W dniach 8, 9 i 15 maja 2024 r. odbyło się 11. posiedzenie Sejmu X kadencji. Izba zajmowała się na nim m.in. ustawą o czasowym ograniczeniu cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz o bonie energetycznym. Tego samego dnia opozycja podjęła próbą odwołania ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. Debata nad wotum nieufności przerodziła się w dyskusję w rosyjskich wpływach na polską politykę. Zobaczcie te wydarzenia na zdjęciach Piotra Wójcika/Picture Doc.
„Od samego początku każda produkcja legislacyjna wychodząca z Ministerstwa Klimatu i Środowiska musiała być skrzętnie przeglądana, słowo po słowie. Tam wszędzie kryły się jakieś kruczki, które powodowały, że pod przykrywką można było forsować jakieś lobbystyczne przepisy” – tak Waldemar Buda (PiS) uzasadniał z mównicy wniosek o wyrażenie wotum nieufności dla Pauliny Hennig-Kloski, ministry klimatu i środowiska. „Ale przede wszystkim składamy ten wniosek (...) dlatego, że jest twarzą podwyżek, gigantycznych podwyżek. Polakom od 1 lipca grożą podwyżki cen energii o 30%” – wtórował partyjnemu koledze Janusz Kowalski (PiS). Na zdjęciu Łukasz Kmita (PiS) przykłada kartkę z napisem „Minister Paulina Hennig-Kloska = DROŻYZNA” poniżej miejsca ministry na rządowej trybunie.
„(...) napisaliście państwo w tym wniosku, że minister Paulina Hennig-Kloska jest odpowiedzialna za chaos w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Szanowni Państwo! Ktoś po was ten chaos musi posprzątać. Tak, czuję się za to odpowiedzialna” – ministra odniosła się do wniosku opozycji o odwołanie jej ze stanowiska.
„Nie chcę się znęcać nad nędzą argumentów merytorycznych wnioskodawców. Szkoda naszego i waszego czasu. Chcę powiedzieć, że wypowiedź pani minister zawiera wystarczające argumenty, aby odrzucić to wotum nieufności” – komentował słowa ministry premier Donald Tusk (KO). Rzeczywiście szef rządu próbie odwołania ministry poświęcił jedynie parę zdań – zdecydowanie szerzej mówił o rzekomych wpływach Rosji na politykę rządów PiS.
Podobnie jak podczas poprzedniego posiedzenia Sejmu, w izbie usłyszeliśmy poezję. „Rozumiem, że doznajecie swego rodzaju emocji, kiedy widzicie pana premiera, które aż trudno jest mi określić. Dajcie mu spokojnie skończyć. Rozumiem, że serce rwie się do boju, ale bardzo o to proszę. Zacytuję Szekspira: «Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie/ Powie najwięcej, kiedy najmniej powie»” – marszałek Szymon Hołownia (Polska 2050-TD) uspokajał posłów PiS, którzy przerywali wypowiedź szefa rządu.
„(...) ten rząd będzie dalej działał, w składzie tego rządu będzie pani minister, którą chcecie dzisiaj odwołać. Ale chcę także was poinformować, że zarówno służby, prokuratura, jak i komisja, (...) zbadają bardzo dokładnie wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy. One dzisiaj nie podlegają dyskusji, jest tylko kwestia ich skali. (...) Gdyby dzisiaj tutaj pan Moczulski stał na tej mównicy, toby patrzył w tę stronę i mówiłby: płatni zdrajcy, pachołki Rosji” – kontynuował premier zwracając się do posłów PiS. Tusk przywołał sejmową wypowiedź Leszka Moczulskiego z 1992 r. Wówczas lider Konfederacji Polski Niepodległej zarzucał posłom lewicy komunistyczny rodowód.
Przemówienie Donalda Tuska wywarło silny wpływ na salę. Znaczna część posłów i posłanek koalicji rządzącej urządziło premierowi owację. Z ław PiS słychać było okrzyki: „Do Putina! Do Putina! Do Putina!”.