Odsunięcie procedowania ustaw liberalizujących prawo aborcyjne, protesty przeciwko Zielonemu Ładowi i zmiany w sądownictwie – to tematy, które zdominowały obrady 7. posiedzenia Sejmu. Zobaczcie je na zdjęciach Piotra Wójcika/Picture Doc.
„Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię. (…) Nigdy nie jest dobry czas dla mężczyzn rządzących tym krajem, mających władzę. A to wejście do NATO, a to wejście do Unii, a to wybory, kolejne wybory” – mówiła Anna Maria Żukowska (Lewica). Złożyła też wniosek formalny o zamknięcie posiedzenia i uzupełnienie porządku obrad o rozpatrzenie projektów zmiany prawa aborcyjnego, które czekają na procedowanie w Sejmie. Wcześniej marszałek Szymon Hołownia (Polska 2050-TD) ogłosił, że będą one procedowane dopiero 11 kwietnia. „A ta błyskawica, panie marszałku, będzie wymierzona w pana” – Żukowska zakończyła wypowiedź, odnosząc się do symbolu Strajku Kobiet na swojej koszulce.
„(…) informuję panią poseł o powodach podjęcia tej decyzji po raz kolejny. Nie dopuszczę do tego, żebyśmy wyszli z tej Izby na Dzień Kobiet z koszem pełnym projektów ustaw, które miały poprawić prawa kobiet w Polsce i poprawić ich los” – stwierdził Szymon Hołownia (Polska 2050-TD). Według marszałka istniało ryzyko, że żaden z projektów przygotowanych przez Lewicę, Koalicję Obywatelską i ugrupowania tworzące Trzecią Drogę nie zyska akceptacji parlamentu w pierwszym czytaniu i żaden nie trafi do prac w komisji.
„Najgorszy prezent, jaki mogłybyśmy otrzymać na Dzień Kobiet, to to, gdyby wszystkie cztery projekty ustawy o terminacji ciąży trafiły do kosza. Na to nie możemy sobie pozwolić. Dlatego marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął dobrą decyzję, by dać wszystkim projektom szansę na pracę w komisji” – w dużej mierze odczytała z kartki Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050-TD). „Łubu-dubu” – dało się słyszeć z sali.
Równolegle z obradami Sejmu miał miejsce protest rolników i innych środowisk przeciwnych Zielonemu Ładowi – projektowanej polityce Unii Europejskiej w kwestii rolnictwa i produkcji żywności. Choć protest miał przebiegać pokojowo, to w godzinach popołudniowych doszło do starć jego uczestników z policją.
„Należy odłączyć dwie kategorie protestujących. Rolników, którzy w sposób spokojny protestowali zgodnie z prawami, które przysługują każdemu obywatelowi, ale mieliśmy do czynienia z grupką chuliganów i prowokatorów, którzy zaatakowali policję” – stwierdził na konferencji prasowej Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Szef resortu, do którego należy nadzór nad policją, przekazał też, że w trakcie środowego protestu zatrzymano łącznie 55 osób.
Według Kierwińskiego w starciach ucierpiało 14 funkcjonariuszy policji. Protestujący rzucali w kierunku mundurowych kostką brukową, kamieniami, butelkami, ale też produktami spożywczymi, takimi jak jajka i pomidory. Policja użyła wobec protestujących pałek, gazu pieprzowego oraz granatów hukowych. Przy ul. Wiejskiej rozmieszczono również armatkę wodną, jednak nie doszło do jej użycia.
Na proteście obecnych było co najmniej kilku posłów. Wśród nich Grzegorz Braun (Konfederacja). Polityk najpierw mediował między protestującymi a policją. Gdy po rozwiązaniu zgromadzenia, oddziały prewencji zaczęły wypychać protestujących sprzed budynku Sejmu, Braun własnym ciałem starał się zablokować drogę funkcjonariuszom. Na zdjęciu polityk w trakcie nawiązania próby porozumienia między policją a protestującymi.
„Przypomina mi to najgorsze czasy poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy policyjni prowokatorzy rozbijali Marsz Niepodległości. (…) Mam dosyć uśmiechniętej Polski. Wolę już, żeby parlamentarzyści płakali nad konstytucją niż od gazu pieprzowego psikniętego im prosto w oczy” – mówił Sławomir Mentzen (Konfederacja) po pacyfikacji protestu przeciw Zielonemu Ładowi przez policję. Nawiązał tym samym do materiału wideo sprzed 4 lat, na którym Szymon Hołownia, ówczesny kandydat na urząd prezydenta, płakał, czytając ustawę zasadniczą.
„Wstyd, jeszcze kilka miesięcy temu mówiliście o tym, żeby stać murem za polskim mundurem. Stańcie teraz murem za polskim mundurem” – odpowiadał wywołany przez posłów opozycji, Marcin Kierwiński minister spraw wewnętrznych i administracji (KO). To reakcja na zarzuty względem zachowania policji w trakcie protestu przed Sejmem. Kierwiński nawiązał do hasła kojarzonego z politykami PiS, związanego z kryzysem migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej. Różne środowiska krytykowały wówczas działalność służb. „Esbek junior! Esbek junior! Esbek junior!” – skandowali w odpowiedzi posłowie PiS. W pewnym momencie do przemawiającego ministra podszedł Robert Telus (PiS), wskazując coś na ekranie telefonu. Z trybuny zszedł po upomnieniu przez marszałka.
„Otóż ta uchwała będzie miała takie samo znaczenie jak uchwała np. w sprawie zmiany króla angielskiego. Prawnie nie będzie miała żadnego znaczenia. Jej podejmowanie jest po prostu komedią, teatrem i czymś, co obraża tę Izbę” – powiedział Jarosław Kaczyński, prezes PiS tuż po skierowaniu uchwały dotyczącej działalności Trybunału Konstytucyjnego do drugiego czytania. Uchwała stwierdza, że 3 sędziów powołanych do składu Trybunału Konstytucyjnego głosami PiS w poprzednich kadencjach Sejmu zostało wybranych z pogwałceniem prawa i nigdy nie było sędziami. Ostatecznie, Sejm przyjął uchwałę stosunkiem 240 głosów za i 197 – przeciw. Nikt się nie wstrzymał.
7 marca Sejm procedował ustawę zmieniającą definicję gwałtu. „Do tego projektu przyznaje się kilkadziesiąt tysięcy osób, które podpisują się pod petycjami składanymi na ręce polityków i które konsekwentnie publikują wiele treści wspierających tę zmianę” – mówiła w uzasadnieniu projektu posłanka Anita Kucharska Dziedzic (Lewica), prezeska stowarzyszenia BABA.
Wszelkiego rodzaju rozwiązania mające na celu poprawę sytuacji ofiar przestępstw seksualnych zasługują na uwzględnienie i dlatego jako rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadziliśmy zmiany do Kodeksu karnego (…)” – mówił w imieniu klubu PiS Marcin Warchoł o zaostrzeniu przepisów w poprzedniej kadencji. Prosił też o skierowanie projektu do prac w komisji.
„Czy naprawdę chcemy, aby każda z osób mogła stać się potencjalnym gwałcicielem tylko dlatego, że wcześniej nie zarejestruje i nie zarchiwizuje świadomej zgody na obcowanie płciowe? Nie wylewajmy dziecka z kąpielą” – zgłaszał zastrzeżenia do projektu Grzegorz Płaczek (Konfederacja). Projekt został skierowany do prac w komisji. Więcej o projekcie ustawy zmieniającej definicję gwałtu i o poglądach polityków w tej sprawie przeczytasz w naszym artykule.
8 marca Sejm wysłuchał informacji rządu o „możliwości popełnienia przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego przez Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Właściwego do Spraw Europejskich (…)”. Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości (KO), zarzucał poprzednikom, że nieubieganie się przez Polskę o zaliczkę z KPO było działaniem niezgodnym z interesem państwa. Jak wskazał, Polska straciła środki wysokości 4,7 mld euro – rząd PiS nie złożył właściwych dokumentów w wymaganym terminie.