W dniach 24–26 kwietnia 2024 r. odbyło się 10. posiedzenie Sejmu X kadencji. Izba zajmowała się m.in. kwestią zakresu inwigilacji obywateli przez służby specjalne, ustawą o Trybunale Konstytucyjnym i informacją MSZ o planach polskiej dyplomacji na bieżący rok. Korzystając z okazji, posłowie zdecydowali się nawiązać do dorobku antyku oraz literatury XIX i XX w. Zobaczcie te wydarzenia na zdjęciach Piotra Wójcika/Picture Doc.
Adam Bodnar, prokurator generalny i jednocześnie minister sprawiedliwości (KO) przedstawił Sejmowi informacje o liczbie osób, które w 2023 r. były podsłuchiwane i inwigilowane w inny sposób na wniosek służb (na zdjęciu pierwszy od prawej).
W 2023 r. łącznie służby złożyły 5973 wnioski o zgodę na inwigilację. Zdecydowana większość z nich, ponad 97 proc. (5835), zostało pozytywnie rozpatrzone przez sądy. Prokurator (który jako pierwszy musi przychylić się do prośby służb) odmówił zgody na inwigilację w 116 przypadkach. Sądy podjęły taką decyzję w stosunku do 22 osób. Najwięcej wniosków – ponad 89 proc. sporządziła Policja (5233).
Minister Bodnar przekazał, że w latach 2017-2023 służby inwigilowały Pegasusem 578 osób. Oprogramowanie zakupione w 2017 r. przez CBA pozwala na przejęcie całkowitej kontroli nad telefonem osoby będącej przedmiotem działań.
„(...) utrzymuje się wysoki poziom zatwierdzania zgód przez sądy oraz prokuraturę. I myślę, że jest to czynnik, który powinien budzić refleksję (...)” – powiedział były Rzecznik Praw Obywatelskich. Zdaniem Bodnara konieczna jest ściślejsza kontrola nad pracą służb specjalnych i reforma sądowego mechanizmu wydawania zgód na inwigilację. Szczegóły zmian nie są jeszcze znane.
„(...) nie znać historii to na zawsze być dzieckiem” – parafrazował Cycerona Marcin Warchoł (PiS) w odpowiedzi na informację ministra sprawiedliwości. Zarzucał Bodnarowi straszenie opinii publicznej masową inwigilacją „(...) to było tylko kilkaset spraw, wszystkie dotyczyły przestępstw (...)”. Stwierdził też, że w czasie rządów PO przypadków wykorzystania kontroli operacyjnej było znacznie więcej.
„Oto narodził się nam Donald Wielki Brat Tusk” – zakończył.
„Chciałabym zobaczyć uzasadnienie wniosku o kontrolę operacyjną żołnierek, w stosunku do których użyto właśnie tego systemu, permanentnej inwigilacji. Czy rzeczywiście te panie były terrorystkami?” – głos w dyskusji zabrała Magdalena Sroka (PSL-TD). Chodzi o kpr. Karolinę Marchlewską i ppor. Joannę Jałochę – to byłe żołnierki, które wcześniej publicznie mówiły o przypadkach molestowania w armii. Posłanka PSL-u stwierdziła też, że stosowanie Pegasusa było nielegalne. Według niej niektóre ze służb nie miały uprawnień do prowadzenia inwigilacji przy pomocy tego oprogramowania. Jej wypowiedź zakłócali posłowie PiS. „Ty byłaś w Zjednoczonej Prawicy wtedy!” – krzyczeli. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. Sroka dostała się do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. W 2023 r. przystąpiła do klubu parlamentarnego Koalicja Polska.
„Doskonale pamiętam jednego delikwenta z Prawa i Sprawiedliwości, który wrzucał na media społecznościowe grę komputerową. Pan minister Ziobro mówił, że to jest jakiś koń ze skrzydłami” – tak Tomasz Trela (Lewica) przypominał wypowiedzi polityków ówczesnego obozu rządzącego, którzy w 2017 r. publicznie zaprzeczali używaniu w Polsce systemu Pegasus. Mówił o potrzebie weryfikacji, czy wszystkie przypadki inwigilacji za jego pomocą były poddawane kontroli sądów.
24 kwietnia w Sejmie odbyło się też pierwsze czytanie poselskiego projektu o Trybunale Konstytucyjnym.
„Koniec z uzurpatorami” – mówiła o tzw. sędziach dublerach w TK Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO). Projekt zakłada ich usunięcie. Niektóre inne zmiany to podwyższenie większości sejmowej potrzebnej do powołania członków TK oraz wymóg 4-letniej karencji dla byłych polityków, którzy mieliby zostać członkami Trybunału.
„Obejmując ponownie obowiązki ministra spraw zagranicznych, powiedziałem, że dyplomacja jest pierwszą linią obrony Rzeczypospolitej” – rozpoczął czwartkowe exposé Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych (KO). Wątki związane z bezpieczeństwem geopolitycznym Polski zdominowały jego wystąpienie. Nacisk położył na potrzebę wsparcia wysiłku wojennego Ukrainy i umacnianie pozycji Polski w Unii Europejskiej.
Założenia polskiej dyplomacji w relacjach z Niemcami Sikorski podsumował słowami Władysława Bartoszewskiego: „Pamięć i refleksja historyczna muszą towarzyszyć naszym stosunkom, nie powinny jednak stanowić dla nich głównej motywacji, lecz torować drogę motywacjom współczesnym skierowanym na przyszłość”.
Dalej Sikorski mówił: „Rosja kłamie na temat rzekomych polskich planów anektowania fragmentów Ukrainy. Donbas to Ukraina, Krym to Ukraina, Lwów, Wołyń, dawna Galicja Wschodnia to również Ukraina. Dlatego powtarzam tak, aby usłyszano również na Kremlu: Lwiw se Ukraina”.
„(...) prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom, a państwa mają prawo regulować to, kto przybywa na ich terytorium. Masowa, nieregularna migracja to wyzwanie, które w moim przekonaniu nie tylko może obalać rządy, lecz także stanowi zagrożenie dla liberalnej demokracji jako takiej” – stwierdził minister Sikorski.
„Wszyscy czujemy, że historia przyspieszyła, że «znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne zdarzenia». Premier Donald Tusk nazwał nasze czasy przedwojennymi” – szef MSZ wplótł w podsumowanie swojego wystąpienia passus z pierwszej części „Trylogii” Henryka Sienkiewicza.
„(...) jeśli wszyscy zrobią to, co do nich należy, ukraińscy bohaterowie pod Charkowem, w Donbasie i nad Dnieprem, ich odważny prezydent w Kijowie i my, zachodnie demokracje w Unii Europejskiej, w Waszyngtonie, w Londynie, jeśli damy im dość środków, to z Bożą pomocą wolność zwycięży” – tak minister zakończył prawie 1,5-godzinne wystąpienie.
Exposé ministra Sikorskiego przysłuchiwał się prezydent Andrzej Duda. Na konferencji prasowej podkreślał swój udział w kreowaniu polskiej polityki zagranicznej w ostatnich 9 latach. Negatywnie ocenił część wystąpienia szefa MSZ, w którym ten krytykował działania rządów PiS. Prezydent przyjął je ze „zdumieniem i bardzo dużym rozczarowaniem”.
Po wystąpieniu Sikorskiego w Sejmie odbyła się dyskusja, głos zabrał w niej między innymi Zbigniew Rau (PiS), były szef MSZ, który zarzucił Sikorskiemu dezinformację. „(...) choćby obecny rząd zjadł tysiąc baśniowych kotletów i postawił przed nami tysiąc słomianych, retorycznych gadżetów, to bez wątpienia nie zdoła wmówić Polakom, że te fakty to mit”. Fakty, do których odnosił się Rau, to dobra sytuacja gospodarcza Polski połączona ze sprawną dyplomacją, które miały mieć miejsce pod rządami PiS. Zarzucał też obecnemu ministrowi, że prowadzona przez niego polityka przyczyni się do ograniczenia polskiej suwerenności.
Na zdjęciu Antonii Macierewicz (PiS) poklepuje po plecach schodzącego z mównicy Raua.
Głos w debacie zabrał także Paweł Kowal (KO): „Dzisiaj czasy są takie, bo dotyczą samej istoty naszego bezpieczeństwa, że trzeba sobie powiedzieć: tak, tak, nie, nie. Apeluję do polskich polityków: nie bierzecie udziału w spotkaniach, które są ekspozyturą Putina w Europie. Nie bierzcie udziału we współczesnym putinternie”. Wcześniej Radosław Sikorski mówił o wizycie Mateusza Morawieckiego „na sabacie proputinowskich nacjonalistów” w Budapeszcie.
Po ponad 8 godzinach od wznowienia posiedzenia Sejmu minister Sikorski ponownie wszedł na mównicę, by odpowiedzieć na zadane pytania. Zwracał się jednak do prawie pustej sali. Obecnych było zaledwie kilkanaścioro posłanek i posłów. Wcześniej minister również nie przysłuchiwał się całej debacie – wyszedł z sali po pierwszych wystąpieniach przedstawicieli wszystkich formacji politycznych.