Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zapytaliśmy kandydatów o ich poglądy na temat kluczowych wyzwań stojących przed Unią Europejską. Po pierwszej sesji Parlamentu Europejskiego X kadencji przyjrzeliśmy się bliżej odpowiedziom europosłów.
Odpowiedzi na nasz kwestionariusz wyborczy rozesłany kandydatom przez wyborami do Parlamentu Europejskiego udzieliło 14. nowo wybranych europosłów – Andrzej Halicki, Jagna Marczułajtis-Walczak, Mirosława Nykiel i Bogdan Zdrojewski z Platformy Obywatelskiej, Michał Wawrykiewicz (formalnie bezpartyjny, wybrany z list Koalicji Obywatelskiej), Adam Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego, Michał Kobosko z Polski 2050, Robert Biedroń, Joanna Scheuring-Wielgus i Krzysztof Śmiszek z Nowej Lewicy, Tobiasz Bocheński i Kosma Złotowski z Prawa i Sprawiedliwości, a także Marcin Sypniewski oraz Ewa Zajączkowska-Hernik z Nowej Nadziei (Konfederacja).
Przeanalizowaliśmy odpowiedzi na sześć pytań z pięciu tematów, które będą kluczowe w aktualnej kadencji Parlamentu Europejskiego – bezpieczeństwo (dwa pytania), rolnictwo, migracje, sztuczna inteligencja i gospodarka, a także odpowiedzi na dwa dodatkowe pytania z kwestionariusza, który przygotowaliśmy przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r., analizując w nich odpowiedzi europosłów, którzy opowiedzieli na kwestionariusz jesienią 2023 r. i nie udzielili odpowiedzi na kwestionariusz przed wyborami do PE.
***
W związku z pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę nad Europą po raz pierwszy od lat pojawiło się realne widmo wojny. Choć obecnie to Stany Zjednoczone są najważniejszym militarnym wsparciem dla Ukrainy, nie wiadomo, czy będzie tak nadal, jeśli prezydentem USA zostanie Donald Trump. Rosyjska agresja i niepewna przyszłość amerykańskiego zaangażowania na wschodniej flance NATO uświadomiły Unii Europejskiej, że musi ona wziąć na siebie większy ciężar w budowie własnego systemu bezpieczeństwa. To jednak wymusza zmiany w pojmowaniu wspólnoty (dotychczas była ona sojuszem polityczno-gospodarczym, a nie obronnym), konieczność zdefiniowania relacji ze Stanami Zjednoczonymi na nowych zasadach, a także potencjalne stworzenie strategii tworzenia europejskiego przemysłu zbrojeniowego.
Pytanie 1
Na początku 2024 r. przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaprezentowała pierwszą w historii Europejską Strategię Przemysłu Obronnego. Zakłada ona, że w 2030 r. 50 proc. zakupów broni w UE powinno pochodzić z europejskich fabryk zbrojeniowych. Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pani/Pana poglądom?
A. Gwarancją bezpieczeństwa Unii Europejskiej jest szybkie uzbrojenie armii państw członkowskich. W związku z tym państwa członkowskie UE powinny kupować broń od państw trzecich, np. Korei Południowej czy Stanów Zjednoczonych, które są w stanie dostarczyć ją szybciej niż europejski przemysł zbrojeniowy.
B. Państwa członkowskie Unii Europejskiej powinny ograniczyć import broni i postawić na wspólny europejski przemysł zbrojeniowy, aby zwiększać własny potencjał militarny.
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
Większość europosłów wywodzących się z ugrupowań tworzących koalicję 15 października opowiada się za uczestnictwem w tworzeniu wspólnego europejskiego przemysłu zbrojeniowego (wyjątkiem jest Robert Biedroń, któremu bliżej do przeciwstawnej odpowiedzi, a także Mirosława Nykiel, która nie ma zdania). Kosma Złotowski i Tobiasz Bocheński z PiS są przeciwnego zdania – Złotowski popiera szybkie kupowanie broni od państw trzecich (zdecydowanie A), Bocheński również, choć mniej jednoznacznie (raczej A), podobnie uważa Marcin Sypniewski z Nowej Nadziei. Zdania na ten temat nie ma Ewa Zajączkowska-Hernik (Nowa Nadzieja).
Pytanie 2
Unia Europejska nie jest obecnie sojuszem obronnym. System bezpieczeństwa w Europie oparty jest o polityki obronne prowadzone przez poszczególne państwa członkowskie i sojusze militarne, w tym przede wszystkim NATO. Tymczasem w UE trwa dyskusja nad budową europejskiego systemu obrony i bezpieczeństwa. Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pani/Pana poglądom?
A. Nie należy zwiększać funkcji obronnych Unii Europejskiej, bo wspólnota wchodziłaby w ten sposób w kompetencje NATO.
B. W kwestii bezpieczeństwa kraje Unii Europejskiej nie mogą polegać tylko na NATO. UE powinna, nawet kosztem napięcia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, budować własny system bezpieczeństwa.
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
W temacie budowania europejskiego systemu bezpieczeństwa całkowita zgoda panuje wśród posłów wybranych z list ugrupowań tworzących koalicję rządową. Wszyscy europosłowie wybrani z list z KO, PSL, Polski 2050 oraz Lewicy, którzy wypełnili nasz kwestionariusz, uważają, że UE powinna zadbać o własny system bezpieczeństwa nawet kosztem relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Podobnego zdania jest także Ewa Zajączkowska-Hernik. Odmiennej opinii są europosłowie PiS – Kosma Złotowski (zdecydowanie) i Tobiasz Bocheński (raczej), zdaniem których „nie należy zwiększać funkcji obronnych Unii Europejskiej, bo wspólnota wchodziłaby w ten sposób w kompetencje NATO”. Marcin Sypniewski nie ma zdania w tej sprawie.
Kwestia nieregularnych migracji do Europy była jednym z najgorętszych tematów kampanii wyborczej do PE. W ostatnim czasie Unia wynegocjowała wreszcie Nowy Pakt o Migracji i Azylu, jednak trudno uniknąć wrażenia, że nie zadowala on nikogo. Europejska – przeciwna migracji – prawica chciałaby mocniejszego zamknięcia granic UE i protestuje przeciwko – nawet okrojonemu – mechanizmowi relokacji. Lewica, a przynajmniej jej część, uważa, że rozwiązania zawarte w pakcie są zbyt mało konkretne i nie rozwiązują wielu problemów związanych z prawami człowieka osób migrujących (np. nie odnoszą się do śmierci osób w drodze na Morzu Śródziemnym). W tym samym czasie kolejne państwa członkowskie (np. Hiszpania, Polska) stosują na swojej granicy nielegalne w świetle prawa europejskiego i konwencji międzynarodowych pushbacki. Kontrola granic i zapewnienie bezpieczeństwa przy jednoczesnym poszanowaniu praw człowieka i prawa międzynarodowego staje się równaniem, które coraz trudniej rozwiązywać liderom UE i poszczególnych państw członkowskich. Dlatego w kwestionariuszu przed wyborami do PE wprost pytaliśmy posłów o ich podejście do przemocy stosowanej przez służby graniczne i procedury pushbacków.
Służby graniczne państw członkowskich w celu uniemożliwienia przedostania się migrantów na teren Unii Europejskiej stosują przemoc oraz tzw. pushbacki (wywózki). Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pana/Pani poglądom?
A. Pushbacki oraz przemoc stosowana przez służby graniczne są konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa granic UE i powinny być zalegalizowane.
B. Pushbacki oraz przemoc nie powinny być stosowane przez służby graniczne, ponieważ są sprzeczne z prawem międzynarodowym i wartościami Unii Europejskiej.
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
W temacie migracji widać spójność w odpowiedziach europosłów przynależących do prawicowych grup politycznych. Zdecydowaną zgodę ze stwierdzeniem o konieczności legalizacji pushbacków w celu zapewnienia bezpieczeństwa unijnych granic wyrazili europosłowie PiS (Bocheński i Złotowski) oraz Marcin Sypniewski (Nowa Nadzieja). Z tym stwierdzeniem, choć mniej radykalnie (raczej), zgadza się także Ewa Zajączkowska-Hernik (Nowa Nadzieja). Jednoznaczni w opiniach są także europosłowie Nowej Lewicy – zgodnie i zdecydowanie uważają, że pushbacki i przemoc na granicy nie powinny być stosowane. Tak samo, choć mniej zdecydowanie, uważa Michał Kobosko (Polska 2050). Różne zdania w tej kwestii (lub jego brak) widać wśród posłów wybranych z list Koalicji Obywatelskiej. Zdania w tej sprawie nie ma również Adam Jarubas (PSL).
Unia Europejska jest w awangardzie kreowania polityki cyfrowej, chcąc doścignąć regulacyjnie rozwój technologiczny i ograniczyć towarzyszące mu problemy. Wprowadzone ostatnimi laty dyrektywy mierzą się z monopolem firm technologicznych (DMA), zwiększają ochronę praw użytkowników (Digital Services Act) czy regulują rozwój i wykorzystanie sztucznej inteligencji (AI Act). Przez długi czas działania Unii polegały przede wszystkim właśnie na ustanawianiu standardów prawnych. UE dostrzega jednak potrzebę cyfrowej transformacji, która powinna objąć administrację publiczną, sektor prywatny, a także zadbać o umiejętności cyfrowe obywateli. Pozostaje jednak pytanie, jak ją przeprowadzić.
Obecnie na rynku technologicznym dominują firmy spoza Europy, w związku z czym nowe rozwiązania wprowadzane przez UE bazują na technologiach z zewnątrz. Wiąże się to z pewnym uzależnieniem, jednak wykorzystanie dostępnych rozwiązań pozwala na szybsze wdrażanie innowacji. Alternatywnie Unia może się stopniowo usamodzielniać. Suwerenność technologiczna wymagałaby dużych nakładów finansowych i czasu, lecz w dłuższej perspektywie pozwoliłaby na zbudowanie własnej, konkurencyjnej bazy technologicznej, która pozytywnie wpłynęłaby na innowacje w innych branżach. Tu powstaje dylemat, czy w drugim scenariuszu Unia powinna postawić przede wszystkim na prywatne firmy, np. poprzez subsydia i zniesienie części regulacji, czy samodzielnie zadbać o rozwój technologii. Dlatego zapytaliśmy eurodeputowanych, jaką strategię Unia powinna obrać w temacie rozwoju sztucznej inteligencji.
Sztuczna inteligencja jest uważana za technologię rewolucyjną – może znacząco poprawić jakość usług publicznych, zwiększyć wydajność produkcji czy pomóc w zapewnieniu bezpieczeństwa. Może też jednak nieść za sobą zagrożenia dla państw, demokracji i praw człowieka. Które z poniższych stwierdzeń jest najbliższe Pani/Pana poglądom?
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
Większość europosłów, którzy odpowiedzieli na pytanie dotyczące cyfryzacji, uważa, że głównym zadaniem UE powinno być inwestowanie w europejskie firmy technologiczne celem zwiększenia ich konkurencyjności – takich odpowiedzi udzielali głównie przedstawiciele PO, PiS oraz Ewa Zajączkowska-Hernik. Nieco innego zdania jest reprezentacja Nowej Lewicy – europosłowie należący do grupy Socjalistów i Demokratów uważają, że główny nacisk powinien być położony na tworzenie unijnego ośrodka zajmującego się rozwojem sztucznej inteligencji w obrębie wspólnoty. Tego samego zdania jest Michał Kobosko (Polska 2050) i Bogdan Zdrojewski (PO). Zdania w tej sprawie nie ma Marcin Sypniewski (Nowa Nadzieja).
Rolnictwo od zawsze było najbardziej dofinansowaną polityką Unii Europejskiej. Subsydia są jednak w dużej mierze powiązane z przestrzeganiem wymogów ochrony środowiska, co wśród niektórych budzi niezadowolenie – przed wyborami do PE rolnicy wystąpili przeciwko zapisom wspólnej polityki rolnej, która nakładała na duże gospodarstwa wymogi mające na celu poprawę m.in. bioróżnorodności. Spór zaognił się w obliczu otwarcia granic unijnych na produkty z ogarniętej wojną Ukrainy, w której rolnicy nie są zobowiązani do przestrzegania tych samych zasad. Wraz z wojną za wschodnią granicą powrócił także temat bezpieczeństwa żywnościowego, którego gwarantem jest produkcja żywności na terenie Unii. Niemniej zmiany klimatyczne pozostają czynnikiem długofalowo zagrażającym produkcji żywności w Europie i poza nią.
Około 30 proc. budżetu Unii Europejskiej przeznaczane jest na rolnictwo i rozwój obszarów wiejskich. Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pani/Pana poglądom?
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
W polskiej reprezentacji panuje rozstrzał poglądów odnośnie europejskiej polityki rolnej. Za powiązaniem dotacji dla rolników z ochroną środowiska opowiada się cała reprezentacja Nowej Lewicy (Robert Biedroń zdecydowanie, Joanna Scheuring-Wielgus i Krzysztof Śmiszek raczej). Brak jedności występuje w ramach samej Koalicji Obywatelskiej – w stronę powiązania subsydiów z ochroną środowiska skłaniają się Michał Wawrykiewicz oraz Jagna Marczułajtis-Walczak (raczej). Pozostali eurodeputowani KO są raczej za porzuceniem warunku środowiskowego dla dotacji, z czym zgadzają się również Adam Jarubas (PSL), Michał Kobosko (Polska 2050) i Tobiasz Bocheński (PiS). Ich opinię podzielają Kosma Złotowski (PiS) oraz posłowie Konfederacji: Marcin Sypniewski i Ewa Zajączkowska-Hernik, którzy są zdecydowanie przeciwko uzależnianiu dopłat od przestrzegania zasad ochrony środowiska przez rolników.
Trwa dyskusja na temat kierunków rozwoju gospodarki Unii Europejskiej – jej potencjału i ograniczeń. W kontekście zielonej transformacji Unia musi zdecydować, czy będzie korzystać z technologii i produktów (np. auta elektryczne, panele fotowoltaiczne) wytwarzanych przez państwa trzecie, m.in. Chiny, czy skupi się na rozwoju własnej bazy przemysłowej i technologicznej. Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pani/Pana poglądom?
Prosimy wybrać jedną odpowiedź.
Niewiele jest kwestii, w których polscy eurodeputowani są zgodni. Jedną z nich jest podejście do strategii gospodarczej UE w kontekście zielonej transformacji. Priorytetem Unii pozostaje osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Niemniej w ostatnich latach klimat prawodawczy spowodował, że liczne przedsiębiorstwa, w tym zajmujące się zielonymi technologiami, przeniosły swoją działalność poza obszar UE. Kierunkiem były często Stany Zjednoczone, które wprowadziły liczne programy subsydiów dla tej branży. Również Chiny postawiły na rozwój zielonych technologii, przodując chociażby w produkcji samochodów elektrycznych. Unia ma zatem wybór między dwoma ścieżkami. Pierwszą jest otwarcie się na zielone technologie z zewnątrz, co umożliwi szybsze przeprowadzenie transformacji po niższych kosztach. Tą drogą raczej chciałaby podążać Ewa Zajączkowska-Hernik (Nowa Nadzieja, ESN). Marcin Sypniewski (Nowa Nadzieja, ESN) nie ma na ten temat zdecydowanej opinii. Pozostali eurodeputowani uważają, że Unia powinna przede wszystkim wesprzeć produkcję zielonych technologii na jej terenie. Opóźniłoby to przebieg transformacji i podniosło jej koszty, jednak Europa wzmocniłaby swoją bazę przemysłową oraz uniezależniła się od dostawców z zewnątrz.
***
Eurodeputowani Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO, EPL), Dariusz Joński (KO, EPL) i Grzegorz Braun (Konfederacja, niezrzeszony) nie odpowiedzieli na pytania zadane przed wyborami do PE. Podzielili się jednak swoimi poglądami przy okazji kwestionariusza parlamentarnego w 2023 r. Zadaliśmy wówczas nieco inne, choć podobne pytania w analizowanych obszarach.
W kwestiach energetycznych posłowie KO zgodzili się wtedy się ze stwierdzeniem, że „planując politykę energetyczną, powinniśmy dbać o przyszłe pokolenia i środowisko, nawet jeśli będzie to oznaczać wzrost cen prądu”. Zdaniem Gasiuk-Pihowicz „Przejście na bezemisyjne sposoby wytwarzania energii oznacza zmniejszenie, a nie zwiększeniu cen prądu, co widać zarówno w cenach energii w UE, jak i opłatach za prąd polskich gospodarstw domowych, które zdecydowały się na instalację paneli fotowoltaicznych”. Dariusz Joński z kolei dodał, że „Polityka klimatyczna powinna być odpowiedzialna społecznie”. Grzegorz Braun jest odmiennego zdania – „w polityce energetycznej najważniejsze jest zadbanie o interes państwa i jego obywateli. Dbanie o środowisko również jest ważne, ale to sprawa drugorzędna”.
W kwestii bezpieczeństwa („W Polsce służy 125 tys. żołnierzy zawodowych, a wydatki na obronność przekroczą w 2023 r. 130 mld zł [4 proc. PKB], podczas gdy państwa członkowskie NATO są zobowiązane do wydatkowania 2 proc. PKB. Które z poniższych stwierdzeń jest bliższe Pani/Pana poglądom?”) oboje eurodeputowani KO zgodnie odpowiedzieli, że bliżej im do odpowiedzi „Bezpieczeństwo Polsce gwarantują sojusze międzynarodowe – przyszły rząd powinien skupić się wzmocnieniu pozycji Polski w NATO, UE i w relacjach z USA. Obecny poziom wydatków na obronność jest wystarczający”. Grzegorz Braun zdecydowanie opowiedział się za zwiększeniem finansowania: „Bezpieczeństwo Polsce zapewni rozwój armii narodowej – dozbrajanie oraz zwiększanie liczby żołnierzy. Dlatego należy w dalszym ciągu podnosić wydatki na obronność”.
***
Poglądy eurodeputowanych są spójne z linią ich ugrupowań. Trzech eurodeputowanych Lewicy postuluje Unię zintegrowaną, która powinna samodzielnie budować swój potencjał: gospodarczy, przemysłowy i militarny. Powinna też zachować swoje wartości odnośnie ochrony klimatu i praw człowieka w kontekście migracji.
Z poglądów członków EPL, czyli posłów KO i PSL, a także należącego do Renew Europe Michała Koboski (Polska 2050) wyłania się obraz Unii skoordynowanej, która także powinna dążyć do suwerenności gospodarczej i zadbać o własny potencjał militarny. Brak jednak spójności w pozostałych kwestiach dot. głównie wartości (większość nie chce powiązania subsydiów rolniczych z ochroną klimatu, a spora część nie ma zdania w temacie pushbacków).
Europosłowie PiS i Konfederacji w swoich prawie jednakowych odpowiedziach chcą, by Unia zrobiła krok w tył – są przeciwni zwiększaniu jej kompetencji, wspólnym zakupom broni, wymogom środowiskowym. Różnią się przy tym podejściem do gospodarki i sojuszu obronnego – zamiast wsparcia rodzimego „zielonego” przemysłu (jak woli PiS), Ewa Zajączkowska-Hernik chce Unii otwartej na technologie z zewnątrz. W kwestii NATO PiS nie chce wchodzić w kompetencje sojuszu, podczas gdy posłanka Nowej Nadziei stawia na dozbrajanie UE.
Nie ma też różnic w poglądach między osobami z różnym stażem w PE. Jedyna prawidłowość dotyczy rozwoju gospodarki – podczas gdy weterani PE „zdecydowanie” chcą wspierania produkcji „zielonych” towarów i technologii na terenie UE zamiast otwarcia na „zielone” technologie z państw trzecich, nowi posłowie opowiadają się za tym rozwiązaniem z mniejszym przekonaniem.