Parlament Europejski jak magnes: czego premierzy, posłowie i samorządowcy szukają w Brukseli?

Jeśli wszyscy wybrani europosłowie obejmą mandaty, to w Parlamencie Europejskim Polskę reprezentować będzie rekordowa liczba byłych premierów.

Z Wiejskiej do Brukseli przeniesie się 20 posłów i jedna senator – znacznie mniej niż pięć lat temu, gdy parlament opuściło 31 osób.

Byli premierzy w Parlamencie Europejskim: debiutanci i starzy wyjadacze

Na swoich reprezentantów w Parlamencie Europejskim polscy wyborcy wyznaczyli sześcioro byłych premierów i jednego wicepremiera. Część z nich debiutuje w instytucjach europejskich, wracając po kilkuletniej przerwie do aktywnej polityki.

Dla Włodzimierza Cimoszewicza, byłego Prezesa Rady Ministrów ale i wicemarszałka Sejmu II kadencji, posła i senatora, mandat europosła oznacza powrót do aktywnej działalności politycznej po czterech latach przerwy.

Marek Belka, choć był ministrem w rządach Cimoszewicza i Millera i premierem w latach  2004-2005, debiutuje na wybieralnej funkcji publicznej. W Parlamencie Europejskim spotka się z obydwoma byłymi zwierzchnikami, bo również Leszek Miller został wybrany, podobnie jak Cimoszewicz po czterech latach przerwy.

W innej sytuacji jest Beata Szydło, która dla Brukseli, postanowiła zrezygnować z teki wicepremiera. Ewa Kopacz do Parlamentu Europejskiego przeniesie się z polskiego Sejmu, z kolei dla Jerzego Buzka (byłego premiera w rządzie AWS i posła) oraz Jarosława Kalinowskiego (wicepremiera w rządach Cimoszewicza i Millera) będzie to kontynuacja wieloletniej kariery – Kalinowski jest europosłem od 10, a Buzek od 15 lat. Ten ostatni pełnił w tym czasie funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Piętnaście lat doświadczenia

Podobnym stażem w jedynej wybieralnej europejskiej instytucji mogą pochwalić się Ryszard Czarnecki, Bogusław Liberadzki, Jan Olbrycht i Jacek Saryusz-Wolski, którzy, tak jak Jerzy Buzek, są europosłami od 2004 r. Kolejne siedem osób ma za sobą już 10 lat pracy w Brukseli i Strasburgu: Róża Thun (PO), Danuta Huebner (PO), Jarosław Kalinowski (PSL), Adam Bielan (PiS), Ryszard Legutko (PiS) i Tomasz Poręba (PiS). Trzech z nich pełniło funkcję wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. Jacek Saryusz-Wolski w latach 2004-2007, Adam Bielan od 2007 do 2009 r., a Zdzisław Krasnodębski od 2018 r.

Dwie trzecie (32) Polaków w PE zasiądzie po raz pierwszy. Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Europejska ma proporcjonalnie tyle samo europejskich debiutantów, odpowiednio 16 i 13. Kolejnych troje nowych europosłów wprowadziła Wiosna. Nie są to jednak polityczni nowicjusze, a byli posłowie, ministrowie i sekretarze stanu. Nie brakuje też samorządowców.

Dwudziestu posłów opuści Sejm

33 eurodeputowanych w przeszłości sprawowało mandat posła, 9 senatora, 5 było wicemarszałkami, a jeden - Radosław Sikorski, marszałkiem. W Parlamencie Europejskim będzie też reprezentować nas 18 byłych ministrów, 11 sekretarzy i 11 podsekretarz stanu, różnych rządów. Znaczna część z nich ciągle pełni te funkcje. 20 osób aby objąć europejski mandat, przerwie wypełnianie funkcji posła na kilka miesięcy przed końcem kadencji. Izabela Kloc do Parlamentu Europejskiego przeniesie się z Senatu, a Marek Balt będzie musiał zrezygnować z funkcji radnego Sejmiku Województwa Śląskiego. To i tak znacznie mniej niż pięć lat temu, gdy po wyborach europejskich poselskie i senatorskie ławy opuściło 31 osób.

Zobacz najnowsze

Czytaj analizę: Kim byli posłowie do Parlamentu Europejskiego 2014-2019

Zmiany nastąpią też w rządzie. Oprócz Beaty Szydło, europosłami zostaną: Joachim Brudziński, minister administracji i spraw wewnętrznych, Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Anna Zalewska, minister edukacji oraz Beata Kempa, minister-członek Rady Ministrów.

Parlament Europejski gwarantuje mi swobodę działania

Potocznie uważa się, że funkcja europosła to rodzaj luksusowej emerytury politycznej. Wysokie zarobki, stosunkowo wysoki prestiż i możliwość odcięcia się od krajowej polityki, są atrakcyjną kontynuacją karier dla osób, które pełniły już funkcje ministrów, premierów czy posłów. Sami zainteresowani deklarują jednak, że do Parlamentu Europejskiego idą, bo daje on szerokie pole działania i realne możliwości wpływu na prawodawstwo krajowe.

Jeszcze przed wyborami serwis MamPrawoWiedziec.pl zapytał kandydatów i kandydatki, dlaczego starają się o mandat choć pełnienia funkcji publiczne. Spośród osób, które dostały się do Parlamentu EU odpowiedział tylko poseł Andrzej Halicki: „Kandyduję, aby zbudować dobrą reprezentację Polski w Parlamencie Europejskim oraz odzyskać pozycję i środki unijne utracone przez PiS.”

Z kolei posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która mandatu nie uzyskała, wyjaśniała, że chce przenieść się do Brukseli, bo na Wiejskiej wykonywanie obowiązków poselskich w obecnej kadencji jest utrudnione. „Parlament Europejski gwarantuje mi swobodę działania i więcej możliwości w realizacji założonych celów” – wyjaśnia Scheuring-Wielgus, a poseł Marek Rząsa (PO) argumentował: „Chcę, by moje dzieci i wnuki żyły w nowoczesnym kraju. Chcę silnej Polski w zjednoczonej Europie. Nie chcę Polexitu”.

W Parlamencie Europejskim można działać skuteczniej

Piotr Apel (Kukiz’15), który mandatu nie dostał, chciał na poziomie europejskim wykorzystać swoje doświadczenie i pro-obywatelską postawę: „Wierzę, że doświadczenie zastępcy przewodniczącego sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej oraz konsensualne umiejętności pozwolą mi wpływać na to by przepisy tam tworzone były najlepsze dla Polski. Przenoszenie konfliktów politycznych na arenę europejską nie służy budowaniu naszej pozycji jako kraju, dlatego chce by w Parlamencie były osoby takie jak ja dla których lojalność wobec Obywateli jest ważniejsza niż zgodność z linią polityczną partii z których list zostało się wybranym.” Jakub Rutnicki (PO) chciał przejść z Sejmu do PE, by lepiej działać na rzecz okręgu: „Jestem z Wielkopolski, dlatego dobrze planuję działanie. Mam konkretną propozycję i jest nią #wielkopolska10, Bliska mi jest idea gospodarności. Znam lokalne problemy, wiem jak je rozwiązywać i działać skutecznie dla dobra mieszkańców.”

Radni miast i województw częściej z PiS

Problemy lokalne i specyfikę samorządu zna prawie co drugi europoseł. Trzynaścioro członków polskiej reprezentacji w Unii pełniło w przeszłości funkcję radnego miasta, siedem osób było radnymi sejmiku wojewódzkiego, a do rad powiatu należały trzy posłanki PiS – Beata Szydło, Jadwiga Wiśniewska i Anna Zalewska. Nie brakuje też włodarzy miast i gmin. W latach dziewięćdziesiątych Krzysztof Jurgiel (PiS) był prezydentem Białegostoku, Jan Olbrycht (PO) burmistrzem Cieszyna, a Jarosław Kalinowski (PSL) wójtem gminy Somianka. Beata Szydło (PiS) do 2005 r. zarządzała jako burmistrz gminą Brzeszcze, a Robert Biedroń w poprzedniej kadencji samorządu Słupskiem. Doświadczenie samorządowe częściej mają za sobą eurodeputowani  wybrani z list Prawa i Sprawiedliwości.

Współpraca: Elżbieta Morawska, Paweł Satała, Piotr Garbacik, Anna Bełkowska, Anna Konczewska

Źródła danych: MamPrawoWiedziec.pl, Państwowa Komisja Wyborcza