15 maja zakończyło się 11. posiedzenie Sejmu, rozpoczęte jeszcze w poprzednim tygodniu. Podczas tych – wyjątkowo rozłożonych w czasie – obrad przegłosowano kilka istotnych ustaw, nie zabrakło też płomiennych dyskusji. Na sali plenarnej czuć bowiem było atmosferę kampanii wyborczej. Jak zatem przebiegły obrady? Zapraszamy na podsumowanie 11. posiedzenia Sejmu.
W środę dokończono pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy, która ma na celu przywrócenie ładu korporacyjnego w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, o której pisaliśmy jeszcze w zapowiedzi 10. posiedzenia Sejmu. Izba zdecydowała się skierować dokument do dalszych prac w Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Gospodarki i Rozwoju.
W pierwszym czytaniu odrzucony został z kolei obywatelski projekt ustawy o ochronie własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego. Co ciekawe posłowie PiS chcieli dalszych prac nad ustawą, mimo iż przez prawie 4 lata, kiedy to oni dysponowali sejmową większością, nie poddali go pod obrady.
W czwartek posłowie i posłanki przyjęli ustawę o Krajowej Administracji Skarbowej oraz o systemie ubezpieczeń społecznych. O założeniach tej drugiej pisaliśmy w zapowiedzi 9. posiedzenia Sejmu. Oba projekty trafią teraz do Senatu, który zdecyduje o ich dalszym losie. Prawdopodobnie niedługo powinny znaleźć się na biurku Prezydenta.
Tego samego dnia pod głosowanie poddany został wniosek opozycji o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski (Polska 2050). Więcej o emocjonalnej dyskusji nad tą propozycją przeczytacie w relacji Michała Szyszko, opatrzonej zdjęciami Piotra Wójcika. Koalicja rządząca ministrę obroniła, a Hennig-Kloska otrzymała nawet symboliczny bukiet kwiatów od kolegów z sejmowych ław.
Drugi dzień posiedzenia zakończyło przegłosowanie rządowego projektu ustawy dotyczącej przesunięcia terminu wdrożenia Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF), o którym pisaliśmy w zapowiedzi 11. posiedzenia Sejmu. Dalsze prace nad tą regulacją będą toczyły się już w Senacie. O odroczenie terminu, w którym miał wejść w życie obowiązek e-fakturowania dla przedsiębiorców, zapytaliśmy posłów zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji. I tak Mirosław Orliński (PSL) twierdzi, że: „Poprzedni rząd nie przygotował systemu do tego, aby obowiązywał on wszystkich przedsiębiorców. Teraz każdy z nich będzie miał dużo więcej czasu, aby przygotować się do nadchodzących zmian w e-fakturowaniu”.
Z drugiej strony Teresa Pamuła (PiS) uważa, że przesunięcie terminu wdrożenia systemu o półtora roku to zły krok. Jej zdaniem pomimo pewnych niedociągnięć technologicznych program powinien być wdrożony, a opóźnienie terminu nie sprzyja zwiększaniu dochodów budżetu państwa. Podczas dyskusji o projekcie ustawy ważną kwestię podniósł Przemysław Wipler (Konfederacja). Zwrócił bowiem uwagę na sytuację firm, które zajmowały się dotychczas przygotowaniem przedsiębiorców do przejścia na system e-fakturowania. Podkreślił, że ustawa nie przewiduje rekompensat dla takich usługodawców, z którymi – w obliczu nowej ustawy – masowo zrywane są zawarte już umowy.
Posiedzenie Sejmu dokończono nie, jak zazwyczaj, w piątek, a w środę kolejnego tygodnia (15 maja). Koalicja rządząca chciała bowiem przeprocedować na jednym posiedzeniu dwie duże ustawy – o tzw. babciowym („Aktywny rodzic”) oraz o zamrożeniu cen za energię i bonie energetycznym. Oba projekty zostały przyjęte przez Sejm, a ten przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przeszedł nawet z poparciem większości opozycji.
Posłowie koalicji rządzącej docenili wsparcie rodzin, jakie zakłada projekt. Jednocześnie podkreślali jego wielowymiarowość i swobodę w wyborze formy opieki nad dzieckiem. Ustawa przede wszystkim skierowana jest do matek, aby ułatwić im szybszy powrót na rynek pracy po urodzeniu dziecka. Jak podkreśla Wanda Nowicka (Lewica): „Ustawa przełamuje stereotyp, że tylko matka zajmuje się dzieckiem. Ta ustawa daje takie samo wsparcie ojcom, jeżeli chcieliby się zajmować swoim maleństwem”.
Z kolei Jolanta Zięba-Gzik (PSL) w wypowiedzi dla MamPrawoWiedziec.pl zwraca uwagę na zmieniające się uwarunkowania kulturowe i fakt, iż coraz mniej rodziców ma szansę na co dzień korzystać z pomocy dziadków. Według posłanki „Aktywny rodzic” wychodzi naprzeciw tym realiom. Przeciw ustawie głosowała tylko Konfederacja. W czasie debaty nad projektem poseł Ryszard Wilk (Konfederacja) twierdził, że kolejny po 800+ program socjalny nie uleczy sytuacji polskiej demografii. Jego zdaniem lepszym rozwiązaniem byłyby ulgi podatkowe dla rodzin.
Ustawa o bonie energetycznym ma być odpowiedzią rządu na prognozowane wzrosty rachunków za energię dla gospodarstw domowych, przedsiębiorstw czy jednostek samorządu terytorialnego. Dokument ustala nowe ceny maksymalne za energię elektryczną, ale przede wszystkim zakłada dopłaty do rachunków dla najuboższych gospodarstw. Ich wysokość zależeć będzie od liczby osób zamieszkujących w gospodarstwie i wahać się będzie od 300 do 600 zł. W przypadku ogrzewania energią elektryczną wysokość bonu wzrasta o 100 proc. Projektu nie poparło PiS, ale też nie głosowało przeciw. Robert Telus w rozmowie z MamPrawoWiedziec.pl stwierdził, że proponowana pomoc nie będzie wystarczająca przez niską kwotę bonu, a jego wysokość nie powinna być zależna od liczby mieszkańców gospodarstwa domowego. Co ciekawe w podobnym tonie niektóre założenia ustawy krytykowali posłowie partii Razem. Marcelina Zawisza (Lewica) podkreśla, że: „Jako partia Razem apelujemy o to, żeby wysokość tego bonu była wyższa, oraz mówimy o potrzebie podwyższenia progów dochodowych. Musi to być realne wsparcie najbardziej potrzebujących”.
Ostatecznie jednak cały klub Lewicy poparł w głosowaniu ustawę przygotowaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, co dopełniło wyjątkowo szczęśliwe posiedzenie Sejmu dla zarządzającej resortem Pauliny Hennig-Kloski.