W dniach 7-9 lutego 2024 r. odbyło się 5. posiedzenie Sejmu X kadencji. Obrady zostały zdominowane przez udaremnioną próbę wejścia do Sejmu byłych posłów, dyskusję o CPK i procedowanie obywatelskich projektów ustaw. Zobaczcie te wydarzenia na zdjęciach Piotra Wójcika/PictureDoc.
7 lutego rozpoczęło się 5. posiedzenie Sejmu X kadencji. Chwilę przed godz. 10, kiedy miały rozpocząć się obrady, przy wejściu na teren Sejmu doszło do przepychanki. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli posłowie PiS, starali się dostać do budynku w asyście swoich partyjnych kolegów. Twierdzili, że chcą wziąć udział w obradach, gdyż nie akceptują decyzji marszałka Hołowni o wygaszeniu ich mandatów. Uniemożliwiła im to straż marszałkowska, blokując przejście. Osoby biorące udział w zajściu ciasno otoczyli dziennikarze. Po kilkunastu minutach politycy PiS opuścili opuścili teren zarządzany przez Kancelarię Sejmu Na zdjęciu funkcjonariusze uniemożliwiają Mariuszowi Kamińskiemu (w lewym dolnym rogu) i Maciejowi Wąsikowi (w szarym płaszczu) wejście do budynku Sejmu.
Przed Sejmem odbyła się konferencja prasowa polityków PiS. Jarosław Kaczyński, prezes partii, nazwał niedopuszczenie Kamińskiego i Wąsika do obrad „elementem zamachu stanu (...) i odchodzenia od systemu demokratycznego”. Mariusz Kamiński nazwał działania Szymona Hołowni „przestępczymi” – prawdopodobnie miał na myśli decyzję marszałka o pozbawieniu dwóch polityków PiS mandatów poselskich.
Pomimo przepychanek przed budynkiem same obrady Sejmu przebiegały niezakłócenie. Izba rozpatrywała m.in. rządowy projekt dotyczący pomocy dla obywateli Ukrainy. Zakłada on m.in. przedłużenie legalnego pobytu uchodźców z Ukrainy w Polsce do końca czerwca 2024 r. Na zdjęciu Sławomir Nitras (po lewej), minister sportu i turystyki (KO) oraz Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji (KO) w trakcie obrad Sejmu.
„Dzięki temu programowi możemy osiągnąć znaczące korzyści, które przyniosą Polsce skok rozwojowy. To jest w zasięgu naszej ręki” – mówił o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała (PiS), były pełnomocnik rządu w kwestii budowy lotniska. Zarzucał obecnemu rządowi opieszałość w realizacji inwestycji. „(...), to będzie wasz CPK imienia Donalda Tuska, tylko go zbudujcie, żeby Polacy mogli z niego korzystać” – dodał na koniec. Na zdjęciu Horała na sejmowym korytarzu.
Maciej Lasek, obecny pełnomocnik rządu ds. CPK (KO), zarzucił poprzednikowi niegospodarość i skrytykował dotychczasowy przebieg prac nad inwestycją, oraz uznał przyjęty harmonogram prac za nierealny. „Wszyscy wiemy, że do tej pory w CPK nie została wbita ani jedna łopata. (...) zapłaciliście za ekspertyzę, która miała uzasadnić skrócenie czasu realizacji tej inwestycji, więc ją dostaliście. Wyraźnie jednak widać, że jest to opcja nierealna i na dodatek bardzo droga”.
„Ja bym chciała, żebyśmy dzisiaj faktycznie usłyszeli o tym, czy ten projekt będzie kontynuowany, bo to jest polska racja stanu, żeby nasz kraj mógł się rozwijać” – rozpoczęła Paulina Matysiak (Lewica). Stwierdziła też, że budowa CPK powinna łączyć wszystkie siły w parlamencie. „Dlaczego nie zostały złożone wnioski na budowę linii [kolejowej - przyp. M.S.] między Warszawą a Łodzią, nie został złożony wniosek na projekt węzła CPK.(...) Czemu my nie chcemy sięgać po środki unijne na budowę kolei w naszym kraju? Nie chcecie wydawać środków budżetowych – sięgnijcie po unijne” – zakończyła. O niezłożone wnioski pytał też wcześniej Marcin Horała (PiS).
Wypowiedź posłanki Lewicy spotkała się z aplauzem posłów PiS, co nie zdarza się często na sali sejmowej.
Dyskusja o CPK w Sejmie uwypukla różnice między siłami tworzącymi koalicję rządową. Na zdjęciu rządowy „tramwaj” w trakcie wypowiedzi posłanki Lewicy.
Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego to jedna głośniejszych inwestycji rządów PiS. Plan przedstawiony przez poprzednią ekipę zakładał uruchomienie portu lotniczego do końca 2027 r. Obecna Rada Ministrów twierdzi, że projekt budowy CPK jest poddawany audytowi, a ewentualne decyzje o kontynuacji programu będą podejmowane po jego zakończeniu.
Ostatni dzień posiedzenia – piątek 9 lutego – miał być poświęcony głównie pierwszym czytaniom czterech obywatelskich projektów ustaw budzących kontrowersje z racji pojawiających się w nich skrajnych światopoglądowo postulatów. Drugi z procedowanych projektów dotyczy zmian w ustawie o zgromadzeniach, a jego celem jest ograniczenie możliwości organizacji zgromadzeń dotyczących m.in. „propagowania rozszerzenia instytucji małżeństwa na osoby tej samej płci” lub „propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm”. Na zdjęciu przedstawiciel inicjatywy ustawodawczej – Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina.
„Pozbawia pan dzisiaj szacunku obywateli Rzeczypospolitej i nie mówi pan na temat” – marszałek Sejmu Szymon Hołownia wielokrotnie przerywał wypowiedzi Krzysztofa Kasprzaka ze względu na obraźliwe wypowiedzi sprawozdawcy wobec osób LGBT+ oraz nieprzedstawianie szczegółów zmian w projekcie ustawy. Szymon Hołownia w pewnym momencie zaprosił Kasprzaka „do ciemnego saloniku” na rozmowę, zarządzając jednocześnie przerwę w obradach.
„Ustawa! Ustawa! Ustawa!” – skandowali posłowie Koalicji Obywatelskiej i Lewicy w trakcie wznowionego wystąpienia Kasprzaka. Sprawozdawca pomimo uwag marszałka Sejmu i głosów z sali kontynuował wygłaszanie obraźliwych treści w kierunku społeczności LGBT+ i nie rozpoczął referowania na temat szczegółów proponowanego projektu. Na zdjęciu od lewej stoją: Katarzyna Ueberhan (Lewica), Dorota Łoboda (KO), Marcin Józefaciuk (KO), Monika Rosa (KO) oraz Klaudia Jachira (KO).
Po wielokrotnych ostrzeżeniach marszałek Sejmu wyłączył mikrofon sprawozdawcy i poprosił go o zejście z mównicy, po czym ponownie przerwał obrady. Krzysztof Kasprzak pomimo apelu i zarządzenia przerwy pozostał przy mównicy. Wokół niej zgromadzili się obecni na sali posłowie, którzy w ramach protestu przeciwko słowom Kasprzaka rozpostarli flagę społeczności LGBT+.
Kasprzak stał przy mównicy jeszcze przez pół godziny po zarządzeniu przerwy przez marszałka Sejmu. W tym czasie wygłaszał swoje przemówienie przy wyłączonych mikrofonach do pustej sali, które nagrywał jeden z posłów Konfederacji. Na zdjęciu obok Kasprzaka Kaja Godek, również członkini Fundacji Życie i Rodzina, a także była kandydatka Konfederacji do Parlamentu Europejskiego.
Przedstawiciele inicjatywy ustawodawczej opuszczający salę plenarną w trakcie przerwy. Obrady wznowiono po niemal dwóch godzinach.
W trakcie przerwy na galerii sejmowej wywiązała się dyskusja pomiędzy aktywistą LGBT+ Bartem Staszewskim oraz Ministrą ds. równości Katarzyną Kotulą (Lewica) i dyrektorem generalnym kierującym gabinetem marszałka Sejmu Stanisławem Zakroczymskim, który zapowiedział zwołanie konwentu seniorów.
Po przerwie marszałek Sejmu zapowiedział odroczenie rozpatrzenia dwóch pozostałych obywatelskich projektów ustaw. Decyzja wzbudziła niezadowolenie części posłów. „Nawet na tej sali przed chwilą, gdy mówiło się o marszu równości, wszyscy happy. Gdy padło hasło: Marsz Niepodległości – o nie! Czyli tolerancja jest wtedy, gdy ona służy wam” – posłanka Maria Kurowska (PiS) nie kryła oburzenia decyzją marszałka, jak również zarzucała dyskryminację działaczom LGBT+.
Na końcu dyskusji nad projektem głos zabrała Kaja Godek. „To my jesteśmy prześladowani, to my jesteśmy ciemiężeni i to my mamy prawo do buntu” – odpowiedziała Godek na zarzuty posłów KO, Lewicy, Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego o sianie mowy nienawiści w założeniach projektu ustawy.