Z Konstytucji wynika, że wolność zgromadzeń można ograniczyć tylko ustawą. W 2020 r. rząd ograniczał to prawo wielokrotnie – od wprowadzenia całkowitego zakazu organizowania zgromadzeń po zezwolenie na zarejestrowane zgromadzenia w kilkuosobowych grupach. Za każdym razem rozporządzeniem.
Każdemu obywatelowi przysługuje prawo do organizowania i udziału w pokojowych zgromadzeniach. Mówi o tym art. 57 Konstytucji. Szczegóły, czyli zasady organizowania, przebiegu oraz rozwiązywania zgromadzeń reguluje ustawa Prawo o zgromadzeniach z 24 lipca 2015 r. Z jej przepisów wynika, że, oprócz zgromadzeń zgłaszanych wcześniej, obywatele mają także prawo do zgromadzeń spontanicznych, będących reakcją na nagłe wydarzenia w sferze publicznej. Policja może rozwiązać taką spontaniczną demonstrację, np. jeśli dojdzie na niej do zagrożenia zdrowia i życia „w znacznych rozmiarach”.
Konstytucja mówi, że wolność zgromadzeń można ograniczyć tylko ustawą. W 2020 r. rząd wprowadzał na zmianę pięć różnych stopni ograniczenia tego prawa: od całkowitego zakazu zgromadzeń do dopuszczenia zgromadzeń w ograniczonych grupach (150, 50, pięć i dwie osoby). Obostrzenia były za każdym razem czasowe. I za każdym razem były wprowadzane rozporządzeniem, czyli aktem prawnym niższej rangi, niż ustawa. Rząd uzasadnia możliwość wprowadzania takich ograniczeń ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (art.4 pkt.4), ale według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka powinno to się odnosić tylko do widowisk i zgromadzeń o charakterze komercyjnym, a nie tych będących wyrazem podstawowych praw jednostki.
W sumie od marca 2020 r. rząd ogłosił co najmniej kilkadziesiąt rozporządzeń, które zmieniały lub podtrzymywały ograniczenie prawa do zgromadzeń.
13 marca 2020 r. rząd ogłosił rozporządzeniem stan zagrożenia epidemicznego w kraju. Z powodu pojawienia się w Polsce epidemii koronawirusa, oprócz innych obostrzeń, premier wprowadził limit osób, które mogą uczestniczyć w zgromadzeniu. Od tej pory demonstrować mogło maksymalnie 50 osób. 20 marca rząd ogłosił stan epidemii i podtrzymał ograniczone prawo do zgromadzeń.
Wkrótce obostrzenia stały się bardziej surowe. Od 25 marca do 11 kwietnia 2020 r. obowiązywał całkowity zakaz zgromadzeń (wprowadzony rozporządzeniem ministra zdrowia). Był to tzw. pierwszy lockdown. Zakaz nie dotyczył spotkań w celach zawodowych oraz rodzinnych. Zgromadzenia związane z obrzędami religijnymi (msze, pogrzeby itd.) mogły odbywać się tylko w grupach do pięciu uczestników. Po 12 kwietnia ponownie zaczął obowiązywać zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób.
2 maja rząd, znowu rozporządzeniem, ustanawił całkowity zakaz zgromadzeń z wyjątkiem spotkań zawodowych i rodzinnych. W rozporządzeniu z 16 maja podtrzymał ten zakaz. Dopuszczone były tylko spotkania zawodowe, rodzinne oraz, w przypadku osób spoza rodziny, spotkania dwuosobowe. To ograniczenie zbiegło się z trwającą kampanią wyborczą w wyborach prezydenckich i właściwie uniemożliwiło prowadzenie kampanii w terenie. Przeniosła się ona prawie całkowicie do internetu, a wśród kandydatów i ekspertów nasilały się opinie, że wybory powinny zostać przełożone, aby wszyscy kandydujący mieli równe szanse na prowadzenie kampanii.
29 maja pojawia się kolejna zmiana rozporządzenia i nowa formuła – zakazane zostały zgromadzenia spontaniczne, ale dozwolone zgromadzenia zarejestrowane poniżej 150 uczestników, którzy mają obowiązek nosić maseczki i zachowywać odstęp dwóch metrów (kolejne rozporządzenia będą mówić o 1,5 m). 9 października został dodany warunek, zgodnie z którym zgromadzenia muszą odbywać się co najmniej 100 metrów od siebie.
Ograniczenia w demonstrowaniu nie oznaczały jednak, że obywatele przestali publicznie wyrażać swój sprzeciw. 7 maja 2020 r. w Warszawie rozpoczęły się strajki przedsiębiorców, niezadowolonych z pomocy oferowanej przez rząd. Jednym z inicjatorów protestów był Paweł Tanajno, który był jednocześnie kandydatem na prezydenta. Podczas protestów interweniowała policja. 15 maja w Warszawie na niezarejestrowanej demonstracji policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego. Senator Jacek Bury (wówczas KO, dzisiaj niezrzeszony) zarzucił wtedy policji użycie wobec niego siły.
Oprócz przedsiębiorców protestowali także rolnicy. Demonstracje, organizowane przez Agrounię, dotyczyły sprzeciwu wobec tzw. piątki dla zwierząt, czyli projektu ustawy PiS, która zakazałaby m.in. hodowli zwierząt futerkowych i uboju rytualnego na eksport. (Sejm w końcu ustawy nie uchwalił). Protesty przyjmowały różne formy, rolnicy zorganizowali m.in. blokady dróg traktorami (21.10) oraz protest samochodowy w Warszawie (28.10).
6 czerwca odbyła się w Warszawie pierwsza manifestacja przeciwników szczepień i tzw. koronasceptyków, tzn. osób, które nie wierzą w istnienie wirusa covid-19. Była ona zarejestrowana i mieściła się w limicie dozwolonym rozporządzeniem (150 osób). Kolejna duża manifestacja tej grupy, przeprowadzona 24 października, odbyła się już wbrew ograniczeniu wynikającemu z rozporządzenia i zakończyła się zatrzymaniem ok. 120 osób.
W sierpniu 2020 r. w wielu miastach w Polsce odbyły się protesty w obronie praw osób LGBT+. Zapoczątkowało je zatrzymanie aktywistki Margot (za uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami). Wpływ miała także trwająca od początku kampanii prezydenckiej debata publiczna o LGBT, podczas której wielu polityków PiS, w tym prezydent Andrzej Duda, wypowiadało się w sposób homofobiczny. Podczas protestów policja powoływała się na rozporządzenie z 7 sierpnia, w którym zapisano zakaz zgromadzeń spontanicznych i na jego podstawie nawoływała do rozejścia się, jeśli protest nie był wcześniej zarejestrowany.
W ramach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, który żąda liberalizacji prawa aborcyjnego, odbyły się demonstracje w ponad 500 polskich miastach. 90 proc. z nich to miejscowości do 50 tys. mieszkańców. Szacuje się, że w protestach wzięła udział co 3 młoda osoba. 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok, w którym uznał przesłankę aborcji „z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” za niekonstytucyjną. Decyzja wywołała ponowne masowe strajki kobiet w całym kraju. Policja legitymowała i aresztowała uczestniczących w protestach, powołując się na zapisy rozporządzeń (początkowo te z 9 października, potem na zaostrzone z 26 listopada). Na szeroką skalę aresztowań zwracał uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich (278 osób zatrzymanych po proteście 24 października w Warszawie).
W 2021 r., mimo wątpliwości ekspertów co do konstytucyjności takiego zapisu, zgromadzenia spontaniczne pozostają wciąż zakazane. W przypadku zgromadzeń zarejestrowanych rząd podtrzymał warunek 100 m odległości między osobnymi zgromadzeniami oraz 1,5 m między poszczególnymi uczestnikami. Każdy musi mieć zakryte usta i nos.
Według ekspertów z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka organizowanie oraz uczestnictwo w zgromadzeniach pozostają nadal legalne, mimo nakładanych przez władzę ograniczeń. Zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji wszelkie ograniczenia wolności i praw obywatela mogą być podejmowane wyłącznie w ustawie. Powinny być one proporcjonalne, czyli ustanawiane „gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób”, ale nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Konstytucja pozwala odebrać obywatelowi prawo do wyrażania sprzeciwu poprzez demonstrowanie wyłącznie po wprowadzeniu stanu wojennego lub stanu wyjątkowego. Trzeci stan nadzwyczajny, czyli stan klęski żywiołowej, nie daje takiej możliwości. W stanie epidemii istnieją według ekspertów przesłanki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Zawartą w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi możliwość nakładania ograniczeń rozporządzeniami rząd powinien stosować tylko do widowisk i zgromadzeń o charakterze komercyjnym. W związku z tym, w opinii HFPC, obywatele mają prawo nie przyjmować podczas zgromadzeń mandatów karnych nakładanych przez policję na podstawie art. 54 Kodeksu wykroczeń. Mają także prawo bronić się w sądzie oraz odwoływać się od kar administracyjnych wymierzanych przez Państwową Inspekcję Sanitarną (np. protestującym, którzy nie zachowali wymaganego rozporządzeniem dystansu).