Równość płci i szerzej – prawa kobiet – są jednym z najistotniejszych tematów trwającej kampanii wyborczej. Obecnie zaledwie 28 proc. osób zasiadających w Sejmie to kobiety. Przyjrzyjmy się zatem temu, jak zostały skonstruowane listy wyborcze i czy jest szansa na to, żeby w przyszłej kadencji reprezentacja w naszym parlamencie była bardziej równa pod względem płci.
Wszystkie prognozy wskazują no to, że do Sejmu dostaną się kandydaci z pięciu różnych komitetów wyborczych (PiS, KO, Trzecia Droga, Lewica, Konfederacja). W sumie zgłosiły one 4581 osób na swoich listach wyborczych, z czego 2577 to mężczyźni, 2001 to kobiety, a 3 identyfikują się jako osoby niebinarne.
Listy Nowej Lewicy są najbardziej wyrównane, jeśli chodzi o płeć. 49,5 proc. osób wystawionych przez ten komitet to kobiety. Koalicja Obywatelska zgodnie z obietnicą Donalda Tuska także postarała się mniej więcej zachować równość płci na swoich listach – 47,5 proc. miejsc zajmują na nich kobiety. Natomiast Trzecia Droga, czyli koalicyjny komitet PSL i Polski 2050 Szymona Hołowni, wystawiła na swoich listach 41 proc. kobiet. Kobiety stanowią 40 proc. osób kandydujących z list Prawa i Sprawiedliwości, natomiast w przypadku Konfederacji jest to 39 proc. Przypomnijmy, że zgodnie z prawem parytet dla każdej z płci na listach wynosi 35%.
Patrząc przez pryzmat przynależności do partii, więcej kobiet niż mężczyzn wystawiły trzy ugrupowania: Inicjatywa Polska (67 proc.) i Nowoczesna (58 proc.), wchodzące w skład Koalicji Obywatelskiej, oraz Lewica Razem (56 proc.), współtworząca komitet Nowej Lewicy.
W praktyce ogólny procent udziału kobiet i mężczyzn na listach komitetów nie pokazuje nam jednak zbyt wiele. Nie musi przełożyć się on na równy pod względem płci podział mandatów. Kluczową rolę odgrywa bowiem to, jaką część liderów – osób otwierających listy – stanowią kandydatki, a jaką kandydaci. Największy wpływ na skład Sejmu następnej kadencji będzie miało więc to, jakiej płci są osoby, które otrzymały tzw. miejsca biorące.
Ogólny podział miejsc na listach wydaje się być zaskakująco równy praktycznie we wszystkich komitetach. Nie oznacza to jednak, że przełoży się on na równą reprezentację płci w Sejmie X kadencji. Wśród wszystkich największych komitetów wyborczych kobiety na pierwszym miejscu zostały wystawione zaledwie w 26 proc. przypadków. .
Dysproporcje ujawniają się także, jeżeli spojrzymy na to, jakie miejsce średnio otrzymują mężczyźni w porównaniu do kobiet. Przeciętny kandydat na liście PiS otrzymał miejsce 10, natomiast kandydatka 14. Podobnie wyglądają listy Konfederacji, na których przeciętna pozycja mężczyzny to miejsce 9, a kobiety 15. Na listach Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy różnica wyniosła zaledwie jedno miejsce. W przypadku obydwu komitetów mężczyzna średnio jest na miejscu 11, a kobieta na 12. Jedyny większy komitet, w którym mediana kandydatów i kandydatek jest równa, to Koalicja Obywatelska.
Miejsce na liście buduje nie tylko przewagę psychologiczną, ale często wiąże się także z otrzymaniem większych środków na kampanię wyborczą od swojego komitetu. Niezwykle istotne znaczenie ma oczywiście również rozpoznawalność kandydatów. Polityka w Polsce od lat zdominowana jest przez mężczyzn – większość najbardziej znanych polityków jest właśnie tej płci. Przekłada się to później na ich miejsce na liście wyborczej, ponieważ kandydatom o większym kapitale politycznym łatwiej jest wywalczyć biorące miejsce podczas rozpisywania list wyborczych przez komitety.
Za miejsca biorące w uproszczeniu uznajmy pierwsze piątki i ostatnie miejsca na listach. W skali kraju, na wszystkich miejscach biorących znalazło się 668 kobiet, co stanowi zaledwie 35 proc. tych miejsc. Wśród komitetów występują jednak znaczące różnice. Kobiety na listach Konfederacji zajmują zaledwie 16 proc. miejsc biorących (a tylko jedna kandydatka otrzymała pierwsze miejsce na liście). Miejsca biorące na liście Prawa i Sprawiedliwości zostały obsadzone przez kobiety w 26 proc. przypadków. Niewiele więcej kobiet wystawiła Trzecia Droga, na której listach kandydatki zajmują 29 proc. miejsc biorących. Do równości najbardziej udało się zbliżyć Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Kobiety na listach Nowej Lewicy zajmują 41 proc. miejsc biorących, a na listach Koalicji Obywatelskiej 44 proc.
Jeżeli ograniczymy się do analizy samych pierwszych trójek na listach, procent kobiet wystawionych przez poszczególne komitety wygląda następująco:
– Koalicja Obywatelska: 47%
– Nowa Lewica: 42%
– Trzecia Droga: 31%
– Prawo i Sprawiedliwość: 29%
– Konfederacja: 9,5%
Listom wyborczym polskich komitetów nadal daleko jest do proporcjonalnej reprezentatywności w kwestii płci. Pomimo tego wygląda na to, że w nadchodzącej kadencji w Sejmie znajdzie się trochę więcej kobiet niż jest ich obecnie w tej izbie parlamentu. Posługując się prognozami przydziału mandatów ze strony ewybory.eu, możemy szacować, że około 150 kobiet zdobędzie mandaty poselskie. W takim przypadku stanowiłoby to 32% wszystkich miejsc w Sejmie. Prawie na pewno najwięcej posłanek należeć będzie do Koalicji Obywatelskiej, a najmniej do Konfederacji.