostanie szefem Departamentu Obrony będzie odpowiadał za armię i obronność Stanów Zjednoczonych. Będzie też zarządzać wszystkimi agencjami związanymi z bezpieczeństwem narodowym. Za zgodą prezydenta będzie mógł wydać rozkaz o użyciu broni nuklearnej.
Jego nominacja wzbudziła liczne kontrowersje m.in. dlatego, że jego były adwokat twierdzi, że Hegseth zapłacił kobiecie, która kilka lat temu oskarżyła go o napaść seksualną.
Donald Trump ogłosił, że zamierza utworzyć „Departament Wydajności Rządu”. Pomysł podobno inspirowany jest libertariańską polityką prowadzoną przez prezydenta Argentyny Javiera Mileia. Niewiele wiadomo o przyszłości nowego departamentu. Prawdopodobnie będzie to komisja doradcza w gabinecie prezydenta, a nie pełnoprawny departament, którego utworzenie wymagałoby zgody Senatu. Trump twierdzi, że celem jej działania ma być „zlikwidowanie biurokracji rządowej”.
Na czele komisji ma stanąć najbogatszy człowiek świata – Elon Musk, który dorobił się sympatii prezydenta-elekta na przestrzeni ostatniego roku, promując go na swojej platformie społecznościowej X. Podczas kampanii wyborczej atakował demokratów i zachęcał wyborców do głosowania na Trumpa. Był też drugim największym sponsorem jego kampanii. Musk twierdzi, że uda mu się obciąć aż 2 biliony dolarów z wydatków publicznych (czyli około 30 proc. całego budżetu) i zmniejszyć liczbę agencji federalnych z ponad 400 do 99.
Do Muska dołączyć ma Vivek Ramaswamy, przedsiębiorca i polityk, który zyskał rozpoznawalność podczas ubiegłorocznych prawyborów w Partii Republikańskiej. Ramaswamy bronił Trumpa przed innymi kandydatami, kiedy ten nie pojawiał się na republikańskich debatach. W ten sposób zyskał sobie przychylność konserwatywnych wyborców. Po zakończeniu własnej kampanii szybko poparł kandydaturę Trumpa.
Znienawidzony przez własną rodzinę Robert F. Kennedy Jr. ma zostać szefem Departamentu Zdrowia w gabinecie prezydenta. Jego nominacja to bezpośredni efekt przedwyborczego quid pro quo z Trumpem. RFK Jr. to syn znanego byłego prokuratora generalnego i bratanek byłego prezydenta z Partii Demokratycznej. W 2023 roku postanowił zawalczyć w prawyborach Partii Demokratycznej przeciwko Bidenowi. Kiedy urzędujący prezydent wygrał nominację, Kennedy zdecydował się kontynuować kampanię prezydencką jako kandydat niezależny, wykorzystując niechęć elektoratu do Bidena i Trumpa. W czerwcu 2024 roku sondaże, które uwzględniały jego kandydaturę, sugerowały, że jego ogólnokrajowe poparcie może wynosić nawet 10 proc. – zbyt mało, żeby realistycznie liczyć na zwycięstwo, ale wystarczająco, żeby poważnie namieszać w matematyce wyborczej. Wszystko zmieniło się, gdy na scenie pojawiła się Kamala Harris. Wyborcy obydwu partii zjednoczyli się wokół swoich kandydatów, a poparcie Kennedy’ego zaczęło drastycznie spadać. Latem RFK Jr. skontaktował się z Harris i Trumpem i zaproponował im swoje poparcie w zamian za obietnicę stanowiska w ich potencjalnej administracji. Kandydatka demokratów odmówiła, ale Kennedy dogadał się z Trumpem. W sierpniu RFK Jr. oficjalnie udzielił mu swojego poparcia, a chwile po wyborach prezydent-elekt ogłosił, że Kennedy zostanie sekretarzem zdrowia.
Kennedy to postać o specyficznej gamie poglądów. Przeważnie uznawał się za demokratę-centrystę. W latach 2000-2008 oficjalnie popierał wielu kandydatów Partii Demokratycznej, w tym Ala Gore’a, Johna Kerry’ego, Hillary Clinton i Baracka Obamę. Podobno ten ostatni rozważał jego nominację na szefa rządowej agencji ds. ochrony środowiska. Kennedy to utytułowany prawnik, który swoją karierę rozwijał, zajmując się ochroną środowiska (m.in walcząc z korporacjami, które powodowały najwięcej zanieczyszczeń). Twierdził, że korporacje wykorzystują klasę średnią, która cierpi z uwagi na powodowane przez nie zanieczyszczenia. W 2020 roku wspierał progresywną reformę klimatyczną proponowaną przez lewicową demokratkę Alexandrę Ocasio-Cortez (Green New Deal). Otwarcie popierał prawo do aborcji i krytykował firmy farmaceutyczne. Budził jednak niechęć wśród progresywnych wyborców z uwagi na kontrowersyjne wypowiedzi na temat szczepionek. Podczas pandemii COVID-19 zasłynął jako jeden z najgłośniejszych aktywistów antyszczepionkowych. W swoich mediach społecznościowych często powielał dezinformację i teorie spiskowe dotyczące niektórych leków, m.in. promował badania, które niezgodnie z prawdą sugerowały, że chemikalia w amerykańskiej wodzie powodują, że młodzi chłopcy są feminizowani, a dziewczynki maskulinizowane.
W nowej administracji Donalda Trumpa ma zostać sekretarzem zdrowia, czyli szefem Departamentu Zdrowia i Usług Społecznych, który odpowiedzialny jest za rządowe programy w zakresie zdrowia i opieki socjalnej. Jako szef Departamentu Zdrowia Kennedy zostanie zwierzchnikiem 11 agencji rządowych, w tym: Agencji Żywności i Leków (FDA), Centrum ds. Kontroli Chorób (CDC), Narodowego Instytutu Zdrowia (NIH), Administracji ds. Dzieci i Rodzin (ACF) i Centrum ds. Usług Medycznych (CMS). RFK Jr. planuje skupić swoje działania wokół tworzenia standardów produkcji żywności i lekach – chce zweryfikować proces ich zatwierdzania przez FDA. Kennedy chce również zredukować użycie dodatków chemicznych w produktach mlecznych, zmienić standardy dotyczące szczepionek i zaprzestać dodawania fluoru do wody (dodaje się go w celu wzmacniania szkliwa zębów). Mówi też o zakazaniu serwowania mocno przetworzonego jedzenia w szkolnych stołówkach.
Zaledwie chwile po ogłoszeniu wyniku wyborów Donald Trump ogłosił, że Susie Wiles – szefowa jego kampanii wyborczej – zostanie powołana na najważniejsze stanowisko organizacyjne w Białym Domu. Wiles jest doświadczoną strateżką polityczną z Florydy. Wiele osób przypisuje jej sukces tegorocznej kampanii Trumpa. Podobno jako jedna z niewielu osób potrafiła skutecznie przekonać prezydenta-elekta do powstrzymywania swojego temperamentu na szlaku wyborczym, który wcześniej często powodował niewygodne medialnie zachowania. Jako szefowa personelu będzie kierować pracami Urzędu Wykonawczego Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Szef personelu organizuje życie w Białym Domu:
– zatrudnia personel i zarządza jego pracą,
– nadzoruje przebieg kształtowania się polityki rządowej,
– negocjuje sprawy dotyczące legislacji z Kongresem,
– organizuje spotkania z prezydentem,
– jest jednym z najważniejszych doradców głowy państwa.
Nominacja na to stanowisko nie wymaga zgody Senatu, a Wiles zostanie pierwszą kobietą w historii, która je zajmie. Na stanowisko doradcy Białego Domu (White House counsel), Trump planuje nominować Williama McGinley’a, który będzie doradzać prezydentowi w kwestiach prawnych.
Donald Trump planował powołać Matta Gaetza na stanowisko prokuratora generalnego. Była to najbardziej kontrowersyjna kandydatura ze wszystkich zaproponowanych przez lidera republikanów.
Gaetz to były członek Izby Reprezentantów, zaliczany do trumpowskiego odłamu partii. Republikanie znają go z głośnych wypowiedzi, zainicjowania wymiany republikańskiego spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy’ego (na rzecz bliższego Trumpowi Mike'a Johnsona) i zagorzałej obrony wypowiedzi lidera MAGA, które przysłużyły się jego renomie jako największego lojalisty prezydenta. Wśród demokratów jest znany z licznych podejrzeń o korupcję i zastraszania świadków w procesach przeciwko Trumpowi. W 2020 roku Departament Sprawiedliwości zainicjował przeciwko niemu postępowanie dotyczące handlu ludźmi i przestępstw seksualnych (chodziło o podejrzenie wykorzystania seksualnego 17-latki). Nie postawiono mu zarzutów, ale śledztwo było kontynuowane przez senacką komisję etyki. Ostatecznie zakończyło się, ponieważ Gaetz zrzekł się mandatu w reakcji na wiadomość o decyzji Trumpa (komisja bada jedynie sprawy dotyczące senatorów) dotyczącej jego nominacji.
Największe kontrowersje wzbudzał fakt, że Gaetz miał zostać zwierzchnikiem departamentu, który zainicjował przeciwko niemu to postępowanie. Prokurator generalny jest członkiem gabinetu prezydenta, który pełni funkcję doradcy rządu w kwestiach prawnych. Jest odpowiedzialny za pracę departamentu nadzorującego sądy i wykonywanie prawa (jego najbliższym odpowiednikiem w Polsce jest Ministerstwo Sprawiedliwości).
W czwartek 21 listopada Gaetz ogłosił jednak, że rezygnuje ze swojej kandydatury. Oficjalnie z uwagi na to, że jego kandydatura „stała się dystrakcją dla ważnej pracy Trumpa i J. D. Vance’a nad płynną zmianą władzy”. Gaetz prawdopodobnie obawiał się, że nie otrzyma wystarczająco dużo głosów w Senacie. Jego nominacja zwróciła uwagę opinii publicznej na wyżej wymienione zarzuty. Niedoszły kandydat może obawiać się, że dalsza uwaga mediów przekreśli jego szanse w wyborach na gubernatora Florydy w 2026 roku (wielu komentatorów spekuluje, że Gaetz planuje spróbować w nich swoich szans).
Wielu republikanów przyjęło wiadomość o jego rezygnacji z ulgą. Głosowanie nad kontrowersyjną kandydaturą Gaetza mogłoby podzielić partię i okazać się ciężką próbą lojalności wobec nowego prezydenta. Nową kandydatką na prokuratora generalnego prawdopodobnie zostanie Pam Bondi (obecna prokurator generalna Florydy).
Szefem Departamentu Zasobów Wewnętrznych ma zostać gubernator Dakoty Północnej Doug Burgum – polityk który w 2023 roku próbował swoich sił w prawyborach w Partii Republikańskiej, ale szybko zawiesił swoją kampanię i udzielił poparcia Trumpowi. Był jednym z potencjalnych kandydatów na wiceprezydenta Trumpa, a później jego doradcą w trakcie kampanii wyborczej. Jako sekretarz zasobów wewnętrznych będzie zajmować się ochroną przyrody i sprawami rdzennych społeczności amerykańskich.
Trump potwierdził, że gubernatorka Dakoty Południowej Kristi Noem ma objąć stanowisko sekretarzyni bezpieczeństwa krajowego. W pierwszej połowie 2024 roku uznawano, że Noem może spodziewać się nominacji na kandydatkę na wiceprezydentkę Trumpa. Spekulacje skończyły się, kiedy ukazała się jej autobiografia. Noem przyznała w niej, że zastrzeliła swojego 14-letniego psa (z powodu tego, że był nieposłuszny).
Tom Homan ponownie zajmie się imigracją w administracji Trumpa. Podczas pierwszej kadencji prezydenta-elekta pracował na stanowisku dyrektora służby imigracyjnej i celnej w Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego. Chwilę po ogłoszeniu wyników tegorocznych wyborów Trump ogłosił, że Homan ma zostać ma „carem na granicy” z Meksykiem.
Tulsi Gabbard zostanie dyrektorką Wywiadu Narodowego. Była członkini Partii Demokratycznej ma zostać powołana na najwyższe stanowisko w amerykańskich strukturach wywiadowczych. W przeszłości była uznawana za wschodzącą gwiazdę demokratów. W 2018 roku nazwała Trumpa „suką Arabii Saudyjskiej”, z uwagi na jego wypowiedzi po śmierci dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego, w których popierał działania Arabii Saudyjskiej. Po odejściu z Kongresu zmieniła swoje stanowisko wobec Trumpa. Od 2022 prowadzi kampanię na rzecz kandydatów z Partii Republikańskiej.
Dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) ma zostać John Ratcliffe. Ratcliffe to były członek Izby Reprezentantów z Partii Republikańskiej, który sprawował urząd dyrektora Wywiadu Narodowego w pierwszej administracji Trumpa.
Do Roberta F. Kennedy'ego Jr. i reszty zespołu zajmującego się polityką zdrowotną dołączy Dr. Mehmet Oz, znany host programu telewizyjnego „Dr Oz Show”. Trump zdecydował się powierzyć mu rolę szefa Centrum ds. Usług Medycznych (CMS) – agencji nadzorującej federalne programy zdrowotne.
Doug Collins zostanie sekretarzem spraw weteranów. To były członek Izby Reprezentantów ze stanu Georgia. Przychylność prezydenta-elekta zyskał, broniąc go podczas obydwu procedur impeachmentu. Będzie zwierzchnikiem departamentu zajmującego się programami socjalnymi dla weteranów wojennych i ich rodzin.
Lee Zeldin – były członek Izby Reprezentantów z Nowego Jorku – będzie kierować polityką ochrony środowiska (ma objąć stanowisko szefa EPA – Agencji ds. ochrony środowiska). Zeldin pozostał lojalnym sprzymierzeńcem Trumpa podczas impeachmentów skierowanych przeciwko prezydentowi.
Sekretarzem transportu ma zostać Sean Duffy – były członek Izby Reprezentantów z Wisconsin. Jako kongresmen brał udział w pracach Komisji ds. Usług Finansowych. To kolejny kandydat z przeszłością w Fox News i karierą telewizyjną (głównie w tzw. reality shows).
Trump nie ogłosił jeszcze kandydatów na wiele stanowisk. Wciąż nie wiemy, kto zostanie jednym z najważniejszych członków gabinetu Trumpa: sekretarzem skarbu. W medialnych spekulacjach najczęściej pojawia się nazwisko Scotta Bessenta, bliskiego Trumpowi przedsiębiorcy, założyciela funduszu hedgingowego Key Square Group.